Zajrzeliśmy do ostatniej „Polski Zbrojnej” i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom – na jednym ze zdjęć widać, jak wielki wódz naszego wojska „Rydz-Szczygły” testuje Rosomaka. I to osobiście! A nawet przeprawia się w transporterze przez jezioro na poligonie w Wędrzynie. Roztrzęsionymi z nerwów palcami kartkujemy „PZ” w poszukiwaniu kolejnych zdjęć: zatopionego Rosomaka, przemokniętego Szczygły. No bo przecież polski transporter to szmelc, który nie pływa, ale tonie – tak nas przekonywali. Nic z tego. Okazało się, że Rosomak poradził sobie nawet ze Szczygłą na pokładzie.
Po testach w Wędrzynie okazało się, że Rosomak nie tylko pływa, ale też jeździ, strzela, a jego pancerz spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa. Coś takiego! Przecież miały być przekręty przy zakupie nieprzydatnego sprzętu, miały przy tym kombinować Wojskowe Służby Informacyjne, a sam Macierewicz poświęcił Rosomakowi cały 8-stronnicowy rozdział swojego raportu, pod wymownym tytułem: „Nieprawidłowości związane z osłoną przetargu na Kołowy Transporter Opancerzony”.