Paul Lomax
/ 83.23.85.* / 2006-07-05 09:43
Przykro nam, lecz jest Pan w błędzie. To co Panu zapronowano to nawet nie jest minimum jakie mżna oczekiwac od banku. Nie wynegocjonował Pan niczego. Proszę sobie usiąść przy kawie i policzyć. Po prostu zamienił stryjek kijek. Proszę uważnie czytać umowy i zapisy wynikajace z prawa bankowego. Jeśli doda Pan do tego wiedzę bankowca zobaczy Pan włąściwy braz nędzy i rozpaczy. Dowcip polega na ukrywaniu przed klientem, w pierwszej fazie kontaktu wielu rzeczy. Jeśli klient "ułomny" - słownictwo z jednego szkoleń dla pracownikó pierwszego kontaktu, bank zagraniczny we Wrocławiu - to proponowana jest wersja podstawowa czyli najwyższa. Dla już bardziej rozgarnętych przygotowuje się "opcje". Spotkaliśmy się, że banki mają średnio po 5-8 opcji. Wszystkie mają jedną wspólną cechę - tak zamieszać aby klient miał wrażenie, że jest lepszy od innych a nasz zysk był nienaruszony. Tak na marginesie stosowanie stawki LIBOR i stała prowizja ( czy na taka stała? ) to nic nowego a Pan na tym nie zyskał - to dla nas nie do przełknięcia. Sam Pan zauważył, że zaproponowano Panu "najwyższą ofertę" - nazywamy to wstępnym oszustwem, dlaczego to może innym razem - a potem "pozamieniano" pionki na szachownicy - a strategia została czyli zysk banku taki sam. Korzystamy z kredytów, lecz nie w Polsce. Nigdy nie zgadzamy się na stawki jakie proponowane są w Polsce czyli np. WIBOR czy inne. To bzdury. Na samym pczątku Pańskiego banku widać, że ich działania są sprzeczne z prawem. Co znaczy "oferta", że nie może klient wcześniej spłacić kredytu? To narusza właściwe ustawy. Na ten temat wypowiedział się już rzecznik. Proszę pamiętać, że umowa o kredyt jest zawierana w oparciu o prawo bankowe - patrz Konstytucja raz właściwe ustawy, w tym Kodeks Cywilny. Banki niby wychodząc naprzeciw klientom mają "przygotowane" pod siebie umowy i stawiając niejako pod mur rzesze klientów kombinują na własny użytek. A to już jest złamanie prawa. Mogą owszem proponować, lecz nie zmuszać do zawierania umów sobie tylko odpowiadających, ae też na prośbę klienta zawrzeć całkiem odmienną umową jaką mają przygotowaną. Reasumując nasze zdanie o bankach w Polsce to nadal są to "kioski" a nie banki, majac prawników naruszają niemalże każdą umowę kredytową. Niech się Pan przyjrzy jednemu naszemu kredytowi i porówna z swoim - kredyt 5 lat, oczywiście zabezpieczenie jest z naszej strony i to nie żaden fikcyjny, oprocentowanie w wysokości 5,05 % w pierwszym roku, negocjowane corocznie - kadencja tzw. rozmówcza 2 miesiące, w tym negocjacja kapitału i odsetek oraz kosztów obsługi banku, nie ma czegoś takiego jak "walka" o możliwość wcześniejszej spłaty - tego nawet nie proponowanao to po prostu było wraz z dokładnym wyliczeniem i wiele innych, objęte już tajemnicą. Pomijam fakt, że "opiekun" był u nas kilkanaście razy co jest ewenementem w Polsce itd. Porównując koszt kredytu w Polsce a tam skąd sięgamy po środki to pomijając już samozachowanie bankowców "zaoszczędzamy" całkiem spora sumę. Gdyby Pańska wiedza byłą większa zapewne próbowałby Pan zawrzeć nieco inną umowę. Według nas to Pański kredyt to standart. Proszę pójść do tego banku i zapytac się czy gotowi są zawrzeć umowę kredytową skonstruwaną przez Pana, opartą na Kodeksie Cywilnym i zgodną z Konstytucją oraz prawem bankowym. Niech Pan tylko spróbuje zmienić jeden punkt dotyczący właściwości sądu a przekona się Pan "kto tu jest Panem". Żaden w Polsce bank nie będzie chciał z Panem nawet rozmawiać. A przecież umowa o kredyt to umowa cywilno-prawna, a co o tym piszę Kodeks Cywilny w Polsce prosimy zajrzeć. To bank? To "kiosk" typu "BPS". Przykro nam, lecz nie jest to "dobry" kredyt. Ma jedną zaletę, jest Pan zadowolony i bank też. Nieco wyższa poprzeczka i cały ten kram się rozlatuje. A jak napisane jest w Konstytucji ponoć jesteśmy równi....Kredyt musi być udzielony na równych warunkach, nie dyskryminujący jedną ze stron. Gdyby w Polsce była konkurencja na rynku bankowym zapewniamy Pana, że kupiłby Pan sobie coś ekstra za zoszczędzone pieniądze, jakie "skubnął" Panu bank.