Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Prawa jazdy będziemy wymieniać co 15 lat

Prawa jazdy będziemy wymieniać co 15 lat

Money.pl / 2008-04-01 20:43
Komentarze do wiadomości: Prawa jazdy będziemy wymieniać co 15 lat.
Wyświetlaj:
górnik / 195.222.115.* / 2009-06-14 13:33
Wymiana Praw Jazdy co 15 lat i obowiązkowe badania lekarskie,
czy to aby ważne z zapisami Konstytucji szczególnie że ludzie
dostali prawo jazdy „bezterminowo” a teraz się im zabiera ten przywilej.
Czy badanie co 15 lat wyeliminuje ludzi nie nadających się do
prowadzenia pojazdów ze względów zdrowotnych – wystarczy
przytoczyć fakt że jeśli ktoś dozna wylewu po 2 latach od badania
to i tak będzie jeździł bezkarnie pojazdem przez 13 lat.
To kolejny przepis uderzający po kieszeni obywateli a nie poprawiający
bezpieczeństwo na drodze (tj. jazda na światłach cały rok)
Urzędnicy którzy wprowadzają bezmyślnie kolejne nieżyciowe
ustawy. A co powiecie drodzy internauci na fakt że najwięcej wypadków
powodują kierowcy do 25 roku życia (czyli przed upływem 15lat
od otrzymania Prawa Jazdy)
Europeistyk / 80.54.51.* / 2008-04-15 21:45
No więc wam coś powiem, bo wy macie problem z poprawnym rozumowaniem, i jesteście niedokształceni. Unia, polega głównie na tym, że we wszystkich krajach ma doprowadzić do jednego rodzaju infrastruktury. We wszystkich krajach takie same podatki, opłaty -> Bogatsi staną się ubożsi, a biedniejsi wyrównają poziom tych bogatszych. Każdy człowiek ma być równy (nie biorąc pod uwagę stanowisk przez nich piastujących). Im państwo biedniejsze tym większe dotacje dostaje. To na temat UE. O prawie jazdy to myślę, że od 16 tal to dobry pomysł. Nastolatkowi w tym wieku prawo jazdy potrzebne jest niekiedy do szpanu -> owszem, jestem tego przeciwnikiem, ale wielu z nich potrzebuje go choćby na to, żeby dojeżdżać do szkoły, bo wtedy nie traci czasu na przystanku PKS, tylko może się lepiej przygotować do matury. Czekajcie codziennie pół godziny. Przez 3/4 lata szkoły średniej to daje grubo ponad miesiąc czasu, tylko na to, żeby czekać na transport do domu. Czas to pieniądz, w przypadku młodzieży -> czas to wiedza. Na autostradach sznurki, bo ktoś jedzie 80km/h ? A od czego macie lewy pas ? Kiedy prawy jest wolny, to czemu jeździcie lewym ? To taki problem wyprzedzić na autostradzie i potem zjechać na prawy pas ? Jeżeli to problem to się zgłoś do psychologa, lub do psychiatry. Pozdrowienia i mam nadzieję, że ten pomysł, który wg mnie jest bardzo dobry wejdzie w życie jak najprędzej.
fuzel / 84.38.16.* / 2008-04-08 21:36
Ludzie nie dajcie się sprowokować. U nas większość kończy się na chciejstwie. A kto powiedział, że tak jest w innych krajach unijnych. Nasi przedstawiciele robią w gacie i nikt nie chce powiedzieć, że to ich wymysł wszystko zawsze zrzucamy na kogoś a najlepiej na Ruskich i komunę. Wszyscy oni tam się aż trzęsą aby mieć kawałek władzy i pomysły nie ważne jakie, ale aby zabłysnąć. Chłopy się wyrwali często z zadupia to muszą se trochę porżądzić. Przecież większość z nich nie wie co to jest demokracja, że polega ona głównie na wolności a nie na ciągłych ograniczeniach. W innych krajach jakoś sobie radzą z tymi problemami tylko my historycznie ciągle w poszukiwaniu złotego środka. Utopia.
U nas brak władzy przez byle jakiegoś przygłupiego urzędnika jest nie do pomyślenia. Każdy musi być ważny, każdy musi o czymś decydować wtedy jest spełniony jeżeli wie, że od niego dużo zależy. Nareszcie u szwagra przy grilu będą patrzeć na niego z podziwem.
Porąbany kraj gdzie większość spraw jest przeciw zdrowemu rozsądkowi i logice.
Nie dajcie się zatem wypuścić. Prawo jazdy można będzie uzyskać w innym normalnym kraju a są jeszcze takie a korzystać z niego u nas bo puki co nie ma takich zakazów.
Przy wyborach zaś powinniśmy pamiętać o tych co nas uszczęśliwiają i aby jak w powiedzeniu nie było "zamienił stryjek siekierkę na kijek"
jurgensztern / 83.21.171.* / 2008-04-13 21:28

Prawo jazdy można będzie uzyskać
w innym normalnym kraju a są jeszcze takie a korzystać z niego u
nas bo puki co nie ma takich zakazów.

