Zgodnie z prawem stanowym Kaliforni, każdy z mieszkańców musi zdać egzamin w Kaliforni, czyli po otrzymaniu prawa pobytu byłam do tego zobowiązana.
Egzamin pisemny to ok. 20 pytań nie podchwytliwych, jednokrotnego wyboru, a jazdy bez manewrów głównie w okolicy domków jednorodzinnych, żeby udowodnić, że umiemy ostrożnie jeździć, czyli w trudnych warunkach na drodze po takim egzaminie zupełnie nie wiadomo co robić i niewiele kierowców radzi sobie z manewrami jak np: parkowanie tyłem. Zresztą zawsze jest dużo miejsca więc, po co...
Jednak poruszając się po Stanach będąc na tymczasowym pobycie, np: wakacjach (nawet półrocznych) można tam legalnie kierować samochodem na polskim prawie jazdy.
I tak samo działa odwrotnie. Mój partner w odwiedzinach w Polsce przez kilka miesięcy miał prawo prowadzić samochód na Kalifornijskim prawie jazdy. I wiele się tu nauczył, zwłaszcza podróżowania w trudnych warunkach atmosferycznych i na naszych trudnych drogach.
Nie sądzę, żeby trudniejszy egzamin poprawił bezpieczeństwo na drogach, a o to, o ile się domyślam, chodziło decydentom.
Pozdrawiam