Do raportu NIK dotarła "Rzeczpospolita". Według dziennikarzy kontrolerzy Izby znaleźli zależności między firmą E&K, która miała dostarczyć 1241 respiratorów ministerstwu zdrowia a Agencją Wywiadu. Firma znalazła się na liście rekomendowanych dostawców, która trafiła do wszystkich ministerstw. Co ciekawe, firmę E&K sprawdzało też CBA, które dwukrotnie oceniło ją negatywnie, raz pozytywnie.
Do tej pory Agencja Wywiadu utrzymywała, że nie tworzyła listy rekomendowanych dostawców. Raport NIK ma tej tezie przeczyć. Rozmówcy dziennikarzy "Rz" nie pozostawiają suchej nitki na działaniach AW.
Płk. Grzegorz Małecki, były szef AW i Piotr Niemczyk, były szef zarządu wywiadu UOP przypominają, że agencja nie ma kompetencji to tworzenia takich list. Poza tym podobne dokumenty wskazują obcym służbom kierunki zainteresowania naszego wywiadu.
Przypomnijmy: wiosną 2020 r. Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę ze spółką należącą - jak donosiły media - do handlarza bronią. Firma E&K, która miała dostarczyć 1241 respiratorów, nie wywiązała się jednak ze zobowiązań - dostarczyła jedynie 200 sztuk, mimo że rząd wcześniej wpłacił jej 154 mln zł zaliczki (cała umowa opiewała na 200 mln zł).
Większość zamówionego sprzętu do resortu nigdy nie dotarła. Ministerstwo Zdrowia udało się jednak odzyskać część pieniędzy za niezrealizowany zakup. jak w zeszłym tygodniu informowała Wirtualna Polska, na konto resortu wpłynęło 24,6 mln zł, odblokowane przez sąd, w ramach należności ze strony spółki E&K.
Sprawę badała prokuratura. W końcu stycznia na stronach KPRM ukazało się oświadczenie w tej sprawie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego:
"Oświadczam, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r., mogę stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy".
Firma E&K to niejedyny biznes Andrzeja Izdebskiego. Były handlarz bronią jest prezesem zarządu i właścicielem większości udziałów wartych 970 tysięcy złotych w firmie Unimesko.
Według ustaleń portalu oko.press, w 2011 roku spółka miała dostarczyć trotyl dla kontrolowanych przez państwo Zakładów Chemicznych Nitro-Chem. Pod naciskiem biznesmena, Nitro-Chem zapłacił z góry za 3,5 tys. ton materiału wybuchowego. Ale Unimesko dostarczyła tylko 20 proc. zamówienia, a pieniądze za niedostarczony towar miały zniknąć. Chodziło o ponad 1,25 mln dolarów. Sprawą zajmowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale nie wiadomo, z jakim skutkiem.
Doniesienia o tym, że za umową MZ z handlarzem bronią mogą stać służby, pojawiały się już wcześniej. W Izraelu wywiad pozyskuje środki na swoją działalność, "podczepiając" się pod publiczne zamówienia i wykorzystując do tego podstawione (ale legalnie działające firmy). Dzięki temu dostaje pieniądze w sposób niejawny i pozostający poza kontrolą państwa. W Polsce takie działanie byłoby nielegalne i rozmówcy "Rz" powątpiewają w podobne motywy działania Agencji Wywiadu.
Mimo wszystko określają ruchy AW wokół przetargi na respiratory mianem "nieudolnych".