"Osiągają granice absurdu". Ceny garaży i miejsc postojowych biją kolejne rekordy
Miejsce postojowe w dużym mieście potrafi kosztować tyle, co małe mieszkanie na przedmieