Rząd właśnie zaostrzył lockdown. Wprowadzono limity w sklepach. Zamknięte będą nie tylko galerie handlowe, ale także wielkopowierzchniowe markety budowlane czy meblowe powyżej 2000 tys. m kw. Nadal jednak hurtownie, składy budowlane będą dostępne.
Pan Paweł działa w Warszawie z własną firmą robiącą zabudowy, szafy i meble kuchenne. Jak mówi, zamknięcie marketów nie będzie miało bezpośredniego wpływu na jego pracę.
- Robię meble od podstaw. Mam własnych dostawców. Nie zaopatruję się w marketach budowlanych - mówi. - Pandemia ma szerszy wpływ. Problemy są już na poziomie dostawców dużych marek np. sprzętu kuchennego - wylicza.
Jak podkreśla, składy budowlane, drewna, metalurgiczne w zupełności wystarczą by funkcjonować. W marketach jest drożej i znacznie więcej ludzi. - To, co działo się minioną sobotę, woła o pomstę. Masa ludzi. Nie dziwi mnie, że zamykają - zaznacza.
Jego zdaniem największy problem będą mieli ci, którzy skręcają gotowe meble. - Tu robota się skończy - podkreśla.
Zwraca jednak uwagę, że pogłębiony lockdown może odbić się na takich biznesach jak jego. - To, co już mamy zakontraktowane, to nasze, ale z kolejnymi zamówieniami może być problem. Ludzie się przestraszą. Już to przerabialiśmy przy pierwszym lockdownie, kiedy nie jeździliśmy nawet na pomiary. Wszyscy pozamykali się w domach - wylicza pan Paweł.
Nowe obostrzenia mogą się odbić także na branży remontowej, ale problemem znów nie będą zamknięte markety, ale liczba zamówień.
- Takie markety większość traktuje jak rezerwę. Idzie się tam tylko, jak czegoś nagle braknie i szybko trzeba dokupić. Robienie dużych zakupów się nie opłaca, bo ceny potrafią być z kosmosu - wyjaśnia pan Mariusz, glazurnik z Łodzi.
Wprowadzenie pełnego lockdownu nie sparaliżuje działalności budowlańców, ale może sprawić, że zleceń będzie mniej. Bo decyzję o remoncie wiele osób będzie chciało przełożyć.
- Przed pandemią terminy na poważniejsze zlecenia musiałem rezerwować na kilka miesięcy do przodu. Drobne naprawy - kilka tygodni. W kwietniu ludzie zaczęli odwoływać - mówi pan Mariusz. - Wiosną przez jakieś dwa tygodnie nie miałem pracy w ogóle. Potem się poprawiło, ale teraz znowu widać, że ludzie są niepewni i nie chcą wydawać za dużo pieniędzy. Bo remont przecież może zaczekać.
Pełny lockdown będzie obowiązywał od najbliższej soboty. Nowe obostrzenia oznaczają zamknięcie nie tylko marketów budowlanych, ale i wielkopowierzchniowych sklepów z elektroniką. Nieczynne będą także przedszkola i żłobki.