Nie zgadam się, że tylko ludzie o mniejszej wiedzy, z małych miasteczek uczą się w systemie zaocznym. Na kierunek zaoczny trafia uprzywilejowana kadra kierownicza z zakładów pracy, która zobowiązana jest uzupełnić wykształcenie aby utrzymać się na zajmowanym stanowisku. Oni otrzymują skierowanie z zakładu pracy. Zakład pokrywa im koszty dojazdów, noclegów, w znacznej części czesne ( tylko dla wybranych !)
Są to, już nie tacy młodzi ludzie. Wiem coś na ten temat ponieważ moja córka jest jako jedna z najmłodszych na kierunku zaocznym. Trafiła przez przypadek. Niestety, córka pracuje tylko na 1/2 etatu za 380 zł netto. Gdyby nie miała pracujących rodziców, którzy "odmawiają sobie od ust" aby opłacić zaoczną naukę ( jest bardzo zdolna - nie żałuje ! ) nie byłaby w stanie sama sobie opłacić 1.800 zł za semestr. Na zaocznych kierunkach jest wiele b. dogatej starszej młodzieży. Uczą się, bo chcą tego ich rodzice.
Są to dzieci bogatych hurtowników itp. Studiują, ponieważ mają odziedziczyć majątek po rodzicach a także dlatego, że rodzice dają im bardzo bogate prezenty za każdy rok zaliczonej nauki ( samochód,dom, hurtownie itd.) Podniesienie czesnego na kierunku zaocznym obciąży rodziców nie pracujących studentów a także zakłady pracy. Cieszę się, że zostało mojej córce jeszcze 2 lata nauki z 5-ciu. Może jakoś to jeszcze przeżyjemy. Naprawdę nie jest nam lekko na państwowch robotniczych posadach. Nie wiemy jednak, jak długo jeszcze będziemy je mieli ! Uważam, że nie tylko zaoczni powinni płacić za szkołę. Studia dzienne, to wcale nie zdolniejsi uczniowie ale dzieci bogatych rodziców, których stać na to aby niepracujące dzieci utrzymywać do 24 roku życia. Nie ma pracy, to chociaż niech się uczy ( zmieniając uczelnie jedną za drugą ) ....