Według informacji "Rzeczpospolitej", najwięcej zwolenników ma koncepcja powrotu składki do poziomu z 2007 roku, a więc 6,5 procent wynagrodzenia. Za taką propozycją opowiada się między innymi szef doradców premiera, Michał Boni.
Spowoduje to skokowy wzrost liczby fikcyjnych umów cywilno-prawnych w miejsce etatów. Pracodawcy już i tak są przyciśnięci płacą minimalną.