tesa1959
/ 2011-10-14 09:03
/
Tysiącznik na forum i pełna kultura
Ja nie narzekam na zarobki. Wystarcza mi, a pracuję poza godzinami etatowymi nawet w soboty i niedziele (ostatnio biegi uliczne w niedzielę i biwak).
Efekty wychowawcze... no właśnie. Niezbyt wielu nauczycieli bierze urlop zdrowotny z powodów finansowych, bo to jest pensja bez ewentualnych nadgodzin, mniejsza trzynastka i przez pół roku po powrocie brak premii, na którą trzeba sobie zasłużyć. No i mamy efekty, że brak cierpliwości, wypalenie zawodowe powoduje takie efekty, a raczej ich brak. Jednak na efekty wychowawcze składa się współpraca z rodzicami, którzy często całą tę pracę zwalają na nauczycieli. Bez współpracy nie ma efektów. Są rodzice, którzy podważają autorytet nauczyciela wśród swoich pociech. Nie zdają sobie chyba sprawy, że to obróci się w przyszłości przeciw nim samym. Nie twierdzę, że wszyscy nauczyciele zasługują na szacunek, bo są różni, ale trzeba mieć dobrą wolę, aby dziecka nie nastawiać przeciw niemu, a raczej przyjść i śmiało powiedzieć w oczy, co się nie podoba. Nauczyciel zemści się na dziecku??? Nic podobnego, bo jeszcze jest dyrektor i kuratorium w razie niepowodzenia rozmowy. Ja staram się wszelkie nieporozumienia wyjaśniać od razu. Tak też robiłam, kiedy moje dzieci chodziły do szkoły, a dziecku starałam się wytłumaczyć, dlaczego nauczyciel postąpił tak a nie inaczej. Nie mówiła: masz rację, to głupia baba itp.
Wysokość pensji... oczywiście jest wyższa w porównaniu z innymi, ale nie tak znów wysoka, aby zazdrościć (szwaczki bardzo często zarabiają więcej, a nie musiały zdawać wielu egzaminów i nie muszą "użerać" się z dziećmi i ich rodzicami. jeszcze raz powtarzam: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. dopóki nie zaczęłam pracy w szkole, też używałam takich argumentów. Aby móc coś powiedzieć na ten temat, najpierw należy posmakować tego miodu (ja posmakowałam pracy szwaczki).