Prawko w Niemczech kostuje 2000 euro czyli 7000 zł, we Francji porównywalnie. Kogo na to stać?
pirat8 / 83.10.193.* / 2010-07-24 11:01
Ale w Niemczech zarabia się 2000 tys. euro, to jedną pensję można oddać, w Polsce prawo jazdy kosztuje 1500 zł, więc też jedna pensja przeciętnego obywatela... porównywalnie
a kysz / 213.158.197.* / 2008-04-02 09:15
nie w urzędnikach nieuku, tylko w parlamencie. Czyżby kłopoty ze zrozumieniem czytanego tekstu?
Pajchiwo / 2008-04-01 20:43 / Tysiącznik na forum
No to ogólnie dobry kierunek zmian, choć chciałbym zobaczyć jeżdżącego 50km/h nastolatka po takiej na przykład Warszawie... Może mu nie starczyć nerwów :)

Pobieżnie przeglądając - niepokoi mnie tylko kwestia kto ma płacić za zamianę prawa jazdy?
Czy tak jak przy zmianie dowodu (która jest zaskarżona do Trybunału) przymusi się nas do zapłaty czy (w co szczerze wątpię) państwo nam zafunduje taki luksus.
Zauważmy, że to jest przymus, a nie skutek naszego działania czy jego zaniechania.
partiota / 83.9.84.* / 2008-04-01 23:03
To ty kolego nie wiesz że mamy w tej chwili za rządów Platformy ponownie państwo totalitarne? Przecież Tusk powiedział i obiecał, że będzie cud nad Wisłą. Więc zaczyna wraz ze swoimi kompanami robić ten cud, polegający na wyciąganiu pieniędzy z kieszeni narodu, bo z kont ma wziąć kasę na likwidację ustawy płacowych kominów rządowych. Tak jak widzisz nie tylko bóg robił cuda i boskie cuda są niczym w porównaniu z cudami tuskowymi. Haj tusk, haj tusk,patriota haj tusk
Pajchiwo / 2008-04-03 13:23 / Tysiącznik na forum
Jasne, a za rządów obu braci Kaczyńskich to co mieliśmy?
I skąd oni brali pieniądze? Z kieszeni narodu Człowieku.
Tak jak zresztą wszystkie poprzednie i przyszłe partie rządzące.

Nie daj się ogłupić sloganami partyjnymi - oni wszyscy dbają o pozostanie przy władzy i interesy partii, a nie o kraj.
tata Stasia / 2008-04-01 21:14 / Bywalec forum
Albo zapłacisz w kasie, albo w podatkach. Moim zdaniem jest to niepotrzebne. Lepiej zaostrzyć kryteria przyznawania prawa jazdy i wprowadzić testy psychologiczne. To drugie myślę, że skutecznie wyeliminuje przypływ rozpalonych głów w czarnych gruchotach.

Ograczniczenia prędkości dla młodych kierowców, to nic innego jak stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze. Już widzę na autostradzie sznurek na prawym pasie sunący 80 km/h.

Warto zwrócić uwagę na zdanie:
"Wymiana praw jazdy podyktowana jest przepisami UE."
To a propos niepodległości Polski i wyższości naszego prawa nad unijnym. Zresztą to jedne z wielu przykładów. Efekt jest ten sam. Wyższe opłaty lub podatki.

Poza tym to tylko prace, więc do realizacji na szczęście daleka droga. PiS podobne zmiany zapowiadał, jak widać panowie się nie różnią. Oby się nie różnili w realzacjach tychże obietnic.
gość / 153.19.35.* / 2008-04-02 07:55
" Wyższość naszego prawa nad unijnymi" stosowała niedawno policja niemiecka w stosunku do naszych kierowców wymagając odpowiedniej apteczki a ściślej mówiąc jej zawartości zgodnej z wymaganiami niemieckimi.
tata Stasia / 2008-04-02 21:51 / Bywalec forum
Nie do końca. Będąc w Niemczech musisz respektować ichnie prawo, nie nasze. A tak, tak jak piszesz, apteczki muszą być konkretnie wyposażone i być oryginalnie zamknięte.
Pajchiwo / 2008-04-01 22:30 / Tysiącznik na forum
LOL
A kto powiedział, ze nasze prawo jest nadrzędne nad unijnym?
Ktoś, kto takie teksty produkuje jest po prostu niedouczony - nie słuchaj takich ludzi.
To Traktaty, przypisy do nich i załączniki są nadrzędne nad krajowymi przepisami.

