Forum Polityka, aktualnościGospodarka

"Oburzeni" protestują w całej Hiszpanii

"Oburzeni" protestują w całej Hiszpanii

Money.pl / 2011-06-19 16:18
Komentarze do wiadomości: "Oburzeni" protestują w całej Hiszpanii.
Wyświetlaj:
robi ronald 81 / 212.14.47.* / 2011-06-20 08:21
Zabrakło Układu Warszawskiego i Prawica europejska odsłoniła kły którymi pozbawia po kolei obywateli krajów UE podstawowych praw obywatelskich, prawa do pracy, prawa do godziwej zapłaty, prawa do emerytur i rent w wieku zagwarantowanym w konstytucjach tych krajów. Odbiera się obywatelom ich podstawowe prawa. Gdzie demokratyczne mechanizmy i gdzie głos społeczeństw tych krajów ? Ci obywatle de facto nie mają żadnych praw. Wszystkie decyzje rządów są podejmowane ponad głowami społeczeństw. Decyzje odnośnie angażowania się w kolejne wojny armii krajów UE są podejmowane autorytarnie przez reżimy UE i spoleczeństwa krajów UE nie mają nawet prawa do oprotestowania tych decyzji, wszelkie głosy sprzeciwu są bezwzględnie tępione przez te reżimy.

USA + NATO = Globalne Reżimy Totalitarne
Polak0481 / 2011-06-20 01:33 / Bywalec forum
Hiszpanów witamy na progu Grecji.
Hiszpanie nie martwcie się, Polska was po wyborach jesiennych dogoni,
razem pójdziemy po pożyczkę.
JanuszPOlikot / 2011-06-19 21:57 / Tysiącznik na forum
Tak trzymać trzeba POgonić tę eurokomunę.......
Ryszard w / 83.10.114.* / 2011-06-19 20:32
miliard euro to wsparcie dla prywatnych banków francuskich i niemieckich , ktore bez opamietania pozyczały pieniadze Grecji. Alee ty masz zapłacic .!!!
Amerykanin / 178.37.129.* / 2011-06-19 18:50
Nie jestesmy w strefie Euro, wiec dokladanie miliarda zlotych dla Grecji jest duza przesada. W ten sposob nie powinno sie postepowac bo przeciez nie tylko Grecja jest na skraju bankructwa ale i Portugalia, Hiszpania jak rowniez Wlosi. Jak zaczniemy dokladac to bedziemy zmuszeni to kontnuowac, a wiec zniszczymy miliardy ktore potrzebne sa u nas w kraju.
.liolol / 217.153.242.* / 2011-06-19 16:18
Donald Tusk w trakcie ostatniej konwencji Platformy ponownie wypowiedział słowa o "polityce miłości". Nawet próbował podeprzeć się autorytetem Jana Pawła II. W kontekście dokonań rządu PO, a zwłaszcza jego stosunku do oponentów, jest to kolejna manipulacja i próba "wdrukowania" pozytywnych haseł do programu wyborczego partii Donalda Tuska. Hasła o "polityce miłości" kontrastują również z aktami zemsty na opozycji politycznej i tolerancji dla przysłowiowych "Mira" i "Zbycha".

Rząd Platformy Obywatelskiej od pierwszych dni funkcjonowania w 2007 r. zajął się rozliczaniem swoich poprzedników. Nie było to zwykłe recenzowanie wcześniejszej ekipy i wynajdywanie jej błędów, ale celowa i zaplanowana akcja zmierzająca do wyeliminowania prawicowej opozycji z życia publicznego. Słynne słowa Radka Sikorskiego o "dorzynaniu watahy" z kampanii wyborczej z 2007 r. nie były językowym lapsusem, ale populistyczną zapowiedzią planów szykanowania i represjonowania niewygodnych polityków, byłych ministrów, urzędników, prokuratorów. Pierwszym elementem planów było natychmiastowe przejęcie po wyborach instytucji odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości i bezpieczeństwo.

