- Jedno jest stuprocentowo pewne - jeżeli cały Sojusz Północnoatlantycki nie zwiększy swoich wydatków na obronność, to, niestety, ale być może Władimir Putin będzie miał ochotę zaatakować po raz kolejny, ponieważ nie będzie dostatecznego odstraszania - powiedział prezydent, który przebywa w czwartek w Brukseli.
Jak tłumaczył, chodzi o to, żeby Sojusz był w stanie zbudować dostateczny potencjał odstraszania, aby "nie tylko Rosja, ale aby nikt nie zaatakował krajów NATO".
To muszą być decyzje, które będą podejmowane sprawnie, szybko i musimy realizować zadanie odbudowy naszego potencjału militarnego - przekonywał Duda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na wspólnej konferencji prasowej z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte prezydent podkreślił, że Polska jest miejscem, w którym w pierwszej kolejności chronią się uchodźcy z Ukrainy oraz miejscem, przez które przebiegają wszystkie transporty pomocy humanitarnej i militarnej.
To my w związku z tym ryzykujemy na co dzień, jako państwo i jako społeczeństwo - powiedział prezydent.
Wskazał, że nasz kraj ryzyko związane z wojną "niesie na swoich barkach codziennie". - Dzisiaj trzeba doprowadzić do zakończenia wojny na Ukrainie, ale - co jest niezwykle ważne - ona musi zakończyć się sprawiedliwym i trwałym pokojem - podkreślił Duda.
Prezydent Andrzej Duda opublikował później wpis na platformie X, w którym powtórzył tę deklarację. "Rok temu w Białym Domu zaproponowałem, aby wszyscy członkowie NATO zwiększyli swoje wydatki na obronę do minimum 3 proc. PKB. Dziś, w Brukseli, złożyłem sekretarzowi generalnemu NATO Markowi Rutte formalny wniosek w tej sprawie. Mam nadzieję, że taka decyzja zostanie podjęta przez wszystkich członków NATO, a szczyt w Hadze będzie wielkim sukcesem. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, a decyzje w tej sprawie muszą zostać podjęte natychmiast" - stwierdził prezydent.
Europa musi się zbroić
Temat europejskiej obronności był też poruszany podczas niedzielnego szczytu w Londynie. Po jego zakończeniu Rutte poinformował, że niektóre kraje europejskie zapowiedziały zwiększenie nakładów na obronność. Nie ujawnił szczegółów dotyczących zwiększenia wydatków przez poszczególne kraje. Zaznaczył, że to te państwa powinny ogłosić swoje decyzje w tej kwestii.
Odnosząc się do wojny Rosji przeciwko Ukrainie, Rutte podkreślił, że kraje europejskie podejmują działania, by Ukraina mogła kontynuować walkę tak długo, jak będzie tego potrzebować, i chcą pomóc w kwestii gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa. Zaznaczył, że umowy o zawarciu pokoju jeszcze nie ma, ale Europa powinna przygotować się do tego momentu.
Rutte podkreślił też, że prezydent USA Donald Trump to "dobry przyjaciel", który - zgodnie z jego przekonaniem - jest z pewnością zaangażowany na rzecz art. 5 NATO i samego Sojuszu. Artykuł ten przewiduje pomoc krajów NATO w razie ataku na jedno z państw członkowskich.
Zeszłotygodniowe spotkanie prezydentów USA i Ukrainy, którego tematem była umowa dotycząca partnerstwa w eksploatacji ukraińskich złóż naturalnych, zakończyło się kłótnią, po której Wołodymyr Zełenski opuścił Biały Dom bez podpisania umowy. Trump zarzucił Zełenskiemu konfrontacyjną postawę, która "grozi wybuchem III wojny światowej", a także brak wdzięczności i szacunku dla USA.
W niedzielę wieczorem Zełenski oświadczył, że jest gotów, by podpisać umowę. Wyraził też nadzieję, że jego relacje z Trumpem mogą zostać odbudowane. Premier Ukrainy Denys Szmyhal oświadczył we wtorek, że jego kraj jest gotów "w każdej chwili" podpisać porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi o minerałach.