Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|
aktualizacja

Budowa Nord Stream 2. Paryż zniecierpliwiony, ale bez możliwości blokady projektu

17
Podziel się:

Cały projekt Nord Stream 2 to zdaniem Jeana de Gliniasty, byłego ambasador Francji w Rosji, zagrywka po trójkącie Waszyngton-Moskwa-Berlin.

Budowa Nord Stream 2. Paryż zniecierpliwiony, ale bez możliwości blokady projektu
Nord Stream 2; gazociąg (Materiały prasowe)

"Paryż nie ma możliwości, aby zablokować Nord Stream 2" – mówi w wywiadzie dla Deutsche Welle Jean de Gliniasty, były ambasador Francji w Rosji.Podkreśla jednak, że Francja nie kryła swojego "zniecierpliwienia" wobec projektu budowy gazociągu.

Dlaczego Francja jest przeciwna budowie Nord Stream 2?

Jean de Gliniasty: Nie wiem, czy można mówić o jakiejś precyzyjnie zdefiniowanej przyczynie stanowiska Paryża. Przed rokiem, w Brukseli, Francja nie kryła swojego, nazwijmy to "zniecierpliwienia" wobec projektu budowy gazociągu. Jego realizacja leży w interesie Niemiec, bo w momencie gdy Berlin zrezygnował z energii atomowej to rzecz jasna potrzebuje energii alternatywnej i gaz jest póki co rozwiązaniem idealnym, w tym okresie przejściowym, do czasu wprowadzenia na szeroką skalę energii odnawialnych. Nie możemy przecież całych Niemiec pokryć siecią wiatraków.

Zobacz także: Nord Stream 2. Waszczykowski: Niemcy w sposób bezczelny lansują swoje interesy

Interesy francuskie i niemieckie w tym przypadku są zupełnie przeciwne. Niemcy importują dwa razy więcej rosyjskiego gazu niż Francja. W przypadku francuskim to jest dosłownie ułamek, bo 75 procent energii, pochodzi z elektrowni nuklearnych. Francja jest krajem znacznie mniej uprzemysłowionym niż Niemcy i dlatego potrzebuje mniej energii, mniej gazu. Berlin zrezygnował z energii atomowej, nie uzgadniając tego z Paryżem, który odebrał to niemal jak policzek. Nie była to wspólna decyzja, lecz jednostronna. I Francja dlatego ma nazwijmy to opory natury moralnej. To ogólny kontekst całej tej sprawy.

Ale Paryż nie zablokuje projektu Nord Stream 2...

- Rzecz jasna Paryż nie ma takiej możliwości, aby zablokować to przedsięwzięcie, bo gazociąg nie biegnie przecież przez terytorium Francji, lecz Niemiec. Niemniej jednak zajął takie stanowisko, które świadczy o rezerwie wobec pomysłu budowy Nord Stream 2. Ostateczne konsekwencje realizacji tego projektu są w rękach strony niemieckiej.

Nie zapominajmy też o tym, że stosunki francusko-rosyjskie są napięte. Francja jest rozczarowana brakiem reakcji Moskwy na propozycję wspólnej budowy bezpieczeństwa w Europie. Poza tym w Waszyngtonie zmieniła się ekipa rządząca. Nie można wykluczyć, że stanowisko władz francuskich wynika z chęci usatysfakcjonowania administracji Bidena. Na tym na pewno nie kończy się lista powodów, dla których Francja z dystansem podchodzi do Nord Stream 2. W grę wchodzą także negocjacje francusko-niemieckie w trudnych sprawach, w których każda ze stron kieruje się swoim interesem.

Francuski minister do spraw europejskich Clement Beaune powiedział, że w związku z aresztowaniem Aleksieja Nawalnego i represji wobec opozycjonistów Niemcy powinny zrezygnować z budowy gazociągu. A zatem, czy Francja uzależnia tę kwestię od przestrzegania przez Moskwę praw człowieka?

-Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby przedłużenie Nord Stream 2 leżało w interesie Francji, to przestrzeganie praw człowieka nie miałoby żadnego wpływu na tę kwestię. Proszę tylko sobie przypomnieć historię budowy rurociągu biegnącego przez Polskę. To były czasy Związku Sowieckiego, w którym w znacznie poważniejszym stopniu naruszano prawa człowieka niż w Rosji. I Francja wtedy nie protestowała, bo Francja potrzebowała rosyjskiego gazu.

Jednak francuska firma Engie bierze udział w przedsięwzięciu, jakim jest budowa Nord Stream 2.

- Ten krok był uzgodniony cztery, pięć lat temu z rządem francuskim, który nie chce, aby Engie wycofało się z tego projektu. Francuska firma uczestniczy w tym tylko pod względem finansowym, a nie w bezpośredni sposób ze względu na grożące jej amerykańskie sankcje.

Czy w pańskim odczuciu Nord Stream 2 stanowi zagrożenie polityczne lub ekonomiczne dla Unii Europejskiej?

- Wydaje mi się, że jest to rozgrywka między trzema krajami – Niemcami, Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Pozostałe państwa Unii nie biorą udziału w tej grze. Wszyscy wiedzą, że Polska nie ma najlepszych stosunków z Rosją. Już w czasie budowy Nord Stream 1 władze w Warszawie odnosiły się do tego z wielką niechęcią. Chodziło o względy ekonomiczne. Przez terytorium Polski biegnie gazociąg jamalski, a taki tranzyt przynosi pieniądze.

