Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łożykowski z MF:Celem estońskiego CIT- maksymalne wsparcie inwestycji prywatnych

0
Podziel się:

Celem wprowadzenia tzw. estońskiego CIT jest maksymalne wsparcie rynku inwestycji. Istotą estońskiego CIT jest to, że dopóki zyski są reinwestowane lub zatrzymane w spółce, dopóty nie trzeba płacić podatku, wskazał dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych Ministerstwa Finansów Aleksander Łożykowski w rozmowie z ISBnews.

Łożykowski z MF:Celem estońskiego CIT- maksymalne wsparcie inwestycji prywatnych

"Rozwiązanie jest bardzo proste. Zasadniczo, jeśli wypłaca się zysk na rzecz wspólników, płaci się podatek dochodowy, jeśli nie - to podatku się nie płaci. Od tej zasady istnieje jeden bardzo korzystny wyjątek - wypłata wspólnikom pensji do maksymalnej wysokości 5-krotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw miesięcznie nie będzie wiązała się z koniecznością zapłaty CIT przez spółkę. Oczywiście, wspólnik z tytułu osiąganych dochodów z zatrudnienia w spółce będzie płacił PIT. Ale np. jeśli wspólnik nie ukończył 26 roku życia, to tego podatku nie zapłaci, bo skorzysta z wprowadzonego w zeszłym roku PIT-0 dla młodych. Jeśli skorzysta z ulgi na dzieci, czy ulgi termomodernizacyjnej, to efektywnie zapłacony podatek może być bardzo niski, lub w ogóle nie wystąpi" - powiedział ISBnews Łożykowski.

Przedsiębiorca, który wejdzie w system estoński w roku 2021 w pierwszym dwuletnim okresie nie będzie musiał wykazywać wymaganych ustawą nakładów inwestycyjnych. Jest to zachęta, żeby już teraz skorzystać z tego rozwiązania.

"Zaproponowaliśmy takie rozwiązanie, żeby ukrócić kwestie sporne czy dana wypłata dla wspólnika miałaby być traktowana jako tzw. ukryty zysk czy nie i zaproponowaliśmy w ustawie, że praktycznie wszystkie wypłaty na rzecz wspólników będą traktowane jako tzw. ukryta wypłata zysków. Dlatego też opłaca się po prostu wypłata dywidendy i w konsekwencji - obciążenie na poziomie 25% w przypadku małego podatnika i 30% w przypadku dużego podatnika, czyli niższe niż obecnie - powiedział dyrektor.

"Chcieliśmy zaproponować taki rodzaj umowy z przedsiębiorcą: jeżeli jest na ryczałcie, tak jak w Estonii, to może podatku wcale nie płacić, tak długo jak pozostawia zyski w spółce: zwiększa jej płynność i inwestuje. Jeżeli wpłaca kapitał, to poprzez zasilenie kapitałów własnych spółki, a jeśli wypłaca to w formie dywidendy lub wynagrodzenia za pracę w spółce, a nie przeróżnych innych tytułów - np. odsetek, czynszu najmu" - wyjaśnił Łożykowski.

Dyrektor ocenił, że system estoński jest rozwiązaniem "przełomowym" dla osób do 26. roku życia, które zdecydują się założyć startup. Wówczas w przypadku zatrudnienia w spółce i wypłaty wynagrodzenia nie będą musiały przez okres pozostawania na ryczałcie od spółek kapitałowych płacić ani PIT, ani CIT.

"Jest to rozwiązanie prorozwojowe i ukłon w stronę przedsiębiorców, szczególnie tych młodych" - stwierdził.

Poza tym, aby zachęcić do wchodzenia w system, założono, że przedsiębiorca, decydujący się na przejście na rozliczenie ryczałtem od dochodów spółek kapitałowych w roku 2021 w pierwszym dwuletnim okresie nie będzie musiał wykazywać wymaganych ustawą nakładów inwestycyjnych.

"Zaproponowaliśmy zachętę dla tych podatników, którzy już w 2021 r. przejdą na system ryczałtu od dochodów spółek kapitałowych. Polega ona na tym, że w pierwszym dwuletnim okresie nie będą musieli wykazywać nakładów inwestycyjnych, wymaganych ustawą" - powiedział dyrektor.

Co do zasady, po tym dwuletnim okresie można wybrać jeden z dwóch sposobów weryfikacji poniesionych minimalnych nakładów inwestycyjnych.

