ALL981
/ 78.11.132.* / 2015-01-20 12:11
Problem w tym, że banki pożyczały Franki wcale ich nie posiadając na koncie, to była czysto księgowa operacja, mająca z założenia dać ekstra zysk wtedy, gdy kurs franka do złotówki wzrośnie. Wiadomo,ze w okresie 30 lat musiało się to zdarzyć. Inaczej mówiąc, obecnie nie można mówić o jakiejkolwiek stracie banków gdyby Rząd zdecydował, jak na Węgrzech, ze liczyć się ma kurs z chwili podpisania umowy kredytowej. Była to czysta spekulacja banków, a kredytobiorcy wrobieni, i nie dostrzegał bym się tu ich sprytu. To tak jak było z opcjami walutowymi:cyt Opcje walutowe a kryzys 2008-2009
Podczas kryzysu finansowego w roku 2008 liczne polskie przedsiębiorstwa popadły w trudności finansowe na skutek nieudanej inwestycji w opcje walutowe. W większości inwestycje te polegały na zawarciu z bankiem umowy na złożone instrumenty pochodne nazwane „zerokosztowymi”. Przedsiębiorstwo stawało się nabywcą opcji typu Put i jednocześnie wystawcą opcji typu Call. Obie opcje były zawierane na innym kursie EUR/PLN i nie były symetryczne. Opcja Call, w większości wypadków, opiewała na 2 razy większą pozycję niż opcja Put[1]. Silne osłabienie złotego spowodowało, że inwestorzy ponieśli straty, co w niektórych przypadkach doprowadziło ich do upadłości (m.in. Odlewnie Polskie[2][3],, Elwo z Pszczyny[4] i Huta Szkła Krosno).
Dotkliwe, nieraz wielomilionowe straty na opcjach najprawdopodobniej poniosą Jastrzębska Spółka Węglowa, Ciech, Cersanit, Sanwil, Forte, Zakłady Magnezytowe Ropczyce[5]. Na inwestycji w opcje straty poniosły również Węglokoks i Katowicki Holding Węglowy S.A.[6].
Największymi sprzedawcami opcji w Polsce były JP Morgan, UniCredit oraz Citigroup[1].