Wartość dolara spada, ceny złota w górę. Eksperci mówią, co nas czeka
Ceny złota osiągnęły pięciotygodniowe maksimum. Wartość kruszcu wspięła się do poziomu 3394 dol. za uncję. Główne czynniki wspierające wzrost notowań kruszcu to rosnąca niepewność na rynkach, osłabienie dolara oraz spadek rentowności obligacji skarbowych USA. - Krótkoterminowe perspektywy złota uzależnione są od administracji Donalda Trumpa - tłumaczy Mateusz Sutowicz - analityk ING Bank.
Ceny złota znów odnotowują wzrost. Po raz kolejny powodem rosnących notowań kruszcu jest połączenie kilku czynników. Najważniejszym z nich jest wzrost gospodarczej niepewności.
Wywołuje ją zbliżający się termin 1 sierpnia, wyznaczony przez Stany Zjednoczone jako ostateczna data na zawarcie umów handlowych z partnerami. Zgodnie z deklaracjami Donalda Trumpa, kraje, które nie dojdą do porozumienia z Waszyngtonem, mogą zostać obciążone dodatkowymi cłami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Element niepewności wspiera kurs złota, który w ciągu minionych dni osiągnął pięciotygodniowe maksimum - i to po okresie gwałtownego wzrostu notowanego przez miesiące. Ceny kruszcu windują też dwa dodatkowe czynniki. Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA osiągnęła najniższy poziom od ponad tygodnia. Spadła też wartość dolara. To złoto, a nie amerykańskie papiery dłużne, jest postrzegane jako zabezpieczenie przed niepewnością i zwykle osiąga dobre wyniki w środowisku niskich stóp procentowych.
- Odkąd w kwietniu tego roku cena złota sięgnęła rekordowego poziomu ponad 3500 dol. za uncję, notowania weszły w fazę stabilizacji i oczekiwały nowych impulsów. Ostatnie dni przynoszą jednak powrót do zwyżek. Najnowszymi argumentami są przede wszystkim obawy dotyczące wojen handlowych w związku ze zbliżającym się końcem terminu negocjacyjnego - mówi money.pl Mateusz Sutowicz - analityk rynków finansowych w ING Bank.
Wskazuje też inną przyczynę. - Nerwowość inwestorów wywołują też spekulacje na temat przyszłości Jerome'a Powella na stanowisku szefa Fed. W efekcie złoto zyskuje na wartości, wykorzystując swój status "bezpiecznej przystani". Tym bardziej, iż inna "bezpieczna przystań" tj. dolar doświadcza przeceny w związku ze wspomnianymi czynnikami - tłumaczy Mateusz Sutowicz.
Niepokój wśród inwestorów podsyca nie tylko niejasny los szefa Fed. W USA nasilają się spekulacje dotyczące wcześniejszych, niż oczekiwano obniżek stóp procentowych. Miałyby nastąpić we wrześniu.
Długoterminowe perspektywy dla metali szlachetnych
Mateusz Sutowicz podkreśla, że ceny złota należy rozpatrywać w odniesieniu do dwóch różnych okresów. - Można zaryzykować twierdzenie, iż krótkoterminowe perspektywy złota uzależnione są od administracji Donalda Trumpa, która pełni główną rolę w kwestii protekcjonizmu w światowym handlu. Również to ona przypuszcza ataki na prezesa Fed - ocenia ekspert ING.
Jego zdaniem w najbliższych miesiącach cena złota nie powinna jednak ulegać gwałtownej zmianie. - Fundamentalnie sytuacja na rynku złoto pozostaje umiarkowanie optymistyczna, choć nie na tyle, by wygenerować nowe maksima. Banki centralne systematycznie powiększają swoje zapasy złota. W tym miejscu warto wspomnieć "polski wątek". W ostatnich miesiącach prym w zakupach - obok banku centralnego Kazachstanu czy Ludowego Banku Chin - wiódł Narodowy Bank Polski, który konsekwentnie powiększa zasoby kruszcu - podkreśla Mateusz Sutowicz.
Dolar traci na znaczeniu
Paweł Ropiak, ekspert ds. analiz rynków z Banku Gospodarstwa Krajowego przypomina, że zaufanie do dolara zostało osłabione już w 1971 roku, gdy prezydent Nixon zerwał jego powiązanie ze złotem.
- Do końca lat siedemdziesiątych cena za uncję wzrosła z 35 do 540 dol., co oznacza średnią roczną stopę zwrotu na poziomie blisko 135 proc. - wylicza ekspert.
- Obecna hossa na rynku złota to wciąż konsekwencja tamtego wydarzenia, obecnie dodatkowo wspomagana przez policentryzację świata, czyli rozproszenie globalnej władzy gospodarczej - wskazuje ekspert BGK. - W latach zimnej wojny blok sowiecki nie był żadną alternatywą dla inwestorów instytucjonalnych spoza Stanów Zjednoczonych. Teraz Chiny taką alternatywą są - ocenia analityk.
Ekspert podkreśla też, że wycenie amerykańskiego dolara nie pomagają dodatkowo działania samej amerykańskiej administracji, która prowadzi politykę zmierzającą do trwałego osadzenia długu publicznego w USA na ponad 150 proc. PKB. - To będzie wymuszało wzrost podaży pieniądza, przed którym złoto ma według dużej części inwestorów chronić.
Oznacza to w praktyce, że rząd USA będzie musiał drukować coraz więcej dolarów, co osłabia ich wartość - dlatego inwestorzy kupują złoto jako zabezpieczenie przed spadkiem siły nabywczej swoich pieniędzy.
Czy w dalszej perspektywie złoto dalej będzie drożej? Analitycy z Bernstein twierdzą w najnowszej analizie, że jest to jak najbardziej możliwe. Przewidują oni, że do 2026 roku cena złota może osiągnąć poziom 3700 dolarów za uncję, znacznie powyżej obecnego konsensusu Wall Street wynoszącego 3073 dolary.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl