Wcześniej statystyki wykrywalności robili sobie łatwo stojąc na poboczu i machając lizakiem.
Test trzeźwości, wynik 0,22 promila i już jest bandyta. Pozoranctwo statystyki rosną i ciemna masa myślała że oni pracują a wypadków na drogach nie ubywało.
Podobnie jest ze światłami przez cały rok. Jazda na światłach w mieście to bzdura, po za miastem to ma sens, ale po za miastem i tak większość kierowców te światłą włączała i bez nakazu.
Udają że coś robią, najgorsze że społeczeństwo nie myśli i nie reaguje tylko daje się manipulować.