Legendarna marka walczy z cłami Trumpa. Nie chcą podnosić cen
Szwajcarski producent scyzoryków Victorinox zmaga się z 39-procentowym cłem nałożonym przez USA. Firma stara się utrzymać ceny na stałym poziomie, wysyłając zapasy i badając nowe rynki. Jak podkreśla "Reuters", produkcja za granicą jest niemożliwa ze względu na szwajcarskie dziedzictwo marki.
Victorinox mierzy się z wyższymi kosztami sprzedaży w Stanach Zjednoczonych po wprowadzeniu przez administrację Donalda Trumpa 39-proc. ceł na towary ze Szwajcarii. Charakterystyczne czerwono-srebrne narzędzia powstają w Ibach, gdzie stal jest wykrawana, hartowana w temp. ponad 1000 stopni C i ostrzona. Stany Zjednoczone odpowiadały za ok. 13 proc. z 417 mln franków sprzedaży w 2024 r.
- Jeśli taryfy pozostaną w mocy, będzie to wyjątkowo trudna sytuacja - powiedział dyrektor generalny Carl Elsener, którego pradziadek założył firmę w 1884 roku, dodając, że wyższa opłata kosztowałaby Victorinox około 13 milionów dolarów rocznie.
Elsener wskazał, że przy utrzymaniu 39-proc. cła każdy produkt wysyłany do USA będzie przynosił stratę. Firma wysłała do USA dodatkowe zapasy i zwiększa wydajność w szwajcarskich zakładach. Rozważa też przeniesienie części prac końcowych, takich jak polerowanie czy pakowanie, na teren USA, by obniżyć wartość podlegającą ocleniu.
Zbudował ogromną firmę. Początek był dramatyczny
- Staramy się zmniejszyć naszą zależność od rynku amerykańskiego, próbując mocniej rozszerzyć działalność na inne rynki, takie jak Ameryka Łacińska i Azja - powiedział Elsener o Victorinox, który zatrudnia około 100 amerykańskich pracowników w działach sprzedaży, marketingu i logistyki.
- Naszym priorytetem jest obrona udziału w rynku, gdy sytuacja jest tak nieprzewidywalna - powiedział Elsener, dodając, że "inwestycja w Stanach Zjednoczonych polega teraz na uniknięciu wzrostu cen i zaakceptowaniu strat - to jest poświęcenie, aby utrzymać udział w rynku".
W lutym i marcu spółka wysłała dwa dodatkowe 40-stopowe kontenery: ok. 200 tys. szwajcarskich noży oficerskich oraz 200 tys. noży kuchennych i komercyjnych. Dzięki temu zapasy w USA powinny wystarczyć do końca roku, a w części asortymentu do marca, co ma pozwolić utrzymać ceny do 2026 r. Równolegle Victorinox przyspiesza automatyzację i programy efektywności w Ibach.
Ochrona marki
Firma analizowała przeniesienie części produkcji do USA lub innego kraju europejskiego, ale zrezygnowała z braku skali. Marka zabiega o zachowanie etykiety "Swiss made", która wymaga, by co najmniej 60 proc. kosztów produkcji pochodziło ze Szwajcarii. - Produkcja szwajcarskiego scyzoryka za granicą nie wchodzi w grę - powiedział Elsener, dodając, że marka zależy od swojego szwajcarskiego dziedzictwa.
Mimo trudności szef Victorinox patrzy w przyszłość z ostrożnym optymizmem. - Przeszliśmy przez pierwszą wojnę światową, kryzys, drugą wojnę światową, globalny kryzys gospodarczy, kryzys naftowy - powiedział. - To tylko najnowsza trudna sytuacja, z którą jestem przekonany, że możemy sobie poradzić.
Źródło: Reuters