Cztery miesiące od powodzi wielka dziura w tamie nadal straszy. W końcu ma się to zmienić
Mieszkańcy Ziemi Kłodzkiej nieustannie apelują o zabezpieczenie tamy w Stroniu Śląskim, której pęknięcie doprowadziło do katastrofalnej w skutkach powodzi. Wkrótce ma się to zmienić.
We wtorek w Stroniu Śląskim pojawi się minister ds. odbudowy Marcin Kierwiński, aby przekazać nowe informacje dotyczące bezpieczeństwa tamy. Mieszkańcy, odczuwający niepewność o przyszłość swoich domów, z niecierpliwością oczekują na wieści o planowanych działaniach.
Mieszkańcy dolnośląskiej miejscowości żyją w niepewności, nieustannie remontując domy z obawą, że kolejna powódź zaburzy ich spokój. Jak powiedziała mieszkanka Stronia Śląskiego reporterce RMF FM, Martynie Czerwińskiej: - Z ciężkim sercem, odmawiając sobie wszystkiego, zrobimy ten dom. Naprawimy, a za rok będzie powtórka i po raz kolejny wszystko stracimy? Ja chcę tylko w spokoju pracować, żyć i wychowywać dzieci. Dziś nie mam żadnego poczucia bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes Cracovii ujawnia zarobki piłkarzy w Polsce - Mateusz Dróżdż w Biznes Klasie
Nadchodzące wiosenne roztopy są głównym powodem do obaw. Dlatego Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał Wodom Polskim wykonanie przegrody budowlanej czaszy zbiornika, co ma częściowo przywrócić możliwość gromadzenia wody oraz zabezpieczyć okolicę.
Prokuratura nadal prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy budowlanej w Stroniu Śląskim. Jak zapewniają śledczy - nie wydano żadnego zakazu dotyczącego prac przy odbudowie tamy.
Pęknięta tama
Zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s, czyli czterokrotnie większą - czytamy w oświadczeniu Wód Polskich opublikowanym we wrześniu ubiegłego roku. Z powodu przerwania tamy wielka woda zalała nie tylko Stronie, ale także Lądek-Zdrój.