"Pierwsza ścieżka to spojrzenie na wartość środków trwałych w firmie, tutaj mówimy o środkach trwałych bez nieruchomości z wyłączeniem np. samochodów osobowych czy innych środków służących głównie celom osobistym udziałowców albo akcjonariuszy lub członków ich rodzin. Mamy w tym kręgu wszelkie pozostałe środki trwałe, np. urządzenia i maszyny. Mówimy o odniesieniu się do wartości wyjściowej, chodzi o odpowiedni procent przyrostu tych nakładów poniesionych w stosunku do stanu na początku badanego okresu" - podkreślił Łożykowski.

"Jeżeli mamy niskie wykorzystanie środków trwałych, to także wymagane nakłady inwestycyjne będą niskie. I nie ma żadnego specyficznego katalogu tych środków trwałych" - dodał.

Przyrost nakładów inwestycyjnych powinien wynosić 15% w okresie dwuletnim (nie mniej niż 20 tys. zł) lub 33% w okresie czteroletnim (nie mniej niż 50 tys. zł) i dotyczyć środków trwałych zaliczanych do grupy 3-8 Klasyfikacji (m.in. maszyny, urządzenia techniczne, środki transportu czy narzędzia), oprócz samochodów osobowych do użytku prywatnego.

Łożykowski zaznaczył, że z badań prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) wynika, iż w mniejszych przedsiębiorstwach wartość nakładów inwestycyjnych jest zazwyczaj wyższa niż projektowana w ustawie.

Poinformował, że nowelizacja dopuszcza także możliwość rozliczania nakładów inwestycyjnych poprzez zwiększenie pensji pracowników.

"Jest też możliwość skorzystania z alternatywnego rozliczenia tych nakładów inwestycyjnych, zwłaszcza dla firm bardziej usługowych lub działających na wartościach niematerialnych i prawnych. Za wartość wyjściową przyjmujemy wtedy poziom wynagrodzeń dla pracowników i zleceniobiorców spółki, jeżeli ten poziom wzrośnie o odpowiednią wartość, to te nakłady będą uznane za spełnione" - podkreślił dyrektor.

Dotyczy to sytuacji, w której przedsiębiorca poniesie wydatki na wynagrodzenia dla pracowników (z wyjątkiem udziałowców albo akcjonariuszy) większe o co najmniej 20%, jednak o nie mniej niż 30 tys. zł, w stosunku do kwoty wydatków poniesionych w roku podatkowym poprzedzającym dwuletni okres opodatkowania ryczałtem.

W trakcie prac nad projektem wątpliwości budził także brak możliwości zaliczenia nieruchomości do środków trwałych. Jednak w ocenie Ministerstwa Finansów, ponoszenie nakładów na nieruchomości oznaczałoby, że musiałyby one zostać uwzględnione w wartości początkowej i dla wielu przedsiębiorców spełnienie kryterium wzrostu inwestycji mogłoby być niewykonalne. Dlatego zdecydowano o wyłączeniu nieruchomości z tej podstawy.

Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych zakłada, że w Polsce z estońskiego CIT od stycznia 2021 r. będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, których roczny limit przychodów będzie wynosił 100 mln zł i przeznaczali zysk na reinwestycje.

Z rozwiązania będą mogły skorzystać spółki: nie posiadające udziałów w innych podmiotach, zatrudniające co najmniej 3 pracowników oprócz udziałowców, których przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej i które wykazują nakłady inwestycyjne. Wszystkie te kryteria muszą być spełnione jednocześnie.

Z estońskiego CIT będzie można skorzystać w dwóch wariantach. Pierwsza to "pełny" model, polegający na opodatkowaniu wyłącznie dystrybuowanych przez spółkę dochodów. W ramach drugiej ścieżki podatnik będzie mógł zaliczać odpisy na specjalny fundusz (rachunek inwestycyjny) do kosztów uzyskania przychodów. Rachunek inwestycyjny działa w ramach klasycznych rozliczeń CIT. Jet to rodzaj superamortyzacji - można nie płacić podatku już wtedy, kiedy planuje się zakup fabrycznie nowych środków trwałych do swojej firmy. Wtedy firma ma więcej środków na zakup np. nowej maszyny, ponieważ nie zapłaciła podatku.

Podatnik będzie mógł wybrać estoński CIT na okres 4 lat i przedłużyć go na kolejne 4- letnie okresy. Przedłużenie będzie możliwe, jeśli w czwartym roku korzystania z rozwiązania, przedsiębiorca będzie spełniał kryteria. Te 4 lata to okres sprawdzenia, czy firma poczyniła jakieś inwestycje i czy wciąż spełnia warunki brzegowe. W konsekwencji dla wielu firm, dopóki nie osiągną one przychodów wyższych niż 100 mln złotych, funkcjonowanie w estońskim CIT może trwać bardzo długo, nawet 20 czy 40 lat.

Elżbieta Dominik

forex
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
ISBnews
KOMENTARZE
(0)