Nie wykupił OC. Teraz ma 4,7 mln zł długu
Kierowca bez ważnego OC musi zwrócić Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu 4,7 mln zł po spowodowaniu wypadku – informuje portal Interia.
Przypadek kierowcy, który zignorował obowiązek posiadania polisy OC, pokazuje, jak poważne mogą być tego konsekwencje. Po spowodowaniu wypadku, mężczyzna musi zwrócić Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu (UFG) aż 4,7 mln zł. Kwota ta obejmuje odszkodowanie, zadośćuczynienie, koszty leczenia oraz rentę na zwiększone potrzeby poszkodowanego.
Średni koszt rocznej polisy OC wynosi zaledwie 600-700 zł, a w przypadku starszych pojazdów można znaleźć polisy krótkoterminowe już za 150-200 zł. Tymczasem kierowca, który spowodował wypadek, prowadził pojazd z czasów PRL, fabrycznie bez prawego lusterka, co stanowiło naruszenie przepisów bezpieczeństwa. Pojazdy historyczne mogą korzystać z przerw w ciągłości ubezpieczenia, ale tylko wtedy, gdy nie są użytkowane na drogach publicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wieku 19 lat zarobił pierwszy milion. Zdradza w co dziś inwestuje
Średnio 22 tys. zł do zwrotu
Wypadek, który doprowadził do tak ogromnego zadłużenia, wynikał z roztargnienia kierowcy, który zmieniając pas ruchu, nie zauważył pojazdu poruszającego się równolegle.
W wyniku tego doszło do kolizji, a poszkodowany kierowca doznał poważnych obrażeń, w tym uszkodzenia rdzenia kręgowego. Suma odszkodowań, którą wypłacił UFG, wyniosła 4,7 mln zł - podaje Interia.
Portal autokult.pl zauważa, że łączne zadłużenie sprawców wypadków, którzy nie mieli polisy OC, wynosi aż 375 mln zł. Średnia kwota do zwrotu przez jednego sprawcę to 22 tys. zł. W 2023 roku wszczęto postępowanie wobec 350 tys. właścicieli pojazdów, którzy nie ubezpieczyli swoich samochodów.