A co do nastolatków to jest w tym pewna metoda - jak taki koleś pojeździ (no bo będzie musiał) przez ten rok, czy dwa 50 na godzinę to będzie to świadczyło o dużym zrównoważeniu takiej osoby.
a jak pojedzie szybciej to go zaraz zgolą kolesie z drogówki - bo po zielonym listku będzie widać.
No ale też od młodych lat będzie się też szkolił w dawaniu łapówek policjantom-wyłudzaczom, którzy będą przecież tyko czekali na takich leszczy - co nie jest dobre...
tata Stasia / 2008-04-02 21:50 / Bywalec forum
Czyli się zgadzamy, że Polska nie jest suwerennym krajem?
Pajchiwo / 2008-04-03 13:20 / Tysiącznik na forum
Zgadzamy się.
Od wielu lat (od czasów Polski Szlacheckiej) jesteśmy od kogoś zależni.
IMHO - z naszych doświadczeń dotychczasowych - lepiej ze od zachodu niż od wschodu.

Pozostaje tylko kwestia zakresu na jaki zgadzamy się być zależni (bo przecież od Parlamentu i Rządu też jesteśmy na podobnej zasadzie zależni prawda?) i dlaczego się na to zgodziliśmy.

Wydaje mi się, że nie mieliśmy alternatywy - musielismy ze względów gospodarczych wejść w jakieś struktury. A i ze względów politycznych i gospodarczych o niebo lepsze lepsze było UE.
Niemniej - niewielu ludzi zdawało sobie wtedy sprawę co to właściwie znaczy.
tata Stasia / 2008-04-05 23:23 / Bywalec forum
Oczywiście, że wejście w struktury gospodarcze, jakimi miało być UE było oczywiście wskazane. Natomiast wątpie, że ktokolwiek godziłby się na utworzenie państwa UE i zrobienia z Polski "województwa".
Tak na zdrowy rozum, co jest Polsce potrzebne oprócz Schengen i wolnego przepływu towarów, usług i ludzi w Europie? Czy musimy przyjmować te wszystkie durne ustawy podyktowane "wymogami UE"? Po co nam to wszystko?
Pajchiwo / 2008-04-06 11:55 / Tysiącznik na forum
Heh - IMHO jedyne co się w Polsce od wielu lat dzieje dobrego w gospodarce jest podyktowane albo wymogami akcesji, albo tymi właśnie ustawami. W dodatku - tak na logikę - więcej na tym korzystamy niż dajemy, a wcale nie uważam, że nasi "fachowcy" partyjni z jakiegokolwiek ugrupowania zrobili by to lepiej - wręcz przeciwnie.

Tak nieco odbiegając od tematu, ale trzymając się władzy, zastanawiam się o ile "jednomyślne" głosownia partyjne odbiegają od idei demokracji. Przecież - teoretycznie - gdyby każdy z naszych przedstawicieli głosował zgodnie z własnym zdaniem i sumieniem był by to bardziej zgodny z demokracją sposób sprawowania rządów, Więc - oczywiście nieco upraszczając - partie właściwie nam tą demokrację zabierają...
tata Stasia / 2008-04-06 20:41 / Bywalec forum
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić.
Dotacje z UE to nie wszystko. Płacimy co roku składkę i to nie małą. Dodatkowo do każdej inwestycji publicznej dokładamy się jeszcze z naszych podatków. Stworzono wiele urzędniczych stołków, nieuczciwą konkurencję czy korupcjogenny system dopłat.
Dla normalnych obywateli to przede wszystkim podwyżki, jak chociażby ostatnio prąd.
Dla mnie najgorszą sprawą jest utrata suwerenności, brak możliwości samostanowienia, konieczność spełniania wymagań, niekoniecznie mądrych.
Ciężko porównywać to co się działo w Polsce przed akcesją i po. Nie wiadomo jak potoczyłyby się nasze losy bez członkostwa w UE. Pozostaje nam tylko gdybanie.
Długo by na ten temat dyskutować.

Co do demokracji, to zauważ, że w PiS, jedynej obecnie partii, są posłowie, którzy nie obawiali się głosować zgodnie z własnym sumieniem. Chociażby taki poseł Cymański. Można nie lubić PiS i go nie popierać. Ale trzeba przyznać, że jest inteligentny, ma swoje przekonania i ideały i jest im wierny. Nie jest chorągiewką na wietrze jak większość naszych polityków.
Pajchiwo / 2008-04-06 21:13 / Tysiącznik na forum

Płacimy co roku składkę i to nie
małą. Dodatkowo do każdej inwestycji publicznej dokładamy się
jeszcze z naszych podatków.

Ale chyba zgodzisz się z e mną, że robimy to dla naszej chociażby infrastruktury?
W dodatku jak ktoś pieniądze dostaje to zaraz pojawia się niegospodarność, a większość "Kowalskich" tak naprawdę nie rozumie w którym momencie płaci tej UE pieniądze, więc stosowanie takich mechanizmów ma sens. W dodatku jest stosowane właściwie we wszystkich rodzajach finansowania preferencyjnego - nie tylko związanych z UE.

