"Małpki" będą droższe? W koalicji krąży pomysł
Nawet czterokrotne zwiększenie tzw. opłaty dodatkowej na alkohole w butelkach do 300 ml objętości - to jeden z pomysłów, o których dyskutuje się w rządzie. Choć decyzje nie zapadły, intencje wydają się jasne - chodzi nie tylko o ograniczenie nadmiernej konsumpcji tzw. małpek, ale również dodatkowy zastrzyk pieniędzy do budżetu państwa.
Po deklaracjach szefa Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego rząd chwilowo przyjął za pewnik to, że nie będzie zgody głowy państwa na podwyższenie akcyzy na alkohol. Podobnie jest z podwyższeniem opłaty cukrowej. Nie jest też jasne, jaka będzie decyzja Pałacu Prezydenckiego w sprawie podwyższenia bankom stawki CIT, bo prezydent co do zasady zapowiedział, że nie zgodzi się na żadne podwyżki podatków.
Wszystkie ogłoszone w ostatnich tygodniach przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego propozycje miały dać budżetowi zastrzyk ponad 20 mld zł, ale w obecnej sytuacji ta perspektywa się oddala. Prace sejmowe nad budżetem właśnie się rozpoczęły, dlatego na ostatnią chwilę trwa poszukiwanie kolejnych pomysłów, które mogłyby zagwarantować dodatkowe wpływy.
FlyEye to polski dron, który zmienia reguły gry na froncie - Adam Bartosiewicz w Biznes Klasie
Niektórzy w koalicji rządzącej biorą na celownik tzw. małpki, czyli alkohole sprzedawane w małych buteleczkach do 300 mililitrów. Są one objęte nie tylko akcyzą, ale też dodatkową opłatą, ujętą w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. To zmiana, którą w 2021 roku - wraz z opłatą cukrową - wprowadził rząd PiS. Opłata wynosi 25 zł od litra czystego alkoholu, dotyczy właśnie małych opakowań. A więc przykładowo w przypadku "małpki" o 40-procentowej zawartości alkoholu i objętości 100 ml opłata wynosi 1 zł.
Z naszych rozmów wynika, że w kręgach rządowych krąży pomysł podwyższenia tej opłaty.
Wstępnie była mowa o podniesieniu jej z obecnych 25 zł do 100 zł, a więc mówimy o potencjalnie sporej podwyżce - relacjonuje jeden z naszych rozmówców.
Inny, z Kancelarii Premiera, potwierdza, że takie koncepcje się pojawiają, ale nie przypomina sobie, by była mowa aż o czterokrotnym wzroście opłaty. Obaj zgodnie jednak twierdzą, że wciąż nie zapadły kierunkowe decyzje polityczne w tej sprawie. - Dlatego nie zostało to ogłoszone razem z tym pakietem Domańskiego, zakładającym m.in. podwyżkę akcyzy na alkohole - wskazuje nasz rozmówca.
Szacunki mówią, że Polacy kupują dziennie od 1,3 mln do 3 mln "małpek", a wpływy budżetowe z nałożonej na nie opłaty szacowane są na kilkaset milionów złotych rocznie. Ewentualne kilkukrotne zwiększenie opłaty potencjalnie (przy założeniu, że nie zmniejszy się konsumpcja) oznacza już miliardowe wpływy.
Koalicja na "tak". Ale nie cała
Były wiceminister zdrowia i obecny senator Lewicy Wojciech Konieczny sceptycznie patrzy na pomysły ograniczenia sprzedaży za pomocą podwyżek opłat. - Jeśli na serio myślimy o walce z "małpkami", to mamy dwa wyjścia. Pierwsze to wpisanie do ustawy zakazu sprzedaży alkoholu w butelkach do np. 300 ml. Drugie to wprowadzenie powszechnego zakazu sprzedaży alkoholu np. od 22 do 9 rano - twierdzi.
To drugie oznacza zakaz sprzedaży nie samych małpek, ale alkoholu w ogóle. Podobny zapis jest w projekcie przygotowanym przez Lewicę, ale nie jako powszechny, odgórny zakaz, a opcja pozostawiona w gestii samorządów. Natomiast co do zakazu sprzedaży alkoholu w butelkach o małych objętościach, był on brany na tapet w Ministerstwie Zdrowia już za poprzedniego kierownictwa, ale kłopot z nim polega na tym, że wymaga notyfikacji w Komisji Europejskiej, a to zabiera około dwóch lat. Czyli nie pomogłoby w szybkim podreperowaniu budżetu.
Mimo wszystko pomysł podwyższenia opłaty, jaki pojawił się w kręgach rządowych, może trafić na podatny grunt w sejmowej koalicji. Lewica aktualnie promuje swoją inicjatywę "Stop alkolobby", która zakłada m.in. wprowadzenie nocnego ograniczenia sprzedaży alkoholu, całkowitego zakazu jego reklamy czy "manipulacji cenami alkoholu" (promocje typu kup 12 butelek piwa, a gratis dostaniesz drugie tyle).
- Myślę, że poparlibyśmy pomysł podwyższenia opłaty od "małpek" - potwierdza rozmówca z klubu Lewicy. Jak dodaje, w środę w Sejmie, z inicjatywy Lewicy, minister zdrowia ma zaprezentować informację bieżącą w sprawie działań podejmowanych przez jej resort w 2025 r., a nakierowanych na "zmianę przepisów ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zmierzających do wyeliminowania z handlu tzw. alkotubek, sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach paliw i wprowadzenia zakazu promocji i reklamy napojów alkoholowych".
Także w PSL słyszymy wstępne poparcie dla ewentualnej inicjatywy. - Warto rozważyć kwestie ograniczenia dostępności alkoholi w butelkach o niewielkiej pojemności. Zwiększenie ceny tzw. małpek może być jedną z takich metod - mówi Krzysztof Paszyk z PSL.
W PL2050 Szymona Hołowni słyszymy natomiast, że temat małpek jest "na radarze", ale nie powinno się wykonywać jakichś skrajnych ruchów. - Oczywiście trzeba małpki ograniczać, ale trzeba to robić z głową. Jeśli przesadzimy, efekt będzie odwrotny od zamierzonego, bo w społeczeństwie pojawi się emocja, że państwo próbuje ograniczać wolność wyboru w sprawie tego, na co ludzie wydają swoje pieniądze - argumentuje polityk tej formacji.
Co na to prezydent?
Wariant, o którym piszemy, może mieć z punktu widzenia rządu jedną wadę - wymaga zmiany ustawy. A to będzie zależało także od Karola Nawrockiego, bo ostatecznie to on decyduje, czy ustawę podpisze, czy nie. Z jednej strony słyszymy z Kancelarii Prezydenta, że podwyżka akcyzy na alkohol zostanie zawetowana, a przynajmniej, że jest na to duża szansa. Z drugiej, że stanowiska w sprawie "małpek" i opłaty od nich nie ma.
- To nie jest zmartwienie prezydenta, nich położą na stole projekt, to wtedy się wypowiemy - mówi jeden z naszych rozmówców z Pałacu. Inna osoba z obozu Karola Nawrockiego ma bardziej sprecyzowany pogląd. - To oczywiście decyzja prezydenta, ale na dziś odradzałbym zatrzymanie ustawy, żeby prezydent nie był kojarzony z obroną konsumentów "małpek" - mówi.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl