Zmienność amerykańskich indeksów maleje. Mimo tego, główne wskaźniki w Nowym Jorku znalazły się pod kreską.
Najmocniej stracił Nasdaq - ponad 2 procent. S&P spadł o 1,83 proc., a Dow Jones zaledwie o 0,69 procent. Warto nadmienić, że wyniki byłyby nieco gorsze, jednak amerykańskim _ spekulantom _ udało się w końcówce podnieść nieco notowania.
src="http://static1.money.pl/i/a/188/34492.gif"/>
Mimo tego końcówka roku zapowiada się spokojnie, szczególnie w porównaniu z ostatnimi tygodniami. Wskaźnik VIX, który mierzy zmienność ruchów indeksów (niektórzy nazywają go także indeksem strachu), spadł z rekordowych poziomów w drugiej połowie listopada (80 pkt.) do 44 obecnie.
Jeszcze przed tegorocznym kryzysem uważano, że wartości powyżej 30 pkt. oznaczają dużą zmienność na rynku, a te powyżej 40 pkt. recesję.
Amerykańscy inwestorzy nie wierzą w pomoc dla koncernów samochodowych. Wczoraj prezes GM - Rick Wagoner - powiedział, że firma _ otrzymała, to co chciała _, czyli 9,4 mld dol. pożyczek. Mimo tego kurs akcji spółki spadł najmocniej od miesiąca.
Spadały także indeksy w Azji. Główny wskaźnik w Szanghaju stracił 3 proc., po tym jak władze Chin obniżyły stopy procentowe o 0,27 pkt. proc., piąty raz w przeciągu ostatnich 3 miesięcy. Rynek spodziewał się większych cięć.
Dziś rano na wartości tracił amerykański dolar, prawdopodobnie wyprzedza już dane z rynku nieruchomości, które poznamy późnym popołudniem. Kurs EUR/USD przebił się przez figurę 1,400. Możemy więc oczekiwać dalszego spadku cen ropy, choć prawdopodobnie nie tak spektakularnego jak wczoraj (spadek o 7 proc., poniżej 40 dol. za baryłkę).