Wielkij afery w tym nie widać - zgadzam się z innymi na tym forum. Jest to bardzo podobne do długotrwałego nieujawniania akt bezpieki w sprawie Jarosława K. Chodzi o to aby gonić króliczka ale nie złapać go. PIS obiecał ujawnienie akt - czyżby Jarosław Kaczyński nie wiedział co zeznawał? Czyżby nie wiedział, że to może być niejawne? A może chodzi o to aby nie kompromitować pa na Jarosława i jego zeznań których nie bardzo można podmienić w tej chwili?

Kto i po co miałby inwigilować kartofle ?? Prędzej uwierzę że sami kierowani zawiścią i ichecią odwetu za własne nieudacznictwo donosili na kolegów. A teraz się " utajniają " ...

Inwigilacja prawicy to termin ukuty przez J. Kaczyńskiego dla własnych celów politycznych i oczywiście niezgodny z faktami. Sprawa dotyczy bowiem podejrzenia o inwigilację ówczesnej opozycji a więc nie tylko PC lecz również SdRP , PPS oraz PUS czyli partii lewicowych. Tyle tylko ,że lewica nie robi z tego histerii. Trzeba to traktować jako zwykłą możliwość naruszenia prawa a nie wielkiej afery.