Pod względem sprzedaży i jej miejsca rolnik nie jest związany niczym więcej niż jakikolwiek inny producent - miejsce i cena zależy od rynku.
Skupy interwencyjne powoli zostają ograniczone - właściwie to teraz pozostał zdaje się skup tylko dwóch zbóż, a i to ma być niedługo zlikwidowane.
Dopłaty są dla rolników z wykształcenia IMHO dlatego, żeby mieli trochę pojęcia o tym co robią, żeby chociaż liznęli trochę ekonomiki produkcji i wiedzieli, że rynek nie kończy się na najbliższym targowisku.
Ty osiedlając się na wsi możesz korzystać z wielu dotacji, ale nie ze wszystkich - bo nie wszystkie sytuacje Cię dotyczą, Na przykład nie skorzystasz z kwot mlecznych - liczone są w/g stanu z 2003, a Ty wtedy nie miałeś zwierząt, więc nie dostaniesz.
Zresztą jedynym ekonomicznym sensem takiej działalności jest wyspecjalizowana w jakimś kierunku produkcja lub agroturystyka. W pierwszym przypadku potrzebujesz mieć o tym pojęcie i sporo kasy (a jak nie masz gruntu to jeszcze więcej), w drugim sporo tego pierwszego kasa i/lub grunt, i dobry "łeb" do zarządzania i autoreklamy.
Unia chce korzystając z "wymiany pokoleniowej"jaką umożliwiają renty strukturalne w połączeniu z pakietami takimi jak "młody rolnik" i jakiś tam "start" zmienić ich podejście poprzez szkolenia i rynek z "tak robił mój ojciec, mój dziadek i jego dziadek" na "sprawdźmy czy ma to sens ekonomiczny".
Czyli powoli wprowadzają rolnictwo na Rynek.
Inspektoraty weterynarii ODRy i inne instytucje tego typu funkcjonują tak jak nasze wojsko.
Wszystko wygląda ładnie na papierze, w liczbach, ale nikt nie rozumie, że to są dane takie jakie "mają być", a nie dane takie jakie "są". Ta subtelna różnica sprawia, że jakiekolwiek planowanie na poziomie powiatu, a co dopiero na poziomie wspólnotowym jest bez sensu, ponieważ dane wejściowe są bezwartościowe.
Jaki ma sens "sprawdzanie" gospodarstw pod względem sanitarnym (i jakimkolwiek innym), jak kilka dni wcześniej się je o tym informuje, a gdy - mimo to - okazuje się, że jest niesamowity syf, wypisuje się co innego, albo daje po 10 razy "szansę", albo wpisuje w odpowiednie rubryki to co być "powinno"?
Dla mnie to nie ma sensu innego niż chęć stagnacji w otoczeniu tych instytucji - takie "żeby nic się nie zmieniało"...