Ostatnio piątki nie wychodzą inwestorom na dobre - co kolejny, to _ czarny _. Do dzisiejszej sesji słusznie więc można podejść z obawami. Szczególnie po tym, co na GPW działo się wczoraj.
Parkietowi w Warszawie bardzo mocno obrywa się za to, że jest rynkiem wschodzącym, a nie w pełni dojrzałym. Przebieg wczorajszego handlu można sobie odtworzyćtutaj. Z bólem serca należy jednak powiedzieć - tak to już jest, że kapitał wycofywany jest najpierw z takich rynków jak nasz. Dla porównania: giełdom we Francji i Wielkiej Brytanii udało się wczoraj wyjść nawet na plusy.
Najważniejszym momentem wczorajszej dramatycznej sesji było przebicie przez WIG20 linii długoterminowego trendu wzrostowego - 1700 punktów. W uproszczeniu (według zasad analizy technicznej) sugeruje to, że indeksy będą spadać nadal, gdyż wspomniana linia _ wspierała _ WIG20 od 1995 roku.
Być może jednak inwestorom uda się dziś odrobić jednak straty i wrócić do gry, czyli wspomnianej granicy 1700 punktów. Powodu ku temu mogłyby być następujące.
USA
Indeksy w USA zamknęły się pozytywnie. Dow Jones zyskał ponad 2 proc., S&P 1,26 procent. Pomogły wyniki za III kw. Microsoftu - spółka zanotowała nieznacznie lepsze wyniki od oczekiwań, co w warunkach kryzysu należy uznać za sukces. Póki co więc - tuzy nowych technologii (Google, Apple, Microsoft)
potwierdzają, że kłopoty przetrwają najsilniejsi.
GPW
Druga połowa wczorajszej sesji upłynęła pod wpływem nieśmiałych zakupów akcji. Dlatego zamiast kolejnych 7-proc. strat, indeksy spadły ok. 4 procent.
Waluty
Do godz. 13 byliśmy świadkami paniki na złotym - podobnie jak na warszawskim parkiecie. Potem przyszło wzmocnienie naszej waluty - funt znów spadł poniżej poziomu 5 zł, euro oddaliło się od 4 zł, a dolar w końcu spadł, co prawda minimalnie, ale zawsze, poniżej magicznych 3 złotych. Od wczoraj kurs EUR/USD utrzymuje się dosyć stabilnie (w nocy nawet nieco wzrósł) wokół poziomu 1,3 co może oznaczać, że dolar, przynajmniej chwilowo, zatracił swoją siłę.
( http://static1.money.pl/i/a/220/26332.jpg Funt najpierw mocno wzrósł, by potem równie mocno stracić )
Funt najpierw mocno wzrósł,
by potem równie mocno stracićA to z kolei sprawi, że presja na złotego z tej strony już odpadnie. Pozostanie tzw. _ syndrom węgierski _, ale ten powinien się z czasem wypalać. Słabszy dolar zwiększa także zyski zagranicznych inwestorów inwestujących w nasze spółki. I ostatecznie - gdyby odwrót od dolara trwała dłużej niż chwilę, część kapitałów przywędrowałaby na rynki akcji. Przynajmniej na chwilę.
Trywializując wyjścia są dwa: albo rynek będzie starał się _ dobić _ do 1700 pkt. i wszystko inne _ zaskoczy _ (myślę tu przede wszystkim o złotym i dolarze), albo oddalimy się od tego poziomu i przynajmniej z technicznego punktu widzenia sytuacja dla WIG20 będzie wyglądać bardzo źle.
Ktoś może powiedzieć, czy spadek indeksu blue-chipów o 55 proc. od szczytów rok temu tak nie wygląda, ale różnica będzie polegać na tym, że tu będziemy już z góry wiedzieć, że będzie źle.