Pracownicy BKKW
/ 66.90.75.* / 2010-03-02 17:31
Witam,
pracuję w firmie windykacyjnej z Wrocławia BKKW (Bkkw.com.pl).
Od dłuższego czasu kierownicy zespołów w tej firmie pozwalają sobie na działania wobec pracowników które uważamy za mobbing, natomiast dyrektorka i zarząd bronią kierowników, że to nie jest mobbing tylko normalne kontrolowanie i podnoszenie jakości i dyscypliny pracy. Dlatego zdecydowaliśmy się aby napisać o kilku praktykach tutaj licząc, że udzielicie nam Państwo fachowej opinii bo już sami nie wiemy czy przypadkiem nie jesteśmy przewrażliwieni (jak to nam wpiera zarząd), czy może faktycznie źle się dzieje w naszym call center! Nie są to rzeczy nowe, o których tu piszemy - na forum gowork (nie wiemy czy możemy wymieniać tą nazwę) komunikujemy się z zarządem i opisujemy to co nas boli, ale pozostaje to bez większego echa (nie licząc zwolnienia koleżanki, którą zarząd wywalił dyscyplinarnie za to że się wypowiada o firmie na forach internetowych) oraz innych złych rzeczy w firmie jak np. zwolnienie dyscyplinarne 2 pracowników, którzy od miesiąca byli chorzy i dostarczali zwolnienia lekarskie.
Zaczęłam pracę kilka miesiecy temu, na początku wszystko było ok i robilam bank AIG. Zespol byl spoko a szefem byl kulturalny konkrety człowiek. niestety ta sielanka nie trwała zbyt długo, pewnego dnia z naszej firmy wywalony go i po jakims czasu przyszedl gestapowiec i faszysta Andrzej S. na jego miejsce i bardzo szybko zaczeło się niszczenie przyjażni w pracy i współpracy. Najpierw podchody i pytania w stylu co sądzisz o X, co dziś robił X itp. wyliczania z czasu pracy tzn. jeżeli zostało się dłużej to oczywicie było normą, natomiast jakiekolwiek spóżnienie nawet kilkuminutowe kończyło się przesłuchaniem w bardzo niemiłym tonie - podobnym do przesluchan SS czy bezpieki w PRLU tyle ze bez uzycia przemocy fizycznej (o ile napinanie miesni i przyjmowanie pozy prawie sparingowej w salce konferencyjnej podczas spotkan w 4 oczy nie mozna nazwac przemoca fizyczna?), bo ze slowna to juz nie bylo tak dobrze.
Potem już było coraz gorzej, Andrzej przwie codziennie próbował robić przesłuchania co sądzę o pracy swoich kolegów, a gdy odmawiałam odpowiedzi, to syszałam wyssane z palca opinie o mojej pracy rzekomo przekazane przez współpracowników, celowo chciał nas skłócić, na szczęście trzymamy się dzielnie razem i było nam łatwiej znosic klamstwa i oszustwa Andrzeja.
Niestety Andrzej brnął coraz dalej, wydawał sprzeczne polecenia, cedował swoje obowiązki by potem czepiać się dlaczego zrobiliśmy coś co należało do niego. jego celem najwyższym stało się uwalenie premii, ucinał dosłownie za wszystko, nawet za rzeczy od nas niezależne. Niesprawiedliwie dzielił obowiązki, raz dawał tyle że nie można było się wyrobić, a raz można było cały dzień siedzieć i nic nie robić, polecenia były czasem tak idiotyczne i banalne iż do dziś nie zrozumieliśmy ich celu. Jednak pewnego dnia przesadził, uwziął się szczególnie na jedna koleżankę, obarczył ja zadaniami awykonalnymi w ciagu 8 godzin, w zwiazku z tym iż miałam trochę czasu pomogłam
jej, niesytety wszystko wyszło na jaw że to ja jej pomagalam i wezwał nas do salki, gdzie oświadczył iż koleżance zabiera premię za to że się nie wyrabia i za to ze ciagle jest albo na L4 albo na UŻ, natomiast ja dostaję kase za to że jestem obrotna (cel skółcenie zespolu) Nie chciałam się na to zgodzić bo wiedziałam ze dodatkowa kasa to premia koleżanki, nic to nie dało. (oczywisnie na koniec okazalo sie ze nie dostalam wiecej premii niz normalnie za zwindykowana kase wiec klamal ze da mi cos wiecej po to aby wprowadzic zla atmosfere w zespole).
Ktoregos dnia powiedziałam stop, poszłąm do niego i nie pozwoliwszy sobie przerwać powiedziałam jak widzę jego poczynania, jak są męczące dla wszystkich, nie tylko dla nas ale i dla innych którzy muszą z nim współpracować i ze jak sie nie uspokoi to osobiscie zglosze go do prokuratury za mobbing nawet jesli mialabym przegrac a on sie wybroni to i tak narobie mu problemow! Myślałam że mnie wyrzuci ale nie nagle sie przestraszyl i zaczal przepraszac zeby tego nie robic i nigdzie go nie zglaszac! Dalam mu ultimatum albo zostawi mnie w swietym spokoju
i przestanie sie czepiac albo go zglosze nawet jesli mialby mnie zwolnic! Okazal skruche! I w zasadzi mi dal swiety spokoj, ale kolegow i kolezanki z zespolu nadal uporczywie neka bo zadne z nich mu sie nie postawilo!
Najgorsze ze Andrzej nic sie nie zmienil. Tak jak odkad zajal miejsce Doroty B. odtad przesladuje i neka pracownikow. To juz trwa prawie rok!!!! Nie życzę mu źle ale liczę na to że w koncu go zwolnia i Andrzej zniknie z naszego zycia i już nigdy do nas nie wróci. Bardzo bym chciala wreszcie z przyjemnościa isc do pracy, a nie tak jak teraz z bólem brzucha i obrzydzeniem na sama mysl do czego w swoim nekaniu tym razem posunie sie Andrzej! Jestem pewna ze kazdy z nas na AIG, albo z zespolu play i upc moze opowiedziec podobna historie o przesladowaniach Andrzeja S. Tylko nie wszyscy maja odwage!
To co pisze pracujaca dla a