Ivv
/ 81.18.195.* / 2007-12-31 17:22
Przeraża mnie ten wyscig szczurów i zapędy do odbierania dzieciom dzieciństwa. I po co, skoro teraz fryzjerka czy facet od łopaty zarabiają więcej od ludzi po studiach? Dobrze pamiętam, że od kiedy poszłam do szkoły, to zaczęła się dla mnie gehenna i myślę ze zgrozą, że moje dzieci też kiedyś będą musiały pójść do tej przestarzałej instytucji o programach przeładowanych ponad wszelką normę i wszystkich przedmiotach obowiązkowych, nawet, gdy ktoś nie wykazuje cienia talentu czy choćby zainteresowania w danym kierunku. Dobrze pamiętam, jak ojciec w podstawówce robił mi dziewczynie karmniki i skrzynki na gwoździe, bo ja nie wiedziałam, jak uciąć drewno i skąd je wziąć. Kiedy wreszcie doczekamy szkół o nowoczesnych programach jak w Stanach czy w Europie Zachodniej, gdzie nie stawia się ocen, tylko punkty, co jest o wiele bardziej sprawiedliwe? Przynajmniej niektóre przedmioty są do wyboru, a program wałkuje się, aż wszyscy pojmą, a nie leci tempem strzały stawiając na ilość nie na jakość. Ten system nie wyeliminuje ściągania i za 100 lat, bo jest nieludzki, a partie materiału do opanowania zbyty obszerne. Co to za omawianie lektury na 3 czy 4 godzinach polskiego, skoro, żeby dzieci ją dobrze zrozumiały, czy choćby tylko zadały sobie trud jej przeczytania wierząc w sens tej czynności (a nie przeczytanie streszczenia w jakimś bryku) powinno się to robić miesiąc. No, ale wtedy należałoby wyciąć większość lektur z listy i to byłoby swietne rozwiązanie, bo do czego wiedzie przedkładanie ilości nad jakość, to już widać. Dzisiaj ludzie po studiach często nie umieją napisać gramatycznie i poprawnie stylistycznie nawet kilku zdań. Może jakaś wojna wybawi nasze dzieci od pójścia do tego obozu niewolniczej pracy...
Szczęśliwego Nowego Roku życzy była nauczycielka języka polskiego :-))