Niedoszły beneficjent
/ 83.9.232.* / 2005-12-29 21:58
Najzabawniejsze jest to, że przedsiębiorca nie może niedoczytać, niezauważyć, zapomnieć lub przeoczyć albo, karygodne, spóźnić się o 5 minut w stosunku do godz. 15, gdy jest termin składania wniosków. A instytucje po drugiej stronie? Wytyczne mówią o 30 dniach? Nie dajemy rady, to wystarczy: "bardzo przepraszamy, tere, fere" i po sprawie. Chcemy odrzucić wniosek? Wystarczy wydrukować sztampowe uzasadnienie z przekopiowanymi z wytycznych stwierdzeniami i już. Dzieci i przedsiębiorcy głosu nie mają. Ludzi mają zatrudniać i basta, bo rządu nie stać na nic. Ale żeby szacunku się doczekać? Nie w tym kraju, gdzie urzędnik mówi "wiem, ze zachowuję się jak głupi, ale tak mówią procedury". Żałosne. Po co płaciliśmy za podróże premiera, gdy walczył o 6 mld? Zamiast zatrudnić uśmiechniętych lokajów, otwierających drzwi przed przedsiębiorcą niosącym wniosek, czekającym z telefonem i limuzyną na najmniejszy sygnał, czy przypadkiem nie pomóc w dotransportowaniu dokumentacji związanej z wnioskiem. Naprawdę bylibyśmy szczęśliwsi - i ci przedsiębiorcy, i ludzie, których by zatrudnili, i ich partnerzy, i ich dzieci. Wszyscy.