Stworzono wiele urzędniczych stołków,
nieuczciwą konkurencję czy korupcjogenny system dopłat.

To o czym piszesz nie zostało stworzone przez UE - to było odkąd powstała administracja (a zaryzykował bym nawet stwierdzenie, że odkąd pierwszy raz podzielono się władzą).

Dla normalnych obywateli to przede wszystkim podwyżki, jak
chociażby ostatnio prąd.

No wiesz - normalny obywatel zawsze szuka winnych jak czegoś nie rozumie - najlepsi są do tego "oni" i to najlepiej tacy, o których nic nie wie. :)

Ciężko porównywać to co się działo w Polsce przed akcesją i po.
Nie wiadomo jak potoczyłyby się nasze losy bez członkostwa w UE.
Pozostaje nam tylko gdybanie.
Długo by na ten temat dyskutować.

Ja myślę, ze wcale nie tak długo - wybór jest między trzema opcjami: wschód - z którego dzięki Bogu się wreszcie uwolniliśmy, zachód, - którego teraz doświadczamy i coś pomiędzy. To ostatnie IMHO najgorsze - spójrz na Ukrainę, leży pośrodku i widać jakie ma problemy i z zachodem i ze wschodem.

Co do posła Cymańskiego - O.K. podoba mi się, że zagłosował tak jak uważał.
Niestety to nie znaczy, że PiS jest inteligentny, to nie znaczy nawet, że Cymański jest inteligentny - to znaczy tylko, że poseł Cymański ma własne zdanie.
tata Stasia / 2008-04-06 21:37 / Bywalec forum

Ale chyba zgodzisz się z e mną, że robimy to dla naszej
chociażby infrastruktury?
W dodatku jak ktoś pieniądze dostaje to zaraz pojawia się
niegospodarność, a większość "Kowalskich" tak naprawdę nie
rozumie w którym momencie płaci tej UE pieniądze, więc
stosowanie takich mechanizmów ma sens. W dodatku jest stosowane
właściwie we wszystkich rodzajach finansowania preferencyjnego
- nie tylko związanych z UE.

Sam sobie zaprzeczasz. Jeśli płącimy do UE i obecnie dostajemy niewiele więcej, to biorąc pod uwagę administrację i niegospodarność, o której piszesz, wcale nie jest jasne, czy nam się to opłaca. A co się stanie jak zaczniemy płacić więcej niż otrzymywać? Przecież nie będziemy wiecznie beneficjentem. Czy nie możemy od razu płacić na drogi? Musimy robić to przez pośredników tracąc pieniądze na lewo i prawo?

Nie rozumiem argumentu, że ma sens płacenie, skoro większość "Kowalskich" tego nie rozumie?


To o czym piszesz nie zostało stworzone przez UE - to było
odkąd powstała administracja (a zaryzykował bym nawet
stwierdzenie, że odkąd pierwszy raz podzielono się władzą).

Zgoda, ale weź proszę po uwagę ile stołków powstało po akcesji. Ilu urzędników jest przeznaczonych do wniosków o dotacje? O ich rozpatrywanie, weryfikowanie, przyznawanie środków, sprawdzanie realizacji projektów, sprawdzanie rozliczeń, etc. Śmiem twierdzić, że są to ogromne kwoty. A do tego należy doliczyć kolejną kadrę, która sprawdza tworzone prawo z wymogami UE, która pracuje nad dostosowaniem naszego prawa do nacisków UE, itd.


No wiesz - normalny obywatel zawsze szuka winnych jak czegoś
nie rozumie - najlepsi są do tego "oni" i to najlepiej tacy, o
których nic nie wie. :)

Ależ to są konkretne podwyżki podyktowane przez wymogi UE. Ileż to razy nasi politycy się tłumaczą z podwyżek dostosowywaniem prawa do wymogów europejskich?


Ja myślę, ze wcale nie tak długo - wybór jest między trzema
opcjami: wschód - z którego dzięki Bogu się wreszcie
uwolniliśmy, zachód, - którego teraz doświadczamy i coś
pomiędzy. To ostatnie IMHO najgorsze - spójrz na Ukrainę, leży
pośrodku i widać jakie ma problemy i z zachodem i ze wschodem.

Moje spojrzenie trochę się różni. Jestem zwolennikiem narzucania własnych standardów, aniżeli obracania się na innych. Tak wzbogaciło się USA, a obecnie Malezja czy niechlubnie Chiny.
To tak jakbyś ograniczał wybór do PO, PiS czy SLD. W rzeczywistości to te same partie, które od 20 lat serwują nam ten sam ustrój. Wybór pomiędzy odcięciem lewej ręki a prawej ręki dla mnie nie jest wyborem.


Co do posła Cymańskiego - O.K. podoba mi się, że zagłosował tak
jak uważał.
Niestety to nie znaczy, że PiS jest inteligentny, to nie znaczy
nawet, że Cymański jest inteligentny - to znaczy tylko, że
poseł Cymański ma własne zdanie.

