euroRABUŚ
/ 94.42.40.* / 2012-02-07 11:05
Dzięki nowej ustawie o kredycie konsumenckim z reklam pożyczek miały zniknąć gwiazdki i haczyki. Ale reklamy nadal wprowadzają w błąd!
Uważaj, o czym marzysz. Twoje marzenia mogą się spełnić szybciej, niż myślisz Z tanim kredytem gotówkowym. Teraz 10 000 zł na 84 raty już od 179 zł/mies.".
Tyle widać. Poniżej drobną, wyblakłą czcionką wyjaśnienie, że to tylko minimalna rata dla tych, co założą konto, na które wpływać będzie pensja lub emerytura. A wszystko zależy od "indywidualnej oceny wiarygodności kredytowej klienta".
Ot, kolejna reklama bankowego kredytu - tym razem w Eurobanku.
Tyle że 18 grudnia 2011 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o kredycie konsumenckim, w której znalazły się m.in. nowe instrukcje, jak reklamować pożyczki, by nie wprowadzały w błąd. I czytając nowe przepisy, można odnieść wrażenie, że wyeksponowanej w reklamie Eurobanku raty 179 zł nie powinno tam być.
Co mówi ustawa? W reklamach zawierających dane dotyczące kosztu kredytu bank lub pośrednik podaje konsumentowi - "w sposób jednoznaczny, zrozumiały i widoczny" - stopę oprocentowania, całkowitą kwotę kredytu, rzeczywistą roczną stopę oprocentowania. Ponadto "w stosownych przypadkach" podaje konsumentowi czas obowiązywania umowy, całkowitą kwotę do zapłaty oraz wysokość rat.
Podobne zalecenia obowiązywały już wcześniej, ale prawdziwym prezentem dla konsumentów miał być art. 8 ustawy, który mówi, że wszystkie te informacje trzeba podać na podstawie reprezentatywnego przykładu. To warunki, na jakich np. bank spodziewa się zawrzeć dwie trzecie umów danego rodzaju.
o przełom, bo wcześniej banki wręcz kpiły sobie z klientów. Np. BZ WBK pokazywał w reklamach najniższe oprocentowanie z cennika (np. 5,99 proc.). W praktyce dostępne dla garstki najlepszych klientów.
Załóżmy, że bank szacuje, iż dwie trzecie umów to będą pożyczki o wartości średnio 3 tys. zł, udzielone na dwa lata, a średnie oprocentowanie takich kredytów to 15 proc. W reklamie powinien pokazać właśnie te 15 proc., a nie wzięte z księżyca 5,99 proc.
W omawianej reklamie Eurobanku informacja o reprezentatywnym przykładzie, owszem, pojawia się w reklamie, ale w opisie pod głównym banerem reklamowym - małą ledwo widoczną czcionką: reprezentatywny przykład to pożyczka 13,2 tys. zł rozłożona na 44 raty z ratą 389 zł. Czyli przykład zupełnie inny niż wyżej, gdzie bank kusi ratą 179 zł.
Na stronie internetowej Alior Banku wisi baner reklamujący pożyczkę "z ratą 22 zł za każdy 1000 zł". Kiedy klikniemy w "reprezentatywny przykład", czytamy: kwota pożyczki 32 tys. zł, 65 rat, oprocentowanie nominalne 12,5 proc. I rzeczywiście przy takich parametrach wychodzi rata 22 zł za każdy 1000 zł pożyczki.
Tylko czy istotnie większość udzielonych przez Alior pożyczek to te o wartości 32 tys. zł na 65 miesięcy?
- Najnowsza kampania kredytu gotówkowego jest zgodna z zapisami ustawy o kredycie konsumenckim. Zostały spełnione wszystkie obowiązki informacyjne - zapewnia Magdalena Suchanek, rzeczniczka Eurobanku.
I dodaje, że przedmiotem przekazu marketingowego jest oferta kredytu gotówkowego, a zaprezentowane warunki kredytu posłużyły jako przykład wskazujący, przy jakich parametrach kredytu oferta ta może być dla klienta najkorzystniejsza.
- Ustawodawca nie nakłada na kredytodawcę obowiązku opierania hasła reklamowego na reprezentatywnym przykładzie, a jedynie nakazuje, aby klient w przekazie reklamowym, w którym zawarte są dane dotyczące kosztów kredytu, był należycie informowany o stopie oprocentowania kredytu, całkowitej kwocie kredytu oraz rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania oraz że wyliczenia powinny nastąpić na podstawie reprezentatywnego przykładu - uważa Suchanek.
- Zgodnie z naszą opinią pokazywanie w głównej części reklamy niereprezentatywnych przykładów nie jest niezgodne z ustawą. Nie precyzuje bowiem ona, gdzie ma się pojawić reprezentatywny przykład oprocentowania czy raty oraz np., że ma być wskazany największą czcionką w materiale - mówi nam pracownik dużego banku.
- Ustawa nie zabrania zawierania w reklamach innych informacji o warunkach kredytu, w tym również informacji o najniższej stawce oprocentowania - mówi Radosław Różycki z BZ WBK. Ten bank nagle przestał pokazywać w reklamach oprocentowanie "od 5,99 proc.". Przekonuje jednak, że nie w związku z nowelizacją ustawy, a ze zmianą strategii komunikacyjnej.
Czy reklamy Eurobanku i Alior Banku są zgodne z prawem? Zapytaliśmy o to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, gdzie powstawała nowelizacja ustawy. - Nie możemy odnieść się do żadnego przypadku bez przeprowadzenia postępowania - mówi Agnieszka Majchrzak z UOKiK.
Na pytanie, co UOKiK miał na myśli, wpisując do ustawy pojęcie "reprezentatywny przykład" i jak powinien być on podawany, nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
Nawet jeśli banki nie łamią prawa, ustawa w tym kształcie nic nowego konsumentom nie daje. Nadal banki mogą reklamować, co chcą, pod warunkiem