Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Szymański
Damian Szymański
|

O co chodzi z Trybunałem Stanu dla prof. Glapińskiego? Wyjaśniamy [OPINIA]

333
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

W Sejmie pojawił się wstępny wniosek o postawieniu prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. W tej sprawie jest jednak wiele zawiłości i politycznych niejasności. Odpowiadamy więc na kilka najważniejszych pytań w tej kwestii.

O co chodzi z Trybunałem Stanu dla prof. Glapińskiego? Wyjaśniamy [OPINIA]
Prezes NBP Adam Glapiński (GETTY, NurPhoto)

Czy zarzuty koalicji wobec Adama Glapińskiego są dęte?

I tak, i nie. Koalicja zarzuca prof. Glapińskiemu osiem obszarów, w których mogło dojść do złamania prawa. Wniosek zawiera zarzuty pod jego adresem dot. m.in. pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji, interwencji FX bez należytego upoważnienia od zarządu NBP oraz uchybienia innych obowiązków, w tym upolitycznienia banku. Posłowie wskazują na szereg nieprawidłowości, które powinna zbadań Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej. To ona bowiem będzie ów wniosek opiniować.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Król UE" wyrasta na lidera regionu? "To polityk większego formatu"

Co w nim widzimy? Największe kontrowersje wzbudza skup obligacji dokonany w latach 2020-21. W największym skrócie NBP miał pomóc rządowi skupić dług, który ten wyemitował, żeby wspomóc zmrożoną lockdownami gospodarkę. "Pieniądze poszły na ratowanie miejsc pracy" - lubią mówić politycy prawicy.

Okazuje się, że w większość pieniędzy poszła na ratowanie samego budżetu ekipy Mateusza Morawieckiego, bo "covidowych" obligacji (13 proc. emitowanych przez PFR w ramach tarczy) w portfelu polskiego banku jest mniej niż skarbowych (57 proc.). Większość zakupionych obligacji nie była związana z pandemią. Mogło też dochodzić do łamania procedur. Nie jest więc kwestionowany sam skup aktywów ("przecież wtedy tak robili wszyscy" - często pada taki argument), a sposób i jakość podejmowanych działań.

Co ważne, jeśli jednak RPP poprzedniej kadencji dwoma uchwałami autoryzowała prowadzoną przez zarząd NBP procedurę skupu obligacji, to udowodnienie, że bank bezpośrednio współfinansował budżet kraju (co jest prawnie zakazane), będzie niezwykle trudne.

Co do upolitycznienia banku, to nie jest to raczej sprawa dla Trybunału Stanu. Dochowanie formalności prawnych przy interwencjach walutowych należy za to sprawdzić przed Komisją. Tak samo jak ograniczenie możliwości podejmowania działań przez Radę Polityki Pieniężnej przez brak dostępu do dokumentacji. Money.pl szeroko opisywał te przypadki i Komisja również powinna je sprawdzić. Władza oskarża prof. Glapińskiego także o wprowadzenie Ministerstwa Finansów w błąd podczas sierpniowej estymacji wpłaty zysku banku do budżetu państwa (więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ). Rzeczywiście, nic nie wskazywało na to, że bank osiągnie wtedy 6 mld zł zysku. Ciężko będzie jednak udowodnić intencjonalną chęć okłamania urzędnika w tej sprawie.

Czy prof. Glapiński ustąpi ze stanowiska?

Politycy liczą, że prof. Glapiński w obliczu postawienia przed Trybunał Stanu sam zrezygnuje z pełnienia swojej funkcji. Są to jednak płonne nadzieje. Z sobotniej wypowiedzi wiceprezes NBP Marty Kightley wynika, że prezes NBP Adam Glapiński "nie odsunie się" od obowiązków na czas całej procedury. Będzie on też bronił swojego dobrego imienia.

Czy więc cała procedura postawienia szefa NBP przed TS jest bez sensu?

Prace Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej mogą trwać miesiącami. Politycy mówią, że nawet rok. Deadline'u ustawowego w tej sprawie nie ma. Cały "polityczny teatr" z tym związany może być więc odgrzewany w miarę potrzeb rządu. Późniejsze proces przed Trybunałem Stanu może z kolei ciągnąć się latami. W banku i tak się nic w najbliższych kwartałach nie zmieni. W razie zawieszenia prof. Glapińskiego (co również wywoła zawirowania prawne przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego), w jego buty wskoczy najbardziej zaufana prawa ręka prezesa w banku Marta Kightley. Od samego początku broni ona swojego szefa jak lwica. Pod jej władztwem PiS-owscy nominaci nie stracą więc nagle pracy, a bank sam się nie oczyści. Co więcej, pamiętajmy, że do połowy 2025 r. na stanowisku prezydenta stoi Andrzej Duda, który nie powoła nowego, niepisowskiego prezesa na to stanowisko.

Czy więc postawienie prof. Glapińskiego jest tylko politycznym cyrkiem i w gruncie rzeczy procesem bez sensu? Nic z tych rzeczy. Wszędzie tam, gdzie prof. Glapińskiemu stawiane są zarzuty łamania prawa, regulaminu w relacjach z RPP czy członkiem zarządu Pawłem Muchą, wymagane są dowody z zeznań i dokumentacja nieprawidłowości. O ile Komisja potwierdzi te zarzuty, tak naprawdę Trybunał Konstytucyjny wcale nie będzie potrzebny. Wystarczy prokurator i prawomocny skazujący wyrok sądu. Wtedy z mocy ustawy prof. Glapiński będzie musiał zostać odsunięty od kierowania bankiem.

Jaka jest największa wartość wniosku o Trybunał Stanu?

Jest to wypranie brudów w NBP na zewnątrz. Do tej pory opinia publiczna nie ma zielonego pojęcia o większości uchwał podejmowanych przez zarząd banku. A z maila Pawła Muchy, skonfliktowanego z prof. Glapińskim członka zarządu, do którego dotarł money.pl, wynika, że powstały analizy prawne mówiące o tym, że mogło dojść na łonie banku do łamania prawa w tym zakresie.

Komisja więc, przesłuchując świadków, może dojść do wniosków i zdobyć dowody przestępstw, o których jeszcze nie mamy nawet pojęcia. I to jest największa wartość tego całego procesu. Do tej pory działania NBP nie miały wiele wspólnego z transparentnością. Teraz będzie musiało się to zmienić.

Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(333)
NBP
miesiąc temu
jest niezależne
Tyt
miesiąc temu
Tak dla euro i TS dla G.
Frank
miesiąc temu
Ten politruk, damianek, znów wciska ludziom kit. Prawda jest taka, że rudy na sznurku trzymanym przez berlin nie tylko jak zwykle "wy... (ruch) .au" lem. ingi bez mydła, nie tylko podniósł im podatki (a to dopiero początek), ale jeszcze robi wszystko, by na niemieckie polecenie maksymalnie zaszkodzić polskiej gospodarce poprzez torpedowanie inwestycji strategicznych. Glapińskiego chce postawić pod Trybunał, bo jest mu to po prostu potrzebne dla zrobienia "show", które ma odwrócić uwagę ludzi od szkodliwych działań rządu PO. Zarzuty są kompletnie wyssane z palca, a w świetle tego, że dokładnie to samo co Glapiński w tym samym czasie robiły banki centralne wszystkich cywilizowanych i wysokorozwiniętych państw świata, wręcz żałośnie "mądre inaczej". Jeśli w ogóle dojdzie do rozprawy, Glapiński je po prostu rozjedzie i go koniec końców uniewinnią i jeszcze przeproszą, na nasz koszt odszkodowanie płacąc, ale najważniejsze dla rudego jest to, by odwracający uwagę "show" trwał jak najdłużej, by można było paść się przy korycie i szkodzić krajowi na zlecenie (o co zakład, że nie minie cała kadencja a rudy znów ucieknie na daną mu przez niemców posadkę w brukseli? :P). A politruk damianek, wychowanek michnika, jak zwykle jest od robienia nagonki na Glapę i NBP. Ten portal to kpina.
walek
miesiąc temu
Glapiński jest rzeczywiście genialnym prezesem NBP-u.Jeśli ktoś kilka lat temu założył lokatę na 100 tys.złotych to dzisiaj jest ona warta 50 tysięcy.Dodatkowo musi zapłacić 19% podatku Belki od teoretycznego zysku.Ten podatek zamiast podatku od zysków kapitałowych stał się faktycznie podatkiem od strat kapitałowych.
alga
miesiąc temu
Oby to było solidne i rzetelne dochodzenie. Niby mamy instrumenty do pociągania polityków do odpowiedzialności, tylko jakoś nikt z nich nie korzysta. To nie są "święte krowy", to ludzie którym powierzamy swoje życie i MUSZA ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje
...
Następna strona