Ivv
/ 89.78.225.* / 2008-04-28 12:38
Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dorzucę jeszcze, że liczne stada krów na wsiach polikwidowano, bo mleczarnie mając limity polikwidowały punkty odbioru mleka na wsiach. Krowy rodziły cielęta, a teraz ich nie ma, więc i wołowiny jest mniej, a nie tylko mleka. Regionalne przetwórnie owocowo-warzywne w małych miejscowosciach upadły (wraz z wejsciem u nas kapitalizmu), więc rolnicy ograniczyli uprawy do takich ilosci, jakie da się sprzedac na rynku w miescie. Wieprzowina była tania jak barszcz w stosunku do kosztów produkcji, więc rolnik wolał kupic mięso w sklepie niż harować przy hodowli świń. Dzieci tych rolników nie widząc w tej sytuacji zadnych perspektyw na wsi poszły do miasta, a ich rodzice przeszli na emerytury sprzedając godpodarstwa lub przekazujac je państwu w zamian za renty strukturalne. Szkodniki się rozpanoszyły, bo wyzdychały pozyteczne owady od nadmiaru pestycydów i chemii. Żeby zebrać owoc z czereśni trzeba ją opryskac co najmniej 3 razy, a zapomnij na czas choćby raz, to zobaczysz jak robaki zeżarły wszystkie, a dla ciebie nic nie zostało. Teraz wieś produkuje znikomo, a ludzi na świecie nie ubywa. Idzie głód mili państwo.