szaren
/ 213.108.119.* / 2011-02-17 15:56
No cóż, jest takie lokalne przysłowie " każdy orze jak może", jest jeszcze inne "stworzony do pełzania nie pofrunie" i wiele wiele innych lokalnych mądrości ludowych.
To co wykazał pan Szejnfeld, to jedynie fragment jednej ze stron medalu, i to bardzo życzeniowy fragment - jak to na polityka przystało, pod elektorat.
Tak to bowiem jest, że natura nie znosi próżni, te środki (pieniądze) które nie wpłyneły by do budżetu, zostały by w rekach podatników (obywateli).
A jest tak z reguły, ze obywatele o wiele sprawniej, skuteczniej i efektywniej, zarządzają pieniędzmi (posiadanymi środkami - kapitałem) niż najsprawniejsze państwo.
To co zdaniem , urzędników/polityków, jest zubożeniem budżetu w istocie jest/może być wzbogaceniem społeczeństwa.
Mniejsze podatki to silniejszy rozwój tzw klasy średniej, która to klasa jest tym czynnikiem przyśpieszającym ale też i stabilizującym rozwój i zamożność państw.
Ponadto przypominam politykom z PO, ze Polskę przed kryzysem w znacznej części uchroniła siła nabywcza Polskiego społeczeństwa.
A ta siła jest tym większa im mniejszy jest fiskalizm państwa.