Akt oskarżenia przeciwko Obajtkowi. Były prezes Orlenu odpowiada
Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu prezesowi Orlenu, Danielowi Obajtkowi. Sprawa dotyczy domniemanego nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przy zawieraniu umów na usługi detektywistyczne. Polityk PiS odpowiedział na zarzuty w mediach społecznościowych. "Wydano polecenie: oskarżyć Obajtka! I polecenie wykonano" - napisał.
Głównym wątkiem postępowania są umowy na usługi detektywistyczne, które Orlen zawierał w czasie, gdy na jego czele stał Daniel Obajtek. Prokuratura szacuje, że łączna szkoda wyrządzona spółce przekracza kwotę 400 tys. zł. Pieniądze te miały być wydatkowane na działania, które w ocenie śledczych nie miały związku z działalnością gospodarczą paliwowego giganta, lecz służyły m.in. do inwigilacji polityków ówczesnej opozycji, w tym Marcina Kierwińskiego.
"Wydano polecenie: oskarżyć Obajtka!"
Na reakcję głównego zainteresowanego nie trzeba było długo czekać. Daniel Obajtek, obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego, opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym w niezwykle ostrych słowach odniósł się do działań prokuratury. Były prezes Orlenu zarzuca śledczym stronniczość i działanie na polityczne zlecenie.
Prawo do obrony w wydaniu Pani Prokurator Prokuratury Regionalnej polega na całkowitym zablokowaniu mojej inicjatywy dowodowej, zupełnym zignorowaniu podawanych przeze mnie okoliczności oraz – uwaga – wyznaczenia daty końcowego zaznajomienia się z aktami postępowania, czyli zakończenia śledztwa, w dniu w którym przedstawiła mi zarzuty – napisał Daniel Obajtek na platformie X, odnosząc się do trybu pracy warszawskiej prokuratury.
Milioner szczerze do bólu. "Czułem się debilem"
Polityk sugeruje, że całe postępowanie ma charakter pokazowy i jest elementem walki politycznej prowadzonej przez obecną koalicję rządzącą. W jego ocenie, proces przygotowawczy został przeprowadzony w sposób, który uniemożliwił mu rzetelną obronę na etapie prokuratorskim.
"Na tym polega praworządność w wersji koalicji rządzącej. Wydano polecenie: oskarżyć Obajtka! I polecenie wykonano. W tej sytuacji postępowanie Pani Prokurator zweryfikuje Sąd" – podsumował były szef Orlenu w swoim oświadczeniu.
O co chodzi w sprawie Obajtka?
Przypomnijmy, że sprawa usług detektywistycznych w Orlenie wypłynęła po zmianie władzy i przeprowadzeniu audytów w spółkach Skarbu Państwa. Jak wynika z ustaleń portalu Money.pl, śledztwo wykazało, że Orlen płacił za raporty detektywistyczne dotyczące m.in. prywatnego życia i działalności publicznej oponentów politycznych ówczesnego rządu Zjednoczonej Prawicy.
Wcześniej w mediach pojawiały się informacje, że jedna z firm detektywistycznych miała otrzymać zlecenie na przygotowanie materiałów kompromitujących posłów opozycji, co budziło uzasadnione podejrzenia o wykorzystywanie środków publicznej spółki do celów partyjnych. Zgodnie z Kodeksem karnym (art. 296), za wyrządzenie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
To nie jedyny front prawny, na którym musi mierzyć się były zarząd Orlenu. Warto przypomnieć, że prokuratura prowadzi również inne postępowania dotyczące m.in. fuzji z Lotosem oraz działalności szwajcarskiej spółki Orlen Trading Switzerland (OTS), w której mogło dojść do utraty około 1,6 mld zł z tytułu przedpłat za ropę, która nigdy nie dotarła do Polski.
Co dalej z procesem?
Skierowanie aktu oskarżenia do sądu oznacza, że sprawa wejdzie teraz w fazę jawną. Sąd będzie musiał ocenić, czy zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy – w tym faktury na kwotę ponad 400 tys. zł oraz zeznania świadków – jest wystarczający do skazania byłego prezesa.
Dla Daniela Obajtka proces ten będzie próbą udowodnienia tezy o politycznym charakterze oskarżeń. Z kolei dla prokuratury to sprawdzian skuteczności w rozliczaniu menedżerów najwyższego szczebla z okresu rządów PiS. Kluczowe dla rozstrzygnięcia będzie ustalenie, czy usługi detektywistyczne faktycznie służyły bezpieczeństwu biznesowemu koncernu, czy też były formą nielegalnego finansowania działań politycznych.
W najbliższych miesiącach należy spodziewać się wyznaczenia terminów pierwszych rozpraw, które z pewnością staną się areną starcia argumentów prawnych z narracją polityczną, którą Daniel Obajtek konsekwentnie buduje od momentu opuszczenia fotela prezesa największego polskiego koncernu paliwowego.