W czwartek sesja w USA rozpoczęła się od spadków. Nie była to w żadnym wypadku reakcja na dane o amerykańskim PKB, ponieważ rewizja za drugi kwartał była pozytywna. Gospodarka USA skurczyła się nie o 1,4 proc. jak wcześniej szacowano, ale zaledwie o 1 proc. W porównaniu do spadku 6,4 proc. z pierwszego kwartału jest to wynik dobry, ale dotyczy już dość historycznego okresu, więc nie dziwi fakt, że inwestorzy nie rzucili się na
akcje. Muszą przecież pamiętać, że drugi kwartał to silne bodźce gospodarcze ze strony rządu, które zaczynają się kończyć. Zarówno dopłaty do nowych domów, samochodów i dużych przedsiębiorstw nie będą w nieskończoność płynąć z państwowej kasy. A obawy o stan gospodarczy po ich zakończeniu stają się coraz większe.
Inwestorów przestraszył tez dodatkowo komunikat z FDIC (fundusz gwarantujący depozyty w amerykańskich bankach), który podał że już 416 banków jest zagrożonych upadkiem. Ponadto w tym roku upadło już 81 instytucji, co jest największą liczbą od czasu kryzysu S&L w 1994 roku. Rynek przypomniał sobie, że banki nie tylko mogą być wspomagane, ale mogą też upadać. Po głębszej analizie gracze najwyraźniej doszli do wniosku, że żadnych większych bankructw już nie trzeba się obawiać i popyt przystąpił do działania. Sesja zakończyła się neutralnie, a byki wymazały cały 1,5 proc. początkowy spadek. To niewątpliwie sukces.
http://stooq.pl/n/?f=269990&c=1&p=0
cieszmy się chwilą