W środę minął dokładnie rok od podpisania umowy przez Ministerstwo Zdrowia na zakup respiratorów od handlarza bronią. Większość zamówionego sprzętu do resortu nigdy nie dotarła. Ministerstwo Zdrowia udało się jednak odzyskać część pieniędzy za niezrealizowany zakup. jak w zeszłym tygodniu informowała Wirtualna Polska, na konto resortu wpłynęło 24,6 mln zł, odblokowane przez sąd, w ramach należności ze strony spółki E&K.
Minister zdrowia w Polskim Radiu 24 przyznał, że w czwartek "akurat mieliśmy przelew połowy kwoty, bo to są trudne i długotrwałe procedury sądowe".
- Komornik, który zajął środki przelane na rzecz handlarza, już przekazał na nasz rachunek pieniądze, które z tego wynikały. To jest blisko połowa tej kwoty należnej za respiratory. Pozostała cześć, przynajmniej w dużej części, jest zabezpieczona fizycznie respiratorami, które zajęliśmy od tego handlarza - powiedział minister.
Przekazał, że MZ "systematycznie, kroczek po kroczku, zgodnie z procedurami prawnymi dochodzi swoich należności".
- Tutaj po prostu wykonujemy normalną pracę dochodzenia swoich praw - wskazał.
Wiosną 2020 r. Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę ze spółką należącą - jak donosiły media - do handlarza bronią. Firma E&K, która miała dostarczyć 1241 respiratorów, nie wywiązała się jednak ze zobowiązań - dostarczyła jedynie 200 sztuk, mimo że rząd wcześniej wpłacił jej 154 mln zł zaliczki (cała umowa opiewała na 200 mln zł).
Długa walka o zwrot pieniędzy
W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju ub.r., resort zdrowia odstąpił od umowy i otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro. Na firmę nałożono też kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
Sprawę badała prokuratura. W końcu stycznia na stronach KPRM ukazało się oświadczenie w tej sprawie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. "Oświadczam, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r., mogę stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy" - czytamy w oświadczeniu.