Myślę, że Nord Stream 2 nie jest czynnikiem mogącym zakłócić równowagę w Unii Europejskiej. Zdajemy sobie świetnie z tego sprawę, że to negocjacje na linii Berlin-Moskwa-Waszyngton będą o wszystkim rozstrzygały. A czy zmiany w Niemczech i odejście Angeli Merkel ze stanowiska kanclerza w znaczący sposób wpłynie na zmianę sytuacji? – trudno w tej chwili powiedzieć.

Nie wiadomo, jaki kierunek obiorą nowe władze. Wiadomo, że socjaldemokraci są za zbliżeniem z Rosją, ale jak to będzie wyglądało, nie wiadomo. Nie wolno tylko zapomnieć o tym, że jeśli przemysł niemiecki będzie potrzebował rosyjskiego gazu, to będzie to czynnik decydujący.

A jakie znaczenie będzie miało stanowisko Stanów Zjednoczonych?

- Argument Amerykanów o uzależnieniu się Unii przez Nord Stream 2 od Rosji nijak się ma do rzeczywistości. Bo prawdę powiedziawszy, to Rosjanie są uzależnieni od Europy, a nie odwrotnie. Przecież oni ponad połowę swojego dochodu czerpią z eksportu gazu do Unii. Przerwy w dostawach wpędzają Rosję w zadłużenie. Biorąc to pod uwagę, można mówić nie o uzależnieniu, lecz o wzajemnej zależności jednej strony od drugiej.

Amerykanom raczej nie podobają się bezpośrednie kontakty europejsko-rosyjskie. I o to chodzi. A także i o to, że są zainteresowani eksportem swojego gazu łupkowego, który jednak jest droższy niż gaz rosyjski. Z kolei Bruksela już oświadczyła, że Nord Stream 2 nie jest projektem europejskim. Trzeba podkreślić, że nie ma wspólnej unijnej polityki energetycznej. A zatem to się rozgrywa po trójkącie Waszyngton-Moskwa-Berlin.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Deutsche Welle
KOMENTARZE
(17)
Pszek
3 lata temu
to dlaczego nie wystąpicie przeciw usa jako terrorystom (sankcje)
Mój nick
3 lata temu
Ta rura, to w tej chwili dowód na to, kto rządzi Europą. Ma to wiele większe znaczenie niż tylko ekonomiczne.
Egon
3 lata temu
Paryż wysadzi te rury siłowo. Oni nie będą się patyczkować. Zwalą na siatkę ISIS w Niemczech.
sołtys
3 lata temu
śmieszy mnie ta sprawa
santos
3 lata temu
Gazowa wojna o Europę. Cicha batalia pomiędzy USA a Rosją Nakładanie "sankcji" na kogoś z tego powodu, że prowadzi legalne działania gospodarcze będące w konflikcie z czyimś interesem, to nic innego, jak terroryzm gospodarczy! Europa stała się piłką rozgrywaną pomiędzy USA a Rosją na boisku gazu ziemnego. Okazuje się, że zarówno jedna, jak i druga strona dąży do zwiększenia swojego eksportu na rynek Wspólnoty. Jest o co walczyć, bo rynek UE to łakomy kąsek, a zapotrzebowanie w krajach europejskich wzrasta. Strona amerykańska stara się być aktywna. "Washington Post" napisał, że w Europie powstanie od 9 do 11 terminali skroplonego gazu ziemnego. Gazeta podała, że prezydent USA rozmawia z UE na temat budowy terminali, a w najbliższym czasie otwarte zostaną maksymalnie cztery. Terminale dla USA są ogromnie ważne, bo gaz zza oceanu i Bliskiego Wschodu gdzie wydobywają go koncerny amerykańskie, może być dostarczony tylko drogą morską. Jest to rzeczywiście istotny czynnik z dwóch powodów: trasy Nord Stream 2 oraz jego starszego brata – Nord Stream I - biegną bezpośrednio z południowozachodniej Rosji, przez Morze Bałtyckie, do północnych Niemiec – największej gospodarki w Europie. Dodatkowo rurociągi całkowicie omijają Ukrainę, dzięki czemu ten oponent Rosji nie może czerpać żadnych korzyści z dostępu do kluczowego surowca oraz opłat tranzytowych.Dodatkowo jest to też kwestja prestiżu bo kiedy po ataku USA na Irak amerykańce przejeli pola naftowe i gazowe w Iraku (koncern Chevron) główni udziałowcy tego koncernu to rodziny Busch i Cheney postanowili gaz sprzedawać w Europie. Dlatego potrzebowali gazociągu z Iraku do Europy ale jedyną opłacalną opcją była budowa przez terytorium Syrii niestety Asad powiedział NO wiec postanowili zaprowadzić demokracje w Syrii tylko że Asad poprosił Putina o pomoc i sprawa upadła. Tak więc amerykanie postanowili odpłacić rosjanom i zablokować NSII. Drażnienie rosji to jest tak jak całowanie się z Lwem. Przyjemność żadna a niebezpieczeństwo ogromne.