A mi się wydaje że to feministki próbują manipulować społeczeństwem. Zresztą w podobnym guście sama piszesz - bo niby jakie ma znaczenie czy ojciec czy matka używa alkoholu dla uszkodzenia płodu? Powiedziałbym że w przypadku matki ten efekt jest silniejszy.
Kościół może i jest trochę anachroniczny, ale z tym aż tak bardzo bym nie przesadzał. Jest to pewnego rodzaju spójne stanowisko wypracowane w ciągu wieków, do którego można mieć zastrzeżenia, ale jakoś nie widzę w nim manipulacji. Bo niby na czyją korzyść? Kościoła? A jeżeli rzucasz przykład onanizowania się, to po pierwsze kobiety też mogą, a po drugie, by mieć pewność to zawsze też można po francusku. Tak więc raczej tego rodzaju argument nazwałbym manipulacją.
Również daleki byłbym od stwierdzenia że to tylko ciało kobiety o którym ma ona wyłączne prawo do decydowania. Mamy dwa graniczne momenty - przed zapłodnieniem - gdy faktycznie, jest to wyłącznie ciało kobiety. I w momencie porodu gdy chyba już nikt nie zaprzeczy że dziecko jest osobnym bytem i wymaga ochrony prawnej. Między tymi dwoma momentami należy wytyczyć jakąś granicę. I tak, jakbym doktrynalnie nie wymuszał bezwarunkowo prawnej ochrony od momentu poczęcia, tak i druga skrajność jest dla mnie nie do przyjęcia. I raczej zasugerowałbym by nie mieć problemów z ciałem, to należy zwyczajnie o nie dbać.
I nie pisz że władza zakazuje Ci myślenia skoro możesz prezentować swoje myśli między innymi na tym portalu.