Robii
/ 91.193.84.* / 2016-04-03 12:13
Ewura 357 i olaf661. Ja pyskacz byłem i widziałem. To co piszecie nie ma nic wspólnego z rzetelną wiedzą przyrodniczą. Nazywanie pyskaczami (i tak dziękuję bo to jedna z łagodniejszych obelg) profesorów, doktorów, wybitnych specjalistów przyrodników ponieważ nie są leśnikami i nie reprezentują poglądów zbieżnych z wizją świata leśników, chyba jest nadużyciem i nietaktem.
Dla przyrodnika kikut drzewa czy powalone drzewo nie jest żadną tragedią. W naturalnych puszczach jest moc martwych drzew, a procesy zachodzące w takich lasach buforują negatywne efekty. W wielu miejscach za obumieranie drzew odpowiadają właśnie leśnicy. Dotyczy to tych lasów gdzie w XIX i XX wieku lasy były wycinane, a następnie obsadzone przez leśników w monokultury - drzewa jednego gatunku, w jednym wieku, a często jak np. w Gorcach, Sudetach jeszcze nie miejscowymi świerkami tylko przywożonymi np. gdzieś z Niemiec. Efekty - doskonała karma dla korników i domino dla wiatru. W lasach takich jak Puszcza Białowieska się to nie zdarzy.
Problem jest znany na świecie. Las Bawarski i Szumawa to lasy całkowicie nasadzone przez człowieka - równe rządki świerków, w jednym wieku nasadzonych siwakami z nizin. Teraz wszystko obumiera. Może tylko bliskie Góry Izerskie w Polsce coś podobnego przeżywały, ale reszta lasów (szczególnie takich jak nasze stare puszcze z dużym udziałem drzew liściastych) są od tego wolne. Też tam trwała dyskusja czy ciąć i nasadzać nowe żeby "uratować" las, czy przyjąć inną strategię. Wybrano to drugie rozwiązanie - las sam się oczyści, obumrze to co słabe, zregeneruje się. Dlaczego tak, bo wprzyjęto, że wycinanie lasu czyli ingerencja zniszczy siedliska chronionych gatunków zwierząt i roślin, dla których powołano te obszary chronione. Co z tego jak będziemy ciąć i sadzić jak przez te działania wylejemy zwierzęta z kąpielą.
Jeśli ktoś m na uwadze ochronę lasu (np. puszczy) to należy ocalić funkcjonujące tam procesy (jednym z nich jest śmierć, np. świerka) i dać szansę na naturalną regenerację i osiąhnięcie równowagi. To jest dopiero żywy las, las który żyje. Jak człowiek - żywy to taki z krwi i kości - ze swoimi ludzkimi wadami i boskimi aspiracjami. Leśnicy chcieliby żeby las był "idealny", a przepis na taki wzorzec znają tylko oni i wiedzą jak powinien taki las wyglądać. To jest śmierć dla lasu. Troska tylko o żywe produktywne drzewa (mające wartość materialną) to śmierć dla żywej , dynamicznej natury. Gdzie jak gdzie ale w Puszczy Białowieskiej należałoby to docenić.
Trudno jest dyskutować jeżeli rozmówców dzieli system wartości. Znam poglądy leśników. Wiele razy dyskutowałem. Nie ma szans na jakiekolwiek zrozumienie. Leśnikowi serce krwawi jak widzi marnujące się w lesie drewno, które próchniej od środka, wg. niego powinno być wycięte wcześniej i spożytkowane, a w tym miejscu posadzone nowe. Leśnik nie może patrzeć na buka, który rozwinął się w "nieprzepisowy " sposób bo ma główny pień rozwidlony - takie drzewo jest mniej wartei przez to trzeba takie eliminować. Tu nie ma miejsca na przyrodę, tu wartość lasu mierzona jest kubikami drewna, a przez lata działania edukacji leśniczej umysły są tak spaczone, że tp przemysłowe traktowanie lasu stało się kanonem, a ten obraz lasu który smuci przyrodników uznawany jest ideał piękna.
Można zacytować "Rejs" - "holenderscy malarze malowali starych, pomarszczonych ludzi i to były najpiękniejsze obrazy".
Ewura i Olaf otwórzcie oczy. Może to co wydaje się nie do zaakceptowania tpo samo piękno. Może w tej niedoskonałości tkwi istota nieśmiertelności.
Pozdrawiam.
Bobert