Defekt Motyla
/ 84.205.223.* / 2006-10-04 22:38
1. Oczywiście , od początku, od źródeł. Niemniej są tutaj subtelności, a oto one:
a/ z czego bierze się bogactwo narodów? smith był synem Oświecenia w najlepszym rozumieniu tego słowa. Jak dziś rozumiemy rozwinięcie Oświecenia - to jest problem postawiony w Defekcie Motyla. A więc kontekst nie źródłowy a aktualny: internet, nowoczesne teraflopy, gra gospodarcza o źródła energii, rynki zbytu, kursy walut, taktyki zadłużania, degradowania populacji, kontynentów; gra często irracjonalna, gdyż takie sa jej niejawne przesłanki.
b/ geometrie nieeuklidesowe zlikwidowały świat pewników XVIII wieczych - więc Smitha także. Jak myślałby dzisiaj Voltair'e czy Condorcet, Condillac przy całym ich geniuszu? Skutkiem tych geometrii była bowiem bomba A - a nie racjonalny ustrój ekonomiczny czy społeczny. Postmodernizm twierdzi, że każde zdanie jest uprawnione - bez względu na podmiot analizujący, więc guru ekonomii / i nie tylko/ mnożą się jak grzyby po deszczu. Lub znachorzy.
c/internet odcina nas -czy tego chcemy czy nie - od lipca 1995. Wyznacza nowe teorie i metody analizy, teorii poznania, metodologii, procedur poznawczych, nowe obrazy świata. Tutaj odnoszę się do wszystkich teorii /Keynesa, etc/ w każdej dziedzinie życia i naukowych rozważań. Biblioteka, którą dysponujemy jest bowiem nieskończona - nigdy już całości tych informacji nie poznamy gdyż brakuje nam fizycznego czasu.
Każdy człowiek, zwłaszcza analityk - gdyż taki ma obowiązek- usiłuje skatalogować i sklasyfikowac pojawiające się zjawiska bez względu na ich naturę. A tutaj jest kłopot z osiągnięciem zgody definicyjnej co do terminu prawica i lewica w Polsce. Przeczy tej chęci krystalicznych definicji: bezrobocie, dług zewnętrzny i osiagnięcie w ciągu pół pokolenia /17 lat/ ostatniego miejsca w Europie...wynik niegodny analizy i definiowania.
Co do "Centesimus annus" - Jan Paweł II określił środowiska ludzkie i przyrodnicze terminem "dobra zbiorowe" i stwierdził, że są one zbyt słabe aby same mogły bronić się przed presją technologii - twierdzi więc, że obowiązek ochrony tych dóbr spoczywa na państwie. Nie na innych podmiotach! Wynika z tego, że państwo nie prowadząc ochrony tych dóbr nie spełnia swoich obowiązków, a więc nie jest państwem z definicji. Teza bez wątpienia śmiała, i prawdziwa. Gdyż składową cechą państwa musi być odpowiedzialność za "dobra zbiorowe", które same z siebie nie mają instrumentów obrony i ochrony.
Co do roku szkolnego - nie mówiłem o Tobie, a o ludziach nie mających wyobraźni społecznej.
Również dziękuję Ci za dyskusję i pytania. Jest mi miło, że mogłem przedstawić dość ciekawą definicję dóbr zbiorowych. W ostatnich swoich stanowiskach /przed śmiercią/ Jan Paweł II żądał, aby /na przykład/ w sprawach budowy dróg, inwestycji czy autostrad - pytać społeczność miasta, osiedli czy wsi o wyrażanie zgody w sposób referendalny. Stanowisko zgodne z UE i zupełnie naturalne.
Pozdrawiam