- Bardzo mnie to zaskoczyło. Nigdy i nigdzie nie rejestrowałam się i nie podawałam za lekarza. Teraz jednak mam udowodnić, że jestem niewinna. Mocno zestresowało mnie to, jak to załatwia Izba Pielęgniarek. Forma napisania tego listu i fakt, że to przyszło do szpitala to dla mnie duży cios - mówi pielęgniarka, która pragnie zachować anonimowość. Imię zostało zmienione na jej prośbę.
Kobietę w pracy przywitała koperta z urzędowym pismem od Dolnośląskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Druk do złudzenia przypomina ten z sądu. Zatytułowany jest zresztą wezwanie. Z treści wynika, że pani Aneta ma się stawić "celem przesłuchanie w charakterze świadka w sprawie zamieszczenia na portalach internetowych ogłoszeń o posiadaniu przez pielęgniarkę specjalizacji lekarza onkologa".
W piśmie podana jest również podstawa prawna i informacja, że "osobiste stawiennictwo jest obowiązkowe". Jeżeli wezwana nie pojawi się na przesłuchaniu, grozi jej kara lub "przymusowe doprowadzenie".
Ktoś doniósł
- Pracuję 30 lat i teraz muszę tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Dzwoniłam do Izby, żeby się czegoś dowiedzieć, ale powiedziano mi tylko, że wszystkiego się dowiem już na przesłuchaniu, gdzie obecny będzie rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Teraz w nerwach mam czekać na to przesłuchanie ponad dwa tygodnie, choć niczego nagannego nie zrobiłam - mówi kobieta.
Jak przekonuje, od momentu przeczytania korespondencji, czuje duży dyskomfort i stres. Czuje się niesprawiedliwie potraktowana.
- Oczekiwałbym innej formy zajęcia się tą sprawą. Rozumiem powagę, bo figuruję w tej bazie jako lekarz, a nim nie jestem. Liczyłam jednak na wsparcie ze strony Izby i pomoc, a potraktowano mnie przedmiotowo. Ktoś mnie tam wpisał, potem doniósł, że tam jestem i teraz mam poważne kłopoty - mówi pani Aneta.
Jak poważne? W polskim prawodawstwie osoby podające się za lekarza mogą usłyszeć zarzuty o czyn z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego. Grozi za to do 3 lat więzienia. Przepis ten mówi o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Niska szkodliwość?
O formę wezwania i przyjętą w takich wypadkach procedurę pytaliśmy w Dolnośląskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nikt z Izby się z nami nie skontaktował.
Z pytaniami zwróciliśmy się do serwisu ZnanyLekarz.pl,. Zapytaliśmy wprost: jak to możliwe, że figuruje tam bez swojej wiedzy pani Aneta, skoro serwis chwali się dokładną weryfikacją każdego zgłoszenia.
Dodajemy, że nie może tu chodzić o podobieństwo nazwisk i inną prostą pomyłkę. Nazwisko Anety nie jest popularne i w całej bazie nie ma innego lekarza o tym nazwisku. Ponadto do jej konta dołączono informację o szpitalu, gdzie jest zatrudniona. O pomyłce zatem nie może być mowy.
- Dla mnie jest kompletnie nie zrozumiałe, że ktoś mógł w ogóle pomyśleć, że jestem taką słodką idiotką, że wpisuję się jako lekarz i podaję nazwę szpitala, gdzie łatwo jest sprawdzić, kim tam jestem. Niech mi też nikt nie mówi, że to niska szkodliwość czynu, bo grożą mi za to 3 lata więzienia - mówi pani Aneta.
Zatem jak pielęgniarka w popularnej bazie ze 150 tys. profili stała się lekarzem?
Stare błędy, stary profil
- Profil ten został założony w 2012 r. przez użytkowników, nie lekarzy i nie przez nas. Pragnę zaznaczyć, że 2012 r. to były początki serwisu ZnanyLekarz.pl, a co za tym idzie popełniliśmy sporo błędów. Obecność pani Anety jako onkologa jest wynikiem pomyłki użytkownika, który wprowadził błędne dane do serwisu - wyjaśnia Iwona Dziedzic-Gawryś z popularnego serwisu.
Jak dodaje, natychmiast po otrzymaniu informacji od naszej redakcji pracownicy serwisu skontaktowali się z Dolnośląską Izbą Pielęgniarską w sprawie pani Anety celem wyjaśnienie sprawy.
- Bardzo dobitnie zaakcentowaliśmy, że obecność tej pani nie jest jej działaniem, nie ma z nią też nic wspólnego, a jest wynikiem bardzo dawnej pomyłki, Jednocześnie ponowiliśmy apel o zgłaszanie nam podobnych przypadków, wątpliwości i pytań w stosunku do lekarzy, specjalistów czy pracowników służby zdrowia - mówi Iwona Dziedzic-Gawryś.
Profil pani Anety został już usunięty z portalu. Jest jeszcze jedno pytanie. Czy przed wezwaniem na przesłuchanie Izba Pielęgniarska kontaktowała się z serwisem ZnanyLekarz.pl?
Niestety. To serwis odezwał się do Izby po naszym sygnale. Szkoda, bo oszczędziłoby to stresu pielęgniarce, która i tak na co dzień ma ich na oddziale onkologicznym bez liku.
Wystarczył telefon
Warto jednak może choć za pośrednictwem tego artykułu przekazać odpowiedzialnym w Izbie za tego typu dochodzenia, że serwis z bazą lekarzy jest bardzo otwarty na kontakt ze wszelkimi organami skupiającymi przedstawicieli zawodów medycznych.
- Chcemy, żeby nasz portal bym najbardziej wiarygodnym miejscem w sieci. Wprawdzie sporadyczne są przypadki, gdy ktoś zgłasza niewłaściwe czy nieprawdziwe wpisy. Niemniej jednak my zachęcamy bardzo do zgłaszania nam wszelkich nieprawidłowości, błędów czy pomyłek - podsumowuje Dziedzic-Gawryś.
Teoretycznie wiec sprawa jest wyjaśniona, ale pielęgniarka i tak będzie musiała stawić się na przesłuchaniu.
Wyjaśnijmy jeszcze, że obecnie lekarz, który chce założyć profil na portalu ZnanyLekarz.pl, może to zrobić samodzielnie, jednak zanim zostanie on opublikowany, jest weryfikowany przez dział moderacji.
Jeżeli zachodzą jakiekolwiek przesłanki, wątpliwości, lekarze proszeni są również o dostarczenie odpowiednich dyplomów, certyfikatów, czy zaświadczeń. Serwis dociera z ofertą do lekarzy czy specjalistów również za pośrednictwem działu sprzedaży, który na bezpośrednich spotkaniach czy podczas rozmów telefonicznych. Obecnie na portalu jest około 150 tys. profili.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl