Niektóre kraje, takie jak Australia czy Korea Południowa testują na potęgę. W tych krajach na jedno potwierdzone zachorowanie przypadają setki, a nawet tysiące testów. Odsetek testów pozytywnych (potwierdzających zakażenie) w stosunku do wszystkich wykonanych jest tam zatem bardzo mały i wynosi poniżej 1 proc. , wynika z danych zebranych przez Our World in Data.
Inne kraje, np. Meksyk, robią obecnie bardzo niewiele testów – zaledwie kilka na jeden potwierdzony przypadek. Nic więc dziwnego, że w tych krajach odsetek testów pozytywnych w stosunku do wszystkich wykonanych jest znacznie większy. W Meksyku wynosi on aż 41 proc. Można przypuszczać, że testowane są tam tylko osoby, u których prawdopodobieństwo zakażenia jest bardzo duże.
Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odsetek ten powinien być niższy niż 10 proc., a najlepiej, żeby był niższy niż 5 proc. Ile obecnie wynosi w Polsce? To zależy od dnia. W ostatnim tygodniu było to od 15 do 23 proc. Te dane pokazują, że testujemy za mało, żeby opanować epidemię.
Na jeden pozytywny test powinno przypadać około dziesięciu negatywnych. Taki zakres testowania byłby wystarczający, aby wykryć wszystkie (albo prawie wszystkie) przypadki, rekomendowała w marcu WHO.
Natomiast według kryteriów opublikowanych przez WHO w maju, odsetek poniżej 5 proc. jest jednym ze wskaźników, że epidemia w danym kraju jest pod kontrolą. W krajach, w których odsetek ten jest większy, wiele przypadków prawdopodobnie nie zostaje wykrytych.
W ciągu ostatniej doby w Polsce zrobiono ponad 59 tys. testów. Koronawirusa wykryto w 10 040 przypadkach, wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia opublikowanych w środę. Oznacza to, że odsetek testów z pozytywnym wynikiem wyniósł prawie 17 proc. To znacznie przekracza poziom zalecany przez WHO.
W środę w Sejmie minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnił, że mamy obecnie zarówno większą testowalność, jak i lepsze rozeznanie "gdzie jest ten wirus". Minister podkreślał, że dynamiczny przyrost liczby badań na obecność koronawirusa jest efektem m. in. powiększania zdolności laboratoriów do wykonywania badań, a obecnie liczba wykonywanych testów na koronawirusa wynosi około 60 tys.
"Mieliśmy już kilka dni, kiedy te 60 tys. było przekroczone; to się nie bierze znikąd. To się bierze z jednej strony z rozbudowy, ale z drugiej strony to jest bardzo poważna zasługa lekarzy rodzinnych, którym bardzo dziękuję z tego miejsca za włączenie w proces leczenia" - mówił Niedzielski.
W październiku mieliśmy dwa dni, kiedy liczba testów wynosiła ok. 60 tys. Jednak, jak widać, nawet przy takiej liczbie odsetek wyników pozytywnych znacznie przekracza w Polsce zalecane 5 proc.
Na wykresie poniżej widać odsetek testów pozytywnych w wybranych krajach (obliczony na podstawie średniej z poprzednich siedmiu dni). Jak widać, w Polsce wzrósł on w ostatnim czasie i wynosi 15 proc., podczas gdy Francja, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone utrzymują ten odsetek poniżej 10 proc., a Niemcy czy Korea Południowa nawet poniżej 5 proc. Wygląda na to, że "nie nadążamy" z testowaniem.
Odsetek testów z wynikiem pozytywnym w wybranych krajach:
Na mapie poniżej na niebiesko zaznaczono kraje, którym obecnie udaje się utrzymać odsetek testów pozytywnych na poziomie poniżej 3 proc. Zaś na pomarańczowo i czerwono kraje, które radzą sobie gorzej. Jak widać, Polska znajduje się "w czerwonej strefie".
Oczywiście są też kraje, w porównaniu z którymi wypadamy znacznie lepiej. Na przykład najnowsze dane z Czech pokazują, że sytuacja w tym kraju jest niepokojąca - odsetek testów pozytywnych wyniósł znacznie ponad 20 proc. Na Słowacji z kolei jest to około 15 proc.
Słowacja ostatnio powiedziała "dość" i ogłosiła przeprowadzenie masowych testów na obecność koronawirusa dla obywateli swojego kraju. Mają być nimi objęci wszyscy mieszkańcy powyżej dziesiątego roku życia.
Odsetek testów z wynikiem pozytywnym: