życzliwyyyy
/ 83.12.147.* / 2008-10-08 20:29
Na dziś nie ma mądrego, który głową zaręczy co będzie za miesiąc o roku nie wspominając. Wszelkie decyzje możesz dokładnie ocenic dopiero po fakcie (rok itp.). Widzę, że aż roi się od podobnych postów. Akcja marketingowa TFI i banków z połowy ub. roku pt. KUPUJ FUNDY AKCYJNE BO ZAROBILIŚMY 200% W CZASIE... przyniosła takie a nie inne rezultaty.
Zasada jest prosta: dopóki nie sprzedasz nic nie straciłeś. Proste co? Nie dla kogoś kto umoczył 25-40%, a na choryzoncie same czarne chmury, prawda? Ale o ile nie czeka nas globalny kataklizm w końcu przyjdzie twarde dno i odbicie. Czy za miesiąc, rok czy dwa to juz do wróżki trzeba iść.
1. Jak sprzedasz to co? -40% i awersja do fundów akcyjnopodobnych na kilka lub więcej lat murowana. To tak łatwo ne przechodzi. Tak więc lokata i po odjęciu inflacji na czysto 3-4% rocznie. Na pewniaka ominą Cię odbicie i WZROSTY a w konsekwencji po iluś tam latach wyjście z tej inwestycji z twarzą.
2. Trzymasz jednostki, olądasz czerwone notowania TFI i przybywa Ci siwycjh włosów bo kto powiedział, że za pół roku wartość Twoich jednostek nie wyniesie 3000 zł? Ale jak dobrze pójdzie to za kilka miesięcy zacznie się dzwigać do góry. Jeden problem: odrobienie strat to nie będzie kwestia roku, dwóch. Cudów nie ma.
Jak słyszę co się ostatnio dzieje na świecie (banki itp. dziś Islandia) to sam nie wiem czy nadal chce spadków (aby dłużej rosło to co kupię) czy może już wystarczy tego horroru.