"Na jesieni będziemy więc mieli kolejne podejście do nowelizacji budżetu, choć na razie minister finansów gorąco temu zaprzecza, a to poważnie zachwieje wiarygodnością Polski, jej ratingiem i osłabi złotego być może nawet do poziomu 5,5 za euro czy 3,5 za franka. Bo takie rzeczy nie uchodzą bezkarnie w świecie finansów. Nierealistyczne oszacowanie prawdziwego deficytu budżetowego spowoduje zamrożenie płac w sferze budżetowej i zatrzymanie już obiecanych podwyżek dla nauczycieli, policjantów, sędziów, celników itd. Oznaczać będzie również wstrzymanie gwarancji rządowych dla inwestorów budujących drogi i autostrady. Bez gwarancji nie będzie autostrady, nie będzie też kredytu, bez kredytu nie będzie autostrady i tak kółko się zamyka. Oznacza to również podwyżki składek podatków pośrednich:
VAT-u, akcyzy, w tym co najgorsze
VAT-u na żywność – coś co najmocniej uderza w najbiedniejszych. Należy się również liczyć ze zmianami stawek PIT i CIT. Rząd mówi coś o powrocie do 40-proc., najwyższej stawki podatku PIT. Mówi się o likwidacji 19-proc. liniowej stawki dla samozatrudniających się, podwyżce cen na akcyzy na prąd i paliwa, alkohol i tytoń, powrocie do podatku katastralnego, ostatnio zapomnianego, nowych podatków typu stabilizacyjnego, pielęgnacyjnego, grozi realne zamrożenie i wydłużenie zwrotu
VAT-u dla przedsiębiorców, którzy i tak nie mogą doczekać się swoich pieniędzy."