Giełda główną ofiarą ceł Trumpa. Amerykańscy eksperci prognozują, co dalej
Wojna handlowa rozpętana przez prezydenta Trumpa wprowadza globalny rynek w spiralę spadków. Analitycy wskazują, że asymetryczny charakter konfliktu, w którym USA walczą ze wszystkimi, a wszyscy tylko z USA, stwarza poważne zagrożenie dla amerykańskiej gospodarki i inwestorów.
Decyzja o nałożeniu globalnych ceł wywołała natychmiastową reakcję międzynarodowych partnerów. Chiny ogłosiły wprowadzenie 34-procentowych taryf na amerykańskie produkty, co spowodowało kolejny spadek na i tak już osłabionym rynku. Prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał do wstrzymania europejskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych, a premier Kanady Mark Carney stwierdził, że 80 lat amerykańskiego przywództwa gospodarczego dobiegło końca.
Analitycy z BCA Research, cytowani przez Barrons.com, zwracają uwagę na asymetryczny charakter tego konfliktu. Peter Berezin, który na koniec ubiegłego roku wyznaczył najniższy na Wall Street cel dla indeksu S&P 500 na poziomie 4450 punktów, podkreśla, że "kiedy angażujesz się w globalną walkę, w której inne kraje walczą tylko przeciwko tobie, sytuacja staje się znacznie bardziej niesymetryczna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert wskazał na detale polityki Trumpa. "Przestaje się cackać"
Gospodarka pod presją
Choć wielu obserwatorów wskazuje na możliwość negocjacji, które mogłyby obniżyć cła i zatrzymać wyprzedaż, nie jest jasne, czy prezydent Trump jest w ogóle skłonny do rozmów. W mediach społecznościowych pojawił się nawet film, w którym sugeruje, że celowo doprowadza do załamania rynku. Partnerzy handlowi USA również mogą nie być zainteresowani negocjacjami, szczególnie że przeciwstawianie się Trumpowi wydaje się być politycznie korzystne.
Dennis DeBusschere, ekspert ds. inwestycji, wyjaśnia, że "konstrukcja amerykańskich ceł jest tak słaba, że stawia USA w niekorzystnej pozycji negocjacyjnej". Kontrataki już się rozpoczęły, a dawni sojusznicy przyznają, że dotychczasowy porządek przestał istnieć. Premier Kanady, który już wprowadził cła na amerykańskie samochody równe tym nałożonym przez Trumpa, określił obecną sytuację jako "tragedię, która stała się nową rzeczywistością".
Ekonomiści z UBS przewidują, że PKB Stanów Zjednoczonych może spaść o 1,5-2 punkty procentowe w wyniku wprowadzenia ceł, podczas gdy inflacja może wzrosnąć do prawie 5 proc. Bhanu Baweja z UBS pisze, z kolei, że "skala szkód, jakie mogą wyrządzić gospodarce USA, sprawia, że racjonalny umysł ocenia prawdopodobieństwo ich utrzymania jako niskie".
Niedźwiedzia przyszłość rynków
Inwestorzy tradycyjnie liczą w takich momentach na interwencję Rezerwy Federalnej. Rynek już wycenia więcej obniżek stóp procentowych w tym roku, niż jeszcze tydzień temu, w tym stuprocentową szansę na obniżkę podczas czerwcowego posiedzenia FOMC. James Stack, założyciel InvesTech Research, sugeruje, że jeśli giełda będzie dalej spadać w takim tempie, Fed może zdecydować się na obniżenie stóp procentowych nawet przed majowym posiedzeniem.
Problem w tym, że choć obniżki mogą spowodować krótkoterminowe odbicie, ich średnioterminowy wpływ może być ograniczony. Stack przypomina kryzys finansowy z lat 2008-2009, który nastąpił mimo że Fed zaczął obniżać stopy we wrześniu 2007 roku.
Jeśli rynek będzie spadał zbyt szybko, nie wykluczałbym awaryjnej, prewencyjnej obniżki, ale nie liczyłbym na to, że ustabilizuje to rynek - twierdzi.
Indeks Russell 2000 skupiający spółki o małej kapitalizacji już wszedł w rynek niedźwiedzia, spadając o 25 proc. od osiągnięcia 52-tygodniowego maksimum 25 listopada. Nasdaq Composite dołączył do niego w piątek, tracąc 22 proc. od 16 grudnia. S&P 500, na poziomie 5238, musiałby spaść o kolejne 3,9 proc. do 4915, aby osiągnąć 20-procentowy spadek potrzebny do ogłoszenia rynku niedźwiedzia. Przy obecnym tempie może to nastąpić już w przyszłym tygodniu.
Ed Yardeni, prezes Yardeni Research, ubolewa nad obecną sytuacją. - To smutne patrzeć, jak administracja bierze doskonale funkcjonującą gospodarkę i uderza w nią kulą do wyburzeń - mówi.
Trump zadowolonmy
Wiceprezydent USA J.D. Vance poinformował w piątek, że administracja Donalda Trumpa jest zadowolona z wprowadzonych w środę ceł na towary importowane z większości państw świata. Polityk wyraził opinię, że ich skutek będzie korzystny dla gospodarki USA. - Jeden zły dzień na giełdzie przyniesie długotrwały boom na rynku - oznajmił.
"Moja polityka nigdy się nie zmieni" - napisał z kolei Donald Trump. Prezydent USA zachęcał w ten sposób do inwestycji w Stanach Zjednoczonych po ogłoszeniu wysokich ceł na towary z całego świata.