Prokuratura - "zmiany z czasów PRL"
W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje przypomnienie sytuacji w prokuraturze. Natychmiast przeprowadzono dymisje na stanowiskach kierowniczych, poddano kontroli najważniejsze śledztwa, wdrożono postępowanie dyscyplinarne wobec byłej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Elżbiety Janickiej.
Przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. nacisków prokurator Aneta Rafałko, była rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, ujawniła, że została odwołana w styczniu 2008 r., gdy przedstawiła propozycję umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Janickiej, gdyż nie ma przesłanek do jego wszczęcia.
Nowy szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już w pierwszych tygodniach urzędowania odwołał zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Zdymisjonował również naczelnego prokuratora wojskowego Tomasza Szałka oraz szefów prokuratur apelacyjnych z największych miast, a także szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Były to zmiany na skalę niespotykaną do tej pory w prokuraturze. Odsunięcie poprzedniej kadry miało zagwarantować skuteczność w realizacji programu rozliczania ekipy rządowej premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pod pozorem merytorycznego audytu poddano kontroli najważniejsze śledztwa w kraju, m.in. w sprawie lobbysty Marka Dochnala; w sprawie burmistrza Helu i b. posłanki PO Beaty Sawickiej; w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA (z zawiadomienia samej B. Sawickiej); w sprawie podania niezweryfikowanych danych w raporcie z weryfikacji WSI; w sprawie nieuprawnionego zakładania podsłuchów; w sprawie korupcji w piłce nożnej; w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu; w sprawie afer: gruntowej, węglowej odrolnienia ziemi na Mazurach i akcji CBA w resorcie rolnictwa; w sprawach doktora Mirosława G.; w sprawie domniemanych nadużyć w związku z multimedialną konferencją prokuratury o Januszu Kaczmarku, Konradzie Kornatowskim i Jaromirze Netzlu.

Skok na służby
Jednocześnie premier Tusk zmienił praktycznie wszystkich szefów służb specjalnych. Większość z nich została poddana nie tylko napastliwej krytyce mediów przychylnych rządzącym, ale i postępowaniom dyscyplinarnym, prokuratorskim, a także sądowym. Największy atak przypuszczono na Bogdana Święczkowskiego, Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego (innym szefom służb próbowano udowodnić także uchybienia, nawet najmniejsze) - Bogdan Święczkowski (b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) był atakowany za rzekome stworzenie nieformalnego układu i wywieranie nacisków w wybranych sprawach politycznych oraz sprawę śmierci Barbary Blidy; Zbigniew Nowek (b. szef Agencji Wywiadu) był krytykowany za zajmowanie mieszkania służbowego; Antoni Macierewicz (b. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i b. przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. WSI) był pozywany przed sąd za publikację raportu z procesu weryfikacji WSI; Witold Marczuk (b. szef ABW, a potem b. szef Służby Wywiadu Wojskowego) był oskarżony przez prokuraturę w Łodzi o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy; również śp. Zbigniew Wassermann (b. koordynator ds. służb specjalnych) był m.in. oskarżany o kontakty z przestępcą, który obciążał Jana Widackiego.
W całościowej perspektywie "rządów miłości" sprawy te wpisywały się w strategię represji prawnych wobec byłych szefów służb specjalnych.
W zasadzie jedyną służbą, w której nie przeprowadzono zmian i pozostawała do jesieni 2009 r. poza kontrolą PO, było CBA. Stało się tak tylko z powodu ustawy, która uniemożliwiała zmianę szefa służby. Jednak "afera hazardowa" przypieczętowała los Mariusza Kamińskiego. Pod koniec urzędow
zxc7 / 83.10.114.* / 2011-06-19 20:36
i mamy was w nosie, mamy władze
m.lyul / 217.153.242.* / 2011-06-19 16:18
Donald Tusk w trakcie ostatniej konwencji Platformy ponownie wypowiedział słowa o "polityce miłości". Nawet próbował podeprzeć się autorytetem Jana Pawła II. W kontekście dokonań rządu PO, a zwłaszcza jego stosunku do oponentów, jest to kolejna manipulacja i próba "wdrukowania" pozytywnych haseł do programu wyborczego partii Donalda Tuska. Hasła o "polityce miłości" kontrastują również z aktami zemsty na opozycji politycznej i tolerancji dla przysłowiowych "Mira" i "Zbycha".

Rząd Platformy Obywatelskiej od pierwszych dni funkcjonowania w 2007 r. zajął się rozliczaniem swoich poprzedników. Nie było to zwykłe recenzowanie wcześniejszej ekipy i wynajdywanie jej błędów, ale celowa i zaplanowana akcja zmierzająca do wyeliminowania prawicowej opozycji z życia publicznego. Słynne słowa Radka Sikorskiego o "dorzynaniu watahy" z kampanii wyborczej z 2007 r. nie były językowym lapsusem, ale populistyczną zapowiedzią planów szykanowania i represjonowania niewygodnych polityków, byłych ministrów, urzędników, prokuratorów. Pierwszym elementem planów było natychmiastowe przejęcie po wyborach instytucji odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości i bezpieczeństwo.

Prokuratura - "zmiany z czasów PRL"
W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje przypomnienie sytuacji w prokuraturze. Natychmiast przeprowadzono dymisje na stanowiskach kierowniczych, poddano kontroli najważniejsze śledztwa, wdrożono postępowanie dyscyplinarne wobec byłej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Elżbiety Janickiej.
Przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. nacisków prokurator Aneta Rafałko, była rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, ujawniła, że została odwołana w styczniu 2008 r., gdy przedstawiła propozycję umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Janickiej, gdyż nie ma przesłanek do jego wszczęcia.
Nowy szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już w pierwszych tygodniach urzędowania odwołał zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Zdymisjonował również naczelnego prokuratora wojskowego Tomasza Szałka oraz szefów prokuratur apelacyjnych z największych miast, a także szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Były to zmiany na skalę niespotykaną do tej pory w prokuraturze. Odsunięcie poprzedniej kadry miało zagwarantować skuteczność w realizacji programu rozliczania ekipy rządowej premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pod pozorem merytorycznego audytu poddano kontroli najważniejsze śledztwa w kraju, m.in. w sprawie lobbysty Marka Dochnala; w sprawie burmistrza Helu i b. posłanki PO Beaty Sawickiej; w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA (z zawiadomienia samej B. Sawickiej); w sprawie podania niezweryfikowanych danych w raporcie z weryfikacji WSI; w sprawie nieuprawnionego zakładania podsłuchów; w sprawie korupcji w piłce nożnej; w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu; w sprawie afer: gruntowej, węglowej odrolnienia ziemi na Mazurach i akcji CBA w resorcie rolnictwa; w sprawach doktora Mirosława G.; w sprawie domniemanych nadużyć w związku z multimedialną konferencją prokuratury o Januszu Kaczmarku, Konradzie Kornatowskim i Jaromirze Netzlu.

Skok na służby
Jednocześnie premier Tusk zmienił praktycznie wszystkich szefów służb specjalnych. Większość z nich została poddana nie tylko napastliwej krytyce mediów przychylnych rządzącym, ale i postępowaniom dyscyplinarnym, prokuratorskim, a także sądowym. Największy atak przypuszczono na Bogdana Święczkowskiego, Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego (innym szefom służb próbowano udowodnić także uchybienia, nawet najmniejsze) - Bogdan Święczkowski (b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) był atakowany za rzekome stworzenie nieformalnego układu i wywieranie nacisków w wybranych sprawach politycznych oraz sprawę śmierci Barbary Blidy; Zbigniew Nowek (b. szef Agencji Wywiadu) był krytykowany za zajmowanie mieszkania służbowego; Antoni Macierewicz (b. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i b. przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. WSI) był pozywany przed sąd za publikację raportu z procesu weryfikacji WSI; Witold Marczuk (b. szef ABW, a potem b. szef Służby Wywiadu Wojskowego) był oskarżony przez prokuraturę w Łodzi o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy; również śp. Zbigniew Wassermann (b. koordynator ds. służb specjalnych) był m.in. oskarżany o kontakty z przestępcą, który obciążał Jana Widackiego.
W całościowej perspektywie "rządów miłości" sprawy te wpisywały się w strategię represji prawnych wobec byłych szefów służb specjalnych.
W zasadzie jedyną służbą, w której nie przeprowadzono zmian i pozostawała do jesieni 2009 r. poza kontrolą PO, było CBA. Stało się tak tylko z powodu ustawy, która uniemożliwiała zmianę szefa służby. Jednak "afera hazardowa" przypieczętowała los Mariusza Kamińskiego. Pod koniec urzędow

Najnowsze wpisy