W money.pl pisaliśmy, że być może na rynku nieruchomości mamy już do czynienia z bańką cenową. W samej Warszawie za 1 m kw. nabywca zapłacić musi nawet 11 tys. złotych. Stolicę gonią inne duże miasta. A w maju deweloperzy w sześciu największych miastach sprzedali dwa razy więcej mieszkań, niż wprowadzili na rynek.
Dr Adam Czerniak w programie "Studio Biznes" Gazety.pl usłyszał pytanie, czy mamy już do czynienia z bańką cenową na rynku. Ekonomista Polityki Insight i Szkoły Głównej Handlowej nie chciał wprost ocenić, czy pojawiła się już ona na rynku. Jak wyjaśniał, w zasadzie pewność co do istnienia bańki można mieć w momencie dopiero, kiedy ona pęknie.
- Natomiast to, o czym możemy mówić, to to, że w tej chwili jest wysokie ryzyko, iż mamy właśnie do czynienia z bańką cenową. I na to ryzyko uwrażliwiałbym przede wszystkim decydentów polityki pieniężnej. Czyli mówiąc wprost: Narodowy Bank Polski, który na razie twierdzi, że na razie takich sygnałów o "przegrzaniu" rynku mieszkaniowego w ogóle nie ma - podkreślił Adam Czerniak.
- Uważam, że sygnały są i one powinny być uwzględniane w decyzjach np. dotyczących stóp procentowych - dodał ekonomista, cytowany przez portal next.gazeta.pl. Stwierdził też, że jeżeli bańka cenowa już się pojawiła na rynku nieruchomości, to obecnie ma "idealne warunki do inkubacji".
Rada Polityki Pieniężnej jak na razie ani myśli podnosić stopy procentowe. W czwartek ogłosiła decyzję o utrzymaniu dotychczasowych stawek stóp. Przedstawiciele banków nie mają jednak wątpliwości - kończy się czas manewrów RPP i Rada wkrótce będzie musiała podnieść stawki.
Problem "galopady cen" na rynku nieruchomości dostrzegają również rządzący. Wiceminister rozwoju Anna Kornecka w programie "Money. To się liczy" zapowiedziała politykę mającą przeciwdziałać dalszym wzrostom cen. Rząd planuje wdrożyć programy dofinansowujące nabywców, jak również uwolnić atrakcyjne grunty dla deweloperów.