wowa
/ 150.254.22.* / 2008-02-15 14:07
To właśnie bezmyślne (?) powoływanie się przez media na wspomniane orzeczenie (patrz przedmówcy) narobiło w I kwartale 2006 roku zamieszania, które jak widzimy wyżej trwa do dzisiaj. Tym razem Pana Zalewskiego zastąpiła Pani Konarska.
Wróćmy jednak do sprawy urlopu niewykorzystanego:
1. Pracownik ma prawo (brak zakazu!) posiadania urlopu zaległego, jeżeli zasadniczą część urlopu (art.162) wykorzystuje sukcesywnie i zgodnie z przeznaczeniem. Prawo to ogranicza jedynie par.1 art.291 o przedawnieniu roszczenia ze stosunku pracy.
2. Ze strony organu kontrolnego upoważnionego z art.282 k.p. nie grożą pracodawcy żadne sankcje, jeżeli pracownik z własnej woli nie wykorzystuje należnego mu urlopu.
3. Państwowa Inspekcja Pracy (np. patrz Rzeczpospolita z 9 lutego 2006 r.), stoi na stanowisku „iż samorzutne udzielanie przez pracodawcę urlopu wbrew woli pracownika, nawet jeżeli jest to urlop zaległy, jest ingerencją w uprawnienia pracownicze prawnie niedopuszczalną”. Jedynym odstępstwem od tej zasady jest okres wypowiedzenia o czym mówi art.167 k.p. i takiego właśnie przypadku dotyczyło powołane orzeczenie SN.
4. Art.168 k.p. mówi o udzieleniu najpóźniej do końca I kwartału urlopu niewykorzystanego w terminie ustalonym poprzednio zgodnie z art.163, czyli takiego na który pracodawca wyraził już zgodę, np. w planie urlopu , a potem zmienił swą decyzję.
5. Koniec pierwszego kwartału do graniczny moment udzielenia (art.168), a nie wykorzystania urlopu niewykorzystanego (jw.). Co więcej, urlop taki , czyli zaplanowany w roku poprzednim (wypisana wcześniej karta urlopowa) i niewykorzystany z przyczyn zakładu pracy, jest udzielany nieodwołalnie w roku następnym (w odróżnieniu od aktualnego urlopu bieżącego i urlopu zaległego, którego termin jeszcze nie był i dopiero będzie negocjowany) w terminie wskazanym przez pracownika. Jeżeli w 2005 r. Kowalski miał jechać w lipcu nad morze, na co otrzymał kartę urlopową, a szef to zmienił, to jak Kowalski nadal w 2006 roku chce w lipcu nad morze, informuje o tym szefa do końca marca 2006 i nieodwołalnie jedzie!
To tyle w tej sprawie. Wystarczy, by udowodnić bezprawność działań pracodawcy i złożyć skargę w PIP. Czy to takie trudne do zrozumienia, nawet dla radcy prawnego?
Oczywiście nie pasuje to pracodawcom, więc co roku najmują (poprzez federacje?) różnej maści żurnalistów, żeby Ci siali zamieszanie spekulując interpretacją prawa. Dotychczas celowała w tym GP, ale zamawiane artykuły pojawiały sie nawet w prasie lokalnej. Co ciekawe Money z upodobaniem je udostępnia w sieci. Wiadomo- prulaizm poglądów (reklamodawców) i kto by się tam przejmował ładem prawnym . Tak czy inaczej akcja ma znamiona zorganizowanych działań, bo trudno dopatrywać sie aż takiej niekompetencji.Gratulacje (już 3 rok z rzędu) dla Redakcji M, która pewnie odpowie, że obiektywnie prezentuje różne poglądy ( w tym przypadku na temat obowiązującego prawa!).
Przypominam jednocześnie wszystkim" znawcom prawa", że orzecznictwo SN obowiązuje wyłącznie sądy niższych instancji w prowadzonych przez nie postępowaniach. Nas wszystkich obowiązuje w tym przypadku Kodeks Pracy, którego lekturę polecam przed zabraniem głosu w tej sprawie.
Dla wyjaśnienia: Jestem Społ. Insp. Pracy w firmie zatrudniającej ponad 2000 ludzi, gdzie nigdy nie udało się wysłać nikogo na przymusowy tzw. zaległy urlop (choć bardzo próbowano).