Do tej pory fundusze obsługiwały wypłaty z rezerw gotówki, które zawsze trzymają na wypadek umorzeń. Jednak z naszych informacji wynika, że w wielu funduszach ta rezerwa się wyczerpuje i zarządzający muszą sprzedawać akcje, nie patrząc na ceny. O ile w przypadku dużych spółek nietrudno znaleźć nabywców, o tyle w przypadku mniejszych spółek popyt praktycznie zamarł.
Ile pieniędzy ludzie wycofują z funduszy? Nasi rozmówcy twierdzą, że za wcześnie jeszcze na szacowanie, bo największa fala inwestorów wycofujących pieniądze może być jeszcze przed nami. W funduszach jest dziś ponad 140 mld zł, z tego 60-70 mld zł jest zainwestowane w
akcje na GPW. Jeśli tylko co 20 klient zdecyduje się na sprzedaż jednostek, na rynek trafią
akcje za 3-4 mld zł.
Podczas sierpniowego załamania cen akcji z funduszy akcji wyparowało 2 mld zł, z czego większość klienci po prostu przenieśli do bezpiecznych funduszy pieniężnych, obligacyjnych i stabilnego wzrostu.
Tym razem sytuacja jest o tyle niecodzienna, że - jak twierdzą przedstawiciele funduszy - wciąż płyną do nich nowe pieniądze. - Mimo większych niż zwykle umorzeń mamy wciąż dużo klientów chcących kupić jednostki funduszy - mówi Adrian Adamowicz z TFI Pioneer Pekao, największego na polskim rynku towarzystwa funduszy. - W skali całego listopada jesteśmy zdecydowanie na plusie, jeśli chodzi o saldo wpłat i umorzeń - dodaje Cezary Burzyński, prezes PKO TFI.
Dlaczego więc nowe pieniądze nie wypełniają luki po wypłacanych? - Popyt jest głównie na fundusze inwestujące za granicą - tłumaczy Adamowicz. Jego zdaniem za granicę płynie dziś co najmniej 60 proc. nowych pieniędzy, które Polacy przynoszą do funduszy. Z danych Analiz Online, firmy badającej rynek funduszy, wynika, że już w październiku z 1,8 mld zł, które napłynęły do polskich powierników, aż 70 proc. popłynęło do funduszy inwestujących w
akcje za granicą, głównie w nowej Europie i Azji. Dlatego teraz zarządzający funduszami muszą sprzedawać znacznie więcej polskich akcji niż w sierpniu.