Dalej to wybicie z trójkąta zwyżkującego w okolice 4150-4200 na WIG20. A co potem? To zależy. Giełda amerykańskia kształtuje podwójny szczyt najprawdopodoniej, gdyż ruchy indeksu nie nadążają za deprecjacją dolara w stosunku do złota, który już stracił około 20% w stosunku do lipca. Zatem NASDAQ powinien być w okolicach 3400 - 3500 żeby odreagować spadek dolara, który zawsze jest przez giełdę odreagowywany, gdy gospodarka ma się dobrze. A amerykanie udają, że robią rekordy, podczas gdy korekta robi się sama poprzez spadek dolara, a my udajemu, że mamy konsolidacię pod szczytem. Zatem korekta w usa wynosi już 20% podczas, gdy w Polsce indeks WIG20 jest na realnym poziomie około 4200 w stosunku do lipca. Zatem cóż, rynki zrobią około 60% korektę na rynkach akcji, przenosząc kapitał na rynki towarowe, a po ,,próbie ognia", kapitał przypłynie na te, które które ją najlepiej wytrzymały. Zatem jest całkiem możliwe, że za rok, półtora roku WIG20 może mieć wartość nawet 5000 - 6000 pktów ze względu na silną złotówkę i mocną gospodarkę, na którą niemiała wpływu recesja w budownictwie. A złoto? Złoto po 1000 -1500 $/oz ( w zależności od tego ile bernanke nadrukuje pieniędzy, żeby powstrzymać spadki na giełdzie, ropa po 160 $/baryłkę, z tym, że dolar będzie po około 2 PLN, EUR/usd około 1,95). Będzie mniej więcej to co chcieli Arabowie i Latynosi - wyprzeć dolara jako główną walutę w rozliczeniach międzynarodowych co doprowadzi do dużej inflacji w usa. Jego rolę przejmą EURO, JEN, FUNT, FRANK SZWAJCARSKI a za 15-20 lat może nawet już JUAN. Zatem potraktowanie Polski jako rynku zapasowego wobec giełd europejskich i azjatyckich albo brazylijskich może przynieść gwałtowne ruchy po zapaści finansowej. Takie czasy zafundowali nam amerykanie i trzeba się w nich jakoś znaleźć.