Staram się zrozumieć tych zbliżających się do emerytury. Napewno mają swoją racje. Ale myślę, że zasiłki przedemerytalne powinny być zreformowane. Powinny one zasilić firmy chcące zatrudnić osoby w wieku przedemerytalnym i być uzupełnieniem do pensji z takiej firmy. Firmy takie powinny mieć jakieś ulgi prawne, np. tak jak zatrudniające osoby niepełnosprawne, aby im się opłacało. Wysyłanie ludzi 50-kilkuletnich na emeryturę to nie jest wyjście. Na pewno nie powinni wykonywać określonych zawodów np. kierowców, ale przecież mogą siedzieć gdzieś w kiosku i sprzedawać gazety. Nawet po przejściu na emeryturę powinni mieć możliwoć kontynuacji pracy, jeśli czują się na siłach i mają chęć. (Mój ojciec właśnie nie wie co ma z sobą zrobić. Jest zdrowy, jeszcze mógłby się komuś przydać. Jeśli dostaje pieniądze za nic, to jest obciążeniem dla budżetu państwa. A mógłby np. pół emerytury dostawać i jeszcze gdzieć pracować. To jest jego dorobek, że ma wiek emerytalny i ma prawo już do emerytury. Niech się młodzi nie denerwują, że im zajmuje miejsce pracy, bo to będzie na pewno inne miejsce pracy.) Tymczasem teraz ja muszę (firma, która mnie zatrudnia) płacić tak wysokie skłądki na ZUS, bo oprócz mojej pensji muszę opłacić kilku (przedwczesnych) emerytów. Aby utrzymać się przy pracy, muszę jeszcze skończyć studia. Nie wiem jak mam się wyrobić. Kiedyś też byłem na bezrobociu. Zasiłek zamiast przejadać, jak to wielu robi, zainwestowałem w rózne kursy, zdobyłem prawo jazdy, zacząłem uczyć się informatyki i języków obcych (sam z telewizji, z książek). Teraz mam przez to pracę. i to w mieście, gdzie oficjalnie jest 33% bezrobocia, a tak naprawdę więcej. Więc nie w tym rozwiązanie, aby narzekać i liczyć, że rząd mi da pracę. Ja nie chcę, aby mi coś rząd dawał. Niech tylko nie przeszkadza - w rozwoju, w zatrudnianiu.