O inteligencji posła Cymańskiego pisałem w subiektywnej ocenie. Ważniejszy w tej wypowiedzi był nacisk na ideały.
Pajchiwo / 2008-04-07 10:45 / Tysiącznik na forum
heh - niegospodarność jest powiązana z brakiem płacenia samemu - może napisałem to niebyt jasno, ale o to mi chodziło. Drogi to w ogóle zły przykład, bo to są na tyle duże pieniądze, że żaden wykonawca nie chce odpuścić - system przetargowy umożliwia odwoływanie się (i słusznie) ale cały czas nieprecyzyjność konstruowania zapytania ofertowego mu pozwala robić to z powodów merytorycznie istotnych. Wobec czego nasuwa się pytanie dlaczego tak jest? Czy nie potrafimy sami sporządzić dobrze przetargu i umowy? Czy też jest to niektórym osobom na rękę, jak cały czas ktoś o nich zabiega?
To, że większość "Kowalskich" tego nie rozumie odnosi się do tego, że nie identyfikują oni momentu, w którym płacą dla tej niedobrej unii - nie wyciągają przecież z portfela, nie robią przelewów, a o podatkach nie wiedzą zbyt wiele - stąd dla nich to jakby dostawanie pieniędzy od unii - często się z tym stwierdzeniem spotykam. A w/g mnie (i instytucji finansowych) bez zaangażowania własnego pojawia się bardzo często niegospodarność - bo nie ma wysiłku własnego.

Co do administracji to ja się zgadzam - jest tego za dużo - dlatego m.in. uważam, że nie ma co dublować funkcji i trzeba ciąć u nas jeśli i tak we wspólnocie ktoś robi za nas te same rzeczy co nasi urzędnicy - na tych płacimy bezpośrednio i dodatkowo.

Podwyżki nie są podyktowane nakazami UE (ci co tak mówią z reguły spychają na "niedobrą UE " winę). Zmiany cen są podyktowane zmianami w prawie - ostatnio często w dziedzinie ochrony środowiska. A zmiany te są robione na naszą korzyść przecież. To, ze nie działają ustawy jest z reguły pozostawieniem zbyt dużych kompetencji w rękach samorządów, lub źle skonstruowaną ustawą. Co do pierwszego to świetnym przykładem jest segregacja odpadów stałych - w gestii gminy leży, żeby tak zróżnicować stawki za odpady posegregowane, żeby opłacało się firmom przewożąco-zbierającym dostarczać je w tej formie. Do tego nie potrzebne są kontrole - wystarczy jeden myślący człowiek z przeciętnymi zdolnościami analitycznymi, który sporządzi symulację. Przykładem na drugą sytuację jest przeznaczenie odpadów drzewnych na produkcję energii - nagle podskoczyła cena drewna (i papieru) ponieważ lasy państwowe podpisały duże, długoterminowe kontrakty z elektrowniami na odbiór "odpadów" o kubaturze równej świeżo wyciętym drzewom... Zresztą przykłady można by zresztą mnożyć - ceny nabiału nie skoczyły w górę o tyle o ile w sumie wzrósł eksport i spadła ilość producentów (skoczyły nieporównywalnie więcej), ceny zboża też poszły w górę w dużej mierze na skutek spekulacji (choć tutaj odbija nam się czkawką WPR - ale bez niej w Polsce dla rolnictwa nie zrobiono od 50 lat nic...).

PO i PiS i SLD różnią się o tyle o ile różnią się ich wyborcy. No, w przypadku SLD dochodzi jeszcze fakt, że nadal traktują ludzi jak kretynów i argumenty mają ciągle te same, a Po i PiS były nowością przy poprzednich wyborach. Niemniej wszystkie były (lub są) u władzy i wszystkie są partiami - czyli kierują się partyjnym interesem a nie krajowym - i tu widzę raczej ich podobieństwo, bop hasełka to oni mają takie jakie kręcą ich publiczność.

Co do "drogi" i własnych standardów - nie jestem wcale pewien, czy jesteśmy w stanie tworzyć własne standardy - takie rzeczy tworzą prekursorzy lub potęgi gospodarcze - a nie zapominajmy, że nie jesteśmy ani jednymi, ani drugimi.

Jakie ma poseł Cymański ideały też nie wiemy - to polityk, a taki nie wiadomo kiedy mówi prawdę, a kiedy jest to zagrywka polityczna - przecież działanie w ten sposób "na zimno" przyspożyło mu zwolenników prawda?
tata Stasia / 2008-04-07 20:15 / Bywalec forum
Pierwszy akapit - pełna zgoda.

