Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Agencja do zadań specjalnych. Kupuje paliwa, zboże i wózki inwalidzkie

121
Podziel się:

Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, którą kieruje współpracownik premiera Morawieckiego, do 2026 roku wyda na rozmaite zakupy około 4,5 mld zł. Na co dokładnie? Nie wiadomo, bo wydatki są w dużej części tajne. Niedawno dostała nową misję - interwencyjny skup zboża od rolników. Ma na to 600 mln zł.

Agencja do zadań specjalnych. Kupuje paliwa, zboże i wózki inwalidzkie
Premier Morawiecki w jednej ze składnic Agencji Rezerw Strategicznych. Na pytania o zakupy i zapasy RARS odpowiada jednym krótko: to niejawne (East News, Jaroslaw Sender)

9 maja Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, był gościem sejmowej komisji finansów. Posłowie opiniowali jego wniosek o zwiększenie budżetu RARS na zakup paliw w 2023 r. - z 1,6 do 2,7 mld zł. 

W wystąpieniu Kuczmierowskiego miliardów było więcej: głównie w zgromadzonych przez agencję rezerwach, w jej przychodach i kosztach. 

Pytania miała tylko jedna posłanka - Krystyna Skowrońska z KO. Chciała wiedzieć, dlaczego RARS nie zrobiła planowanej rezerwy paliw w ubiegłym roku, gdy sytuacja geopolityczna w naszym rejonie świata była niepewna. Rezerwy mogły okazać się bardzo potrzebne w takim czasie.

Skowrońska pytała też, ile zboża skupił dotąd od polskich rolników RARS i ile maseczek ochronnych ma obecnie w magazynach. Gdy inni posłowie z komisji, rozmawiając ze sobą, coraz bardziej ją zagłuszali, wypaliła w końcu: "Widzę, że nawet trudną sytuacją i rezerwami koleżeństwo jest mało zainteresowane". 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Niezręczne słowa z rządu? Minister pytany o "skutki ujemne"

- Dziękuję za te pytania, bo one mnie napawają radością, że jest zainteresowanie problematyką rezerw strategicznych - nieco przewrotnie odpowiadał jej Kuczmierowski.

Tłumaczył, że paliwa nie kupiono w ubiegłym roku, bo było drogie i trudno dostępne, a RARS dba o budżet państwa. Na zakup zboża agencja wydała dotąd zaledwie 200 mln zł i prawdopodobnie "nie uda się" jej wydać całej zarezerwowanej na ten cel kwoty, czyli 600 mln zł. A liczby maseczek zdradzić nie można, bo wysokość rezerw jest informacją niejawną.

"Odformalizowane" wydatki 

"Niejawność" to słowo-klucz, które pojawia się także w odpowiedziach na poselskie interpelacje dotyczące działalności Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Na pytania dziennikarzy instytucja w ogóle nie odpowiada.

Jej status bardzo zmienił się w 2020 roku. Wcześniej działała jako Agencja Rezerw Materiałowych, gromadziła głównie rezerwy paliw i podlegała ministerstwu odpowiedzialnemu za sprawy energetyki. 

W 2020 r., na mocy przyjętej wówczas ustawy, ARM zmieniła się w RARS, a bezpośredni nadzór nad nią przejął premier. Odtąd ma ona tworzyć nie tylko rezerwy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa państwa i łagodzeniem zakłóceń w ciągłości dostaw w Polsce, ale także rezerwy, które mogą stanowić pomoc dla innych państw i organizacji międzynarodowych. 

Rozszerzono też katalog produktów, które mogą zostać uznane za rezerwy. Obok surowców, maszyn, wyrobów medycznych, produktów biobójczych oraz produktów rolnych i spożywczych, dodano broń i "inne produkty niezbędne do realizacji celów" agencji. Co sprawia, że RARS może skupować i gromadzić właściwie wszystko, co rząd uzna za potrzebne w kryzysowej sytuacji. 

Mało tego: gdy do takiej kryzysowej sytuacji dojdzie, Agencja może dokonywać zakupów w "sposób odformalizowany", "z pominięciem zarówno przepisów o zamówieniach publicznych, jak i przepisów zobowiązujących Agencję do stosowania przejrzystych, niedyskryminacyjnych i konkurencyjnych warunków wyłaniania sprzedawców". W skrócie: ma kupować to, co uzna za słuszne i nikomu nie musi się tłumaczyć. 

Jak pisano w uzasadnieniu ustawy, za takim rozwiązaniem przemawiały doświadczenia związane z tworzeniem rezerw podczas pandemii COVID-19, gdy trudno było zrobić szybkie zapasy, trzymając się przepisów o zamówieniach publicznych. 

W efekcie zmiany przepisów znaczna część dokonywanych przez agencję zakupów odbywa się poza publiczną kontrolą, a zakres jej działania wciąż się poszerza. 

Agencja do zadań specjalnych 

Od 2020 r. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych przychodzi z pomocą rządowi w kolejnych kryzysach. 

Trwa kryzys COVID-owy - RARS kupuje maseczki i inne środki ochronne, a także magazynuje respiratory, które nie mogły trafić do szpitali ze względu na braki techniczne. A Michał Dworczyk - wtedy szef KPRM - przekonywał, że to kluczowa instytucja dla walki z epidemią.

Po ataku Rosji na Ukrainę pojawiają się problemy z surowcami energetycznymi - RARS ma pomagać państwowym spółkom w sprowadzaniu węgla kamiennego do kraju (jednocześnie prezes Kuczmierowski przekonuje, że informacje o problemach z węglem to akcja dezinformacyjna, mająca na celu "zdyskredytowanie rządu Mateusza Morawieckiego"). 

Trzeba kupić sprzęt dla niepełnosprawnych - RARS wykłada 200 mln zł na ten cel i współorganizuje z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wypożyczalnię sprzętu. Decyzję o zakupach podejmuje premier Mateusz Morawiecki. A gdy okazuje się, że agencja nie mogła kupować sprzętu w ramach obowiązującej ustawy o rezerwach strategicznych, PiS legalizuje jej wydatki wrzutką do ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów

Gdy wybucha kryzys zbożowy, związany z napływem do Polski dużej ilości taniego zboża z Ukrainy, agencja dostaje kolejne zadanie: ma skupować pszenicę i kukurydzę od polskich rolników. Na pierwsze zakupy zarezerwowano 600 mln zł. Ale rząd deklarował, że w razie potrzeby ta kwota zostanie podniesiona. 

Gdy Wirtualna Polska zapytała, od ilu rolników i jaką ilość zboża kupiono, RARS w ogóle nam nie odpowiedziała. Dzięki pytaniom posłanki Skowrońskiej dziś już wiemy, że dotąd zakontraktowano zakupy za 200 mln zł.

Jak mówił w Sejmie Kuczmierowski, zboże skupowane jest po cenach rynkowych, ale zainteresowanie sprzedażą wśród rolników nie jest na razie duże i prawdopodobnie agencji "nie uda się" wydać przeznaczonych na ten cel milionów. 

Miliardy w zapasach, miliardy do wydania 

Choć od samej agencji trudno się czegokolwiek dowiedzieć, nieco danych mówiących o skali jej działalności udało nam się znaleźć w dokumentach budżetowych. 

Wynika z nich, że RARS do początku 2023 r. zgromadziła zapasy o wartości ponad 7,8 mld zł. W budżecie zaplanowano, że przez cały rok agencja osiągnie ponad 1,5 mld zł przychodów - w tym 829 mln zł dotacji i subwencji od państwa oraz ponad 423 mln zł wpływów ze sprzedaży towarów i usług (od wielu lat agencja wynajmuje wolne powierzchnie magazynowe przedsiębiorcom). 

Na realizację swoich zadań agencja miała wydać w 2023 r. ponad 1,1 mld zł. A na wynagrodzenia wraz z pochodnymi - 76 mln zł (na początku roku zatrudniała 710 osób w całym kraju). 

Zgodnie z Rządowym Programem Rezerw Strategicznych, od 2022 r. do końca 2026 r. na realizację swoich ustawowych zadań agencja wyda łącznie około 4,5 mld zł. Program został przyjęty przez rząd we wrześniu 2022 roku i jest niejawny. 

Jak wspomnieliśmy wcześniej, niejawna jest także znaczna część zakupów agencji. 

Co ciekawe, choć zakupy są skrzętnie skrywane, adresy składnic, do których trafiają, są już publicznie dostępne. Łatwo sprawdzić, że w Kamienicy Królewskiej (tuż nad jeziorem Junno) RARS ma cztery hale. Podobnie w Ozorkowie. Niektórym składnicom opinie w sieci wystawiają kierowcy ciężarówek, informacje o lokalizacji innych można znaleźć w komunikatach o prowadzonych w składach kontrolach policji, straży pożarnej lub inspekcji pracy. 

W ramach agencji działają biura zapasów interwencyjnych paliw, rezerw medycznych, rezerw żywnościowych i rezerw technicznych. Zapytaliśmy, ile osób pracuje i kto kieruje Biurem Rezerw Żywnościowych, na które spadły obowiązki związane ze skupem zbóż. I na te pytania RARS nie odpowiedział. 

Człowiek Morawieckiego

Agencja nie odpowiedziała nam także, kto wchodzi w skład ścisłego kierownictwa tej instytucji, czy jej prezes ma jakiś doradców i jakie wynagrodzenie otrzymuje. 

Jedyną znaną publicznie osobą z kierownictwa RARS jest właśnie prezes agencji Michał Kuczmierowski. 

Skończył filozofię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i podyplomowe studia menadżerskie w IESE Business School, która jest częścią Uniwersytetu Nawarry, założonego przez Opus Dei. Wielu jego współpracowników i przyjaciół wywodzi się środowiska byłych harcerzy ZHR, potem związanych właśnie z Opus Dei. 

On sam - jako harcmistrz Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej – w 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, stawiał krzyż na Krakowskim Przedmieściu. W serwisie YouTube wciąż można zobaczyć nagranie ze spotkania z Ewą Stankiewicz, autorką filmu "Solidarni 2010", na którym Kuczmierowski wspomina działania harcerzy z tamtego okresu. 

"Wychowujemy do służby Bogu, Polsce i bliźnim" - mówił przed kamerą.

Miesiąc po katastrofie Kuczmierowski zaczął pracę w Banku Zachodnim WBK, którego prezesem był wówczas Mateusz Morawiecki. Kuczmierowski pracował tam ponad pięć lat, zaczynając od stanowiska "menadżera rozwoju".

Gdy PiS wygrał wybory parlamentarne w 2015 r. i Morawiecki przeszedł z bankowości do rządu, Kuczmierowski także zmienił pracę. Trafił do kontrolowanego przez państwo banku PKO BP, którego prezesem był wtedy Zbigniew Jagiełło, prywatnie przyjaciel Morawieckiego. Tu Kuczmierowski został dyrektorem departamentu marketingu. 

W 2016 roku "Gazeta Wyborcza" informowała, że bank zleca zadania agencjom PR, które sprzyjają władzy. Jedną z agencji, która miała kontrakt z bankiem, była firma znajomych Michała Kuczmierowskiego. Znali się i z harcerstwa, i ze wspólnej działalności biznesowej. 

Ani w oficjalnych biogramach, ani w serwisie LinkedIn Kuczmierowski nie chwali się, że był prezesem spółki Eastern Consulting. Wystartował z nią w 2007 roku, pracował razem z kolegami z harcerstwa, czyli Dymitrem Hirschem i Sebastianem Bojemskim. I to właśnie inna spółka tych dwóch biznesmenów - PRacownia - zgarnęła kontrakt z bankiem (dziś jest w spółce tylko Hirsch, Bojemski przez Orlen i Lotos Paliwa trafił do polskiej spółki MOL). 

W 2018 r. Kuczmierowski został członkiem zarządu w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, w której część stanowisk obsadzał wówczas premier Mateusz Morawiecki. Problemy zaczęły się, gdy PGZ i cały przemysł zbrojeniowy trafił pod skrzydła wicepremiera Jacka Sasina. 

"Poufna rozmowa", ujawniająca maile, które wyciekły ze skrzynki Michała Dworczyka, opublikowała dwa lata temu mail, w którym Kuczmierowski przekonywał premiera Morawieckiego, by nie dopuścił do jego zwolnienia z PGZ. 

"Politycznie - nie widzę powodu, dla którego Ty miałbyś stracić człowieka w zarządzie (nie było do mojej pracy zastrzeżeń - mam najlepszą opinię w RN), zresztą taka decyzja może też być odebrana jako atak na Twoją pozycję" - pisał. 

Ale odwołania nie uniknął. Krótko po nim, w marcu 2020, został na chwilę Pełnomocnikiem Prezesa Rady Ministrów do spraw Rezerwy Strategicznej w obszarze ochrony zdrowia, a od kwietnia 2020 - prezesem Agencji Rezerw Materiałowych, a potem RARS.

Mateusz Ratajczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP magazyn
KOMENTARZE
(121)
Patriota
12 miesięcy temu
Pewnie kilka milionów rocznie zarabia Morawiecki na przekrętach tej firmy. Tajne bo daje się dorobić towarzyszom z PISu
Tajny
12 miesięcy temu
Tajne wydatki. Niech wyda na tajną obronę przeciw lotnicza
Bagno nie rza...
12 miesięcy temu
Rząd handlarzy i bezkarnych mejzow. Żonka też na chorobowym na lewym etacie. Można wciskać kit beretom. Czego minusy nie rozumieją.
👎👎👎👎👎
12 miesięcy temu
Proponuję kupić kondony też będą potrzebne
Namiestnik
12 miesięcy temu
Karma wróci i powoli wraca już niektórych z rodzinki dopadła
...
Następna strona