Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|
aktualizacja

Budżet bez deficytu. Dlaczego PiS tak o to walczy? Wszystko przez "klątwę Tuska"

424
Podziel się:

Skąd taka determinacja rządu Morawieckiego odnośnie zbilansowania budżetu na przyszły rok? Jeśli byłby nawet mały minus, to nikt nie miałby pretensji. Tyle, że w 2021 roku nadchodzi czas, w którym trzeba będzie znaleźć kupców na rekordową liczbę obligacji.

Mateusz Morawiecki ma do pokonania górę długu
Mateusz Morawiecki ma do pokonania górę długu (PAP)

Najpierw rząd chciał zniesienia 30-krotność limitu wpłat na ZUS, a gdy to nie przeszło przez opór frakcji Gowina, zdecydowano się na podwyżkę akcyzy na alkohol, większą niż wcześniej planowano. Co więcej, Orlen przejmuje od państwa Energę, a właśnie szykowana jest nowelizacja budżetu na 2019, żeby część wydatków z 2020 przesunąć na ten rok. Dlaczego rządowi tak bardzo zależy na tym, żeby nie było w budżecie deficytu w przyszłym roku?

Nic nie wskazuje na to, by groziło nam przekroczenie progów konstytucyjnych dotyczących długu. Dług według definicji ustawowej zszedł już w ubiegłym roku poniżej 45 proc., czyli jest o ponad 10 pkt. proc. oddalony od pierwszego progu konstytucyjnego. Nie to jest problemem.

Czy chodzi może o to, żeby mieć miejsce w historii i pierwszy zbilansowany budżet w III RP według sprawozdawczości budżetowej i drugi po 1994 według definicji Eurostatu? Taki powód byłby zbyt prozaiczny. Chodzi o coś bardziej praktycznego. O zrobienie dobrego wrażenia na rynkach finansowych.

Zobacz też: "Budżet trzeszczy i to bardzo". Rząd przesuwa przyszłoroczne wydatki

A po co się robi dobre wrażenie na tych rynkach? Głównie w celu sprzedaży obligacji. Im lepsze jest wrażenie (czytaj: lepsze zdanie agencji ratingowych), tym łatwiej na dług można znaleźć nabywców. Nie bez powodu oprocentowanie obligacji 10-letnich polskiego rządu zeszło ostatnio w okolice 2 proc., a we wrześniu i w październiku na aukcjach udawało się nawet sprzedać papiery dłużne rekordowo oprocentowane tylko nieco powyżej 1,9 proc. To reakcja na plany zrównoważonych finansów państwa. To już daje konkretne oszczędności.

Co więcej, nowym pomysłem ministra finansów Tadeusza Kościńskiego są obligacje bez oprocentowania, ale w zamian za to z loterią. Taka wersja oszczędzania dla miłośników Lotto.

- Chciałbym, żeby takie obligacje były na dowolnie długi czas. Nawet 50 lub 100 lat - podkreśla w rozmowie z money.pl Kościński. Celuje w nawet 190 mld zł oszczędności, które Polacy podobno trzymają w skarpecie.

W przyszłym roku w październiku wykupione zostaną obligacje dziesięcioletnie oprocentowane na 5,25 proc. rocznie. Gdy je sprzedawano w 2009 roku, polski rząd musiał tyle właśnie płacić, żeby zgromadzić pieniądze na zapełnienie budżetowej dziury. Teraz to o wiele mniejsze odsetki i o wiele mniej pieniędzy będzie szło na obsługę długu.

W tym roku, tj. od stycznia do października na obsługę długu budżet wydał niecałe 25 mld zł, podczas gdy w tym samym czasie rok temu - 28 mld zł. I to mimo nominalnego przyrostu długu o prawie 20 mld zł. Oszczędność rok do roku to 3,1 mld zł. To dwie trzecie potencjalnych wpływów ze zniesienia 30-krotności ZUS.

Klątwa Tuska

Ale jest problem. Wielkimi krokami zbliża się moment, gdy PiS dosięgnie "klątwa Tuska". Już w 2021 roku przypada termin wykupu papierów dłużnych, które emitowano za czasów rządów PO-PSL i tandemu Tusk-Rostowski. A z racji zaciąganych wtedy gigantycznych długów sumy są niemałe.

W latach 2010-2011 według klasyfikacji Eurostatu budżet naszego kraju miał deficyt w wysokości odpowiednio 100 i 106 mld zł. Żeby tak wielką dziurę zasypać, konieczne było finansowanie z zewnątrz. Między innymi poprzez emisje obligacji. Na 2021 rok przypadają do wykupu państwowe papiery dłużne za aż 116 mld zł. Dla porównania w kolejnym roku będzie to tylko 38 mld zł, w 2022 - 86 mld zł, a w 2023 - 63 mld zł.

Duży problem będzie też w 2024 roku, gdy do wykupu przedstawione zostaną papiery dłużne za 105 mld zł.

Po ostatnich aukcjach państwowych widać, że próbuje się znaleźć inwestorów na papiery z dłuższymi niż 10 lat terminami wykupu, ale na razie z marnym powodzeniem. W całym roku sprzedano papierów 27-letnich tylko za 6,7 mld zł - wynika z danych Ministerstwa Finansów. Trzeba więc wciąż operować w cyklach dziesięcioletnich i krótszych.

Poduszka na cięższe czasy

Rząd w przyszłym roku po prostu musi przygotować poduszkę, która zamortyzuje konieczność wykupu tylu obligacji w 2021 roku. Lepiej ją mieć, póki gospodarka i budżet są we względnie dobrej kondycji. A według najnowszych prognoz zbliża się spowolnienie.

Zamiast tegorocznych 4,3 proc., NBP przewiduje wzrost PKB "zaledwie" 3,6 proc. w 2020 roku i 3,3 proc. w 2021. Według MFW ma to być odpowiednio 3,1 i 2,7 proc., a OECD daje nam szanse na 3,9 i 3,0 proc.

Zagraniczny kapitał może w 2021 roku już tak ochoczo nie kupować polskiego długu, jak obecnie. Rząd może napotkać barierę popytu. Poza tym PiS może się obawiać narażenia na różne naciski z zewnątrz - skoro tak potrzebujemy kapitału, to moglibyśmy być skłonni do ustępstw w jakichś sprawach.

A dodatkowo, ostatnia kampania wyborcza przyniosła ze sobą znaczny wzrost wydatków. Podwyżki dla pielęgniarek, nauczycieli, a do tego 500+ na pierwsze dziecko i trzynasta emerytura, którą trzeba będzie wypłacić pewnie też i w przyszłym roku. To wymaga gromadzenia wielkich zasobów pieniędzy w budżecie. Również tych pochodzących z emisji obligacji.

W przyszłym roku będzie aukcja częstotliwości 5G. Szacowane przychody to 4-5 mld zł. Dojdą do tego jeszcze wpływy z podatku od przekształcenia OFE na IKE (też 4-5 mld zł rocznie przez dwa lata), a do tego zysk NBP z osłabienia złotego. W newralgicznym 2021 roku tak wielu "frykasów" już nie będzie, więc trzeba przygotować "poduszkę", póki jest na to czas.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(424)
xdd
4 lata temu
hahahaha PFR juz 100 mld wydrukowało
Piotr
4 lata temu
Za tuska nie było długu, deficytu, pensje rosły same i wpływy do budrzety. Gdyby dalej rzadziło PO nie mielibyśmy biliarda długu i spadku koniunktury. Szkoda ze nasz wielki wódz odszedł od nas po niemieckim rozkazie. Jak wcto wierzycie to prosze skontaktujcie sie z najblizszym psychiatrą
obserwator
4 lata temu
Skoro ekipa Tuska dawała za obligacje 10-letnie 5,25% przy deflacji, to teraz PIS musiałby płacić za takie obligacje przynajmniej 8,5% przy planowanej inflacji na 2020 r.- 3,5% prognoza NBP, czyli dane niewiarygodne, bo eksperci podają, że przekroczy 4,5%. Wygląda, że ekipa Tuska wcale nie była taka skąpa, a na pewno była bardziej szczodra niż obecny PIS.Jak widać PIS roztrwonił pozostawiony dobry wynik PO/PSL, jak można tak popsuć by z deflacji zrobić inflację i to na poziomie 4,5%
lola
4 lata temu
To jest budżet zamówiony na nowogrodzkiej. Dla opinii publicznej. I Kaczej propagandy
Henryk
4 lata temu
Jak P.Tusk do tego doprowadził to niech płaci.
...
Następna strona