Co do cięć w administracji, oczywiście tak. Ale wycinanie pozostawiając stanowiska, a co za tym idzie faktyczną władzę i kreowanie prawa w UE - stanowcze NIE! Zabrzmi to patetycznie i górnolotnie, ale jestem patriotą i marzy mi się wolny suwerenny kraj. A tak z przymróżeniem oka, to wolę własnych Lepperów i Tusków. ;) Ichni wcale nie są lepsi.

Co do podwyżek także się rozmijamy. Chociażby limity na produkcję mleka zabijają nasz przemysł i nie pozwalają na konkurencję w UE. A gdyby nie one mielibyśmy w Polsce 2 producentów mleka, którzy byliby najwięksi w Europie. Sprawa kolejna to limity na CO2. Do niczego to nie prowadzi poza zwiększonymi wydatkami europejczyków i co gorsza, spowalnianiem gospodarczym, bo zamiast się rozwijać wydajemy pieniądze na sprawy, których skutek nie jest wcale taki klarowny. Jako, że ponad połowa zasiadających w europejskich komisjach dot. ekologii i ochrony środowiska to przedstawiciele lobby wielkich korporacji, to nie chce mi się wierzyć w ich troskę o matkę Ziemię i o nas. To są za duże pieniądze.

Co do partii politycznych mamy widzę podobne spojrzenie.

Odnośnie własnych standardów. Zauważ, że żadne państwo nie było bogate z definicji. To tak jak z firmami, najpierw należy się wyrwać z przeciętności, stworzyć warunki do rozwoju i wygrać. Tak samo jest z państwem, z tym wyjątkiem, że w demokracji polityk z definicji musi być populistą, w zwycięskich firmach wygrywają ludzie z ideałami. W przeciwieństwie do polityki.

Rzeczywiście poseł Cymański mógł to zrobić z zimnym wyrachowaniem, ale oserwuję go od jakiegoś czasu i wydaje mi się, że jest to jedna z niewielu pozytywnych postaci w polityce. Oczywiście mogę się mylić...
Pajchiwo / 2008-04-07 21:45 / Tysiącznik na forum
No cóż - ja akurat uważam ,że bez nakazów "z góry" nasz kraj gospodarczo przypominał by naszą sytuację z autostradami, w dodatku mnie bardziej "boli" jak oszukują swoi - ale to IMO.
Limity o których piszesz to ciekawa sprawa. One obowiązują wszystkich - a najmocniej właściwie kraje o rozwiniętej gospodarce.
Bez takich przedsięwzięć przemysł w ogóle nie dostrzegał by problemu, a tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby WRESZCIE - zaczął inwestować. Co ciekawe wiadomo,że on i tak przerzuci koszty na konsumenta - ale to ma być środek przymusu.
Co do lobby to masz rację - duże, prężne konsorcja już podjęły ten wysiłek inwestycyjny i mamy kuriozalną sytuację - przegrywają cenowo z maleństwami, które nie poniosły dotąd żadnych kosztów i to jest prawdopodobnie problem.
Z kolei kwoty mleczne mają być stopniowo znoszone - one były ochroną przed nadprodukcją z którą miała Wspólnota problem właściwie do 2007 roku. Nadzień dzisiejszy większość rolników specjalizuje się w jakiejś dziedzinie i jak już zrezygnowali z chowu krów to nie wrócą raczej do niego, więc pozostali będą mieli silniejszą pozycję.

W standardyzacji chodziło mi o inną kwestię - jeśli nie stoi za Tobą coś nowatorskiego czy odpowiednia siła gospodarcza to standardy możesz sobie stosować u siebie, bo na rynku światowym nikt ich nie będzie uznawał - no bo dlaczego?

Poseł Cymański - i wszyscy Panowie "rewolucjoniści" słowem nie protestowali jak działy się różne ciekawe rzeczy gdy PiS był przy władzy - tylko teraz, gdy realnej władzy nie mają. To daje do myślenia o ich "obiektywiźmie" i "ideałach", ale - podobnie jak i Ty - nie uważam, że muszę mieć rację. Nie siedzę przecież w głowie Pana Cymańskiego i nie wiem o czym myśli.
tata Stasia / 2008-04-07 21:54 / Bywalec forum
Ha! Ale inne limity ma Polska, a inne Niemcy czy Francja. :)
Problem jest nie tyle polski, a europejski. A mianowicie europejska gopodarka się przez takie regulacje nie rozwija. Im bardziej regulowany ustrój, tym gorzej dla zasobności i bogactwa obywateli.

To klient decyduje czy będzie stosował się do nowych standardów czy nie. Jeśli stworzona innowacja będzie wystarczająco silna to sama się obroni.

Posła Cymańskiego odłóżmy na bok. Wystarczającą reklamę mu zrobiliśmy. :)
Pajchiwo / 2008-04-07 22:23 / Tysiącznik na forum

Problem jest nie tyle polski, a europejski. A mianowicie
europejska gopodarka się przez takie regulacje nie
rozwija. Im bardziej regulowany ustrój, tym gorzej dla
zasobności i bogactwa obywateli.

Problem jest Francuski - to oni bronią WPR, ponieważ mają ze swojego pdwórka złe doświadczenia w tej materii.
Postawmy sobie teoretyczną sytuację - nagle nie ma WPR - nie ma dopłat bezpośrednich, nie ma funduszy strukturalnych - jak myślisz czy nasi rolnicy będą zadowoleni jak ktoś im zabierze to co pierwszy raz od 50 lat coś im wreszcie naprawdę dał i pokazał przy okazji jak sobie radzić w nowych realiach? I to właśnie trzyma przy WPR Francję i całą UE. Choć - co niewiele osób sobie uzmysławia - niedługo dopłaty się skończą - nawet Francja widzi, że nie mają one sensu i zgodziła się już je w przyszłości znieść.

O standardach - przeważnie - decyduje klient. Jeśli już przystosował infrastrukturę do jednego standardu, poniósł tego koszty to będzie ich bronił, nawet jak są inne rewolucyjnie lepsze - dopóki inwestycja mu się nie zwróci lub zyski nie pokryją strat wynikłych z nietrafnej inwestycji. I tu raczej bym szukał źródła problemu. W dodatku taka sytuacja w ma szanse na przebicie tylko w momencie jej masowości - ponieważ podmioty wymieniają się towarami o konkretnych parametrach - one muszą być takie same choćby przez wzgląd na giełdy - gdzie obrót musi być tym samym.
tata Stasia / 2008-04-07 22:40 / Bywalec forum
Wydaje mi się, że rolnicy byliby zadowoleni, gdyby mogli sami ustalać ceny i sprzedawać po tyle na ile rzeczywiście wyliczą swoją pracę. Powiedz, wolisz zapłacić podatek, który zostanie przekazany do budżetu państwa, który częściowo zostanie przekazany do UE, która częściowo przekaże go z powrotem Polsce, który przekaże go częściowo rolnikowi, gubiąc po drodze sporą kwotę i odciągając za pośrednictwo? Czy też iść do rolnika i zapłacić mu w może i więcej, ale realnie jednak mniej? :)

Oczywiście piszę o rolnikach, a nie o obibokach. Podobnie jest z firmami. Dlaczego dotowane są jedna, a inne niewiadomo jak by się starały, to nie mają szans na zdrową konkurencję, bo nie mają wsparcia z "pieniędzy UE"? Gdzież jest ta wyświechtana sprawiedliwość społeczna?

Co do standardów nie zmieniam zdania. Jestem zwolennikiem bycia prekursorem i kreatorem, aniżeli naśladowcą.
Pajchiwo / 2008-04-08 10:26 / Tysiącznik na forum
Pracowałem trochę z rolnikami - oni wolą dostać. To jest specyficzna, w większości bardzo konserwatywna grupa. W dodatku im się to naprawdę opłaca - ponieważ cały czas kilkanaście razy więcej dostają niż dają i właściwie kontrolowani są incydentalnie, a wcześniej się ich powiadamia o kontroli, żeby lepiej wyszła - pierwsze sankcje mają być wprowadzone od 2011 (jeśli w ogóle powstanie skuteczne prawo w tej dziedzinie - w co wątpię). A jak nie ma sankcji - no to wiadomo jak jest...
tata Stasia / 2008-04-13 15:21 / Bywalec forum
Mimo wszystko uważam, że zarówno u rolników, jak i u innych grup społecznych są obiboki i ludzie normalni, którzy za swoją ciężką pracę żądają szacunku i zapłaty, a nie łaski i "darów" od polityków. Oczywiście lata PRLu zrobiły swoje z mentalnością ludzką, a 20 lat po transformacji wcale nie jest lepiej jeśli chodzi o propagandę. Skutek jest taki, że stosunek obu typów menatlności jest niestety niezdrowy. Dlatego należy kształcić ludzi, że aby dostać najpierw muszą zapłacić. Tylko kto ma to robić? Bo ani politycy, ani media nie mają w tym żadnego intreresu.
Pajchiwo / 2008-04-13 17:07 / Tysiącznik na forum
Słusznie - nie mają w tym interesu.
Jedyną instytucją której na tym powinno zależeć są ODRy - to oni (zresztą nieodpłatnie w Polsce) maja pełnić rolę, że tak powiem "dostarczycieli" zmian w rolnictwie.
Ponieważ już wiadomo (zgodziła się na to Francja), że WPR dążyć do zmniejszenia, a w perspektywie lat do całkowitego zniesienia dopłat bezpośrednich - ta pomoc będzie niezbędna rolnikom.
Problem polega na tym, że cała masa rolników, która nagle po wielu latach zaniedbań dostała jakąkolwiek pomoc zrobiła się mniej wybredna - odpowiada im to co jest, ponieważ wreszcie im "starcza".
A to w konserwatywnym środowisku nie skłania do szukania zmian.
Jednak jest kilka przesłanek wskazujących na to, że szanse są.
1. Część dopłat jest możliwa tylko dla rolników wykształconych w kierunku rolniczym.
Tu pozostaje tylko poziom tych szkół, bardzo różny w Polsce. Najpopularniejsza jest SGGW - aczkolwiek tam też zaczyna ostatnio być ważniejsze pokazywanie zamożności uczelni niż jakość studiów. Niemniej "coś" tam się zawsze dowiedzą.
2. Niektóre dopłaty są obwarowane przez spełnienie pewnych wymogów modernizacyjnych.
3. Wspomniane przeze mnie sankcje na pewno trochę zamieszają w tym środowisku - marzy mi się, żeby ktoś się wreszcie dobrał do tyłka inspektoratom weterynarii - no ale to chyba pozostanie marzeniem, mają zbyt mocne plecy i kryją się nawzajem jak milicjanci...
tata Stasia / 2008-04-13 19:42 / Bywalec forum
Nie jestem pewien czy mam rację, ale czy rolnik może sprzedać gdzie chce i za ile chce swoje plony, zwierzęta czy przetwory? Bo jeśli nie, to jak ma zarobić za swoją pracę. Skoro państwo poprzez swoje spółki lub "prywatne" spółki organizuje skupy i narzuca ceny to jest to jawna regulacja rynku.

Jeśli to uległoby zmianie, to byłaby szansa na normalność i edukację rolniczą, o której wspominasz. Oczywiście pod warunkiem, że rolnik zapłaci sobie za nią sam. Naturalnie później ściągając w cenie towaru od swoich klientów.

Nie rozumiem dlaczego dopłaty są tylko dla rolników z wykształcenia. Dlaczego ja, osiedlając się na wsi i stając się rolnikiem miałbym być dyskryminowany przez system tworzący nieuczciwą konkurencję?

O co chodzi z inspektoratami weterynarii?
Pajchiwo / 2008-04-13 23:26 / Tysiącznik na forum
Pod względem sprzedaży i jej miejsca rolnik nie jest związany niczym więcej niż jakikolwiek inny producent - miejsce i cena zależy od rynku.
Skupy interwencyjne powoli zostają ograniczone - właściwie to teraz pozostał zdaje się skup tylko dwóch zbóż, a i to ma być niedługo zlikwidowane.

Dopłaty są dla rolników z wykształcenia IMHO dlatego, żeby mieli trochę pojęcia o tym co robią, żeby chociaż liznęli trochę ekonomiki produkcji i wiedzieli, że rynek nie kończy się na najbliższym targowisku.
Ty osiedlając się na wsi możesz korzystać z wielu dotacji, ale nie ze wszystkich - bo nie wszystkie sytuacje Cię dotyczą, Na przykład nie skorzystasz z kwot mlecznych - liczone są w/g stanu z 2003, a Ty wtedy nie miałeś zwierząt, więc nie dostaniesz.
Zresztą jedynym ekonomicznym sensem takiej działalności jest wyspecjalizowana w jakimś kierunku produkcja lub agroturystyka. W pierwszym przypadku potrzebujesz mieć o tym pojęcie i sporo kasy (a jak nie masz gruntu to jeszcze więcej), w drugim sporo tego pierwszego kasa i/lub grunt, i dobry "łeb" do zarządzania i autoreklamy.
Unia chce korzystając z "wymiany pokoleniowej"jaką umożliwiają renty strukturalne w połączeniu z pakietami takimi jak "młody rolnik" i jakiś tam "start" zmienić ich podejście poprzez szkolenia i rynek z "tak robił mój ojciec, mój dziadek i jego dziadek" na "sprawdźmy czy ma to sens ekonomiczny".
Czyli powoli wprowadzają rolnictwo na Rynek.

Inspektoraty weterynarii ODRy i inne instytucje tego typu funkcjonują tak jak nasze wojsko.
Wszystko wygląda ładnie na papierze, w liczbach, ale nikt nie rozumie, że to są dane takie jakie "mają być", a nie dane takie jakie "są". Ta subtelna różnica sprawia, że jakiekolwiek planowanie na poziomie powiatu, a co dopiero na poziomie wspólnotowym jest bez sensu, ponieważ dane wejściowe są bezwartościowe.
Jaki ma sens "sprawdzanie" gospodarstw pod względem sanitarnym (i jakimkolwiek innym), jak kilka dni wcześniej się je o tym informuje, a gdy - mimo to - okazuje się, że jest niesamowity syf, wypisuje się co innego, albo daje po 10 razy "szansę", albo wpisuje w odpowiednie rubryki to co być "powinno"?
Dla mnie to nie ma sensu innego niż chęć stagnacji w otoczeniu tych instytucji - takie "żeby nic się nie zmieniało"...
tata Stasia / 2008-04-14 21:13 / Bywalec forum
Dziękuję za ciekawą dyskusję. Pozdrawiam!

Najnowsze wpisy