Wielu komentatorów popełnia błąd, traktując prezydenta USA jak władcę absolutnego, który może dowolnie zmieniać kraj, którym "rządzi". A w rzeczywistości - co taki prezydent może? Jego decyzje ograniczone są przez długofalowe cele polityczne poprzedników, więzy lojalności z poplecznikami, sam "święty" trójpodział władzy... Tylko prawo weta i wypowiedzenia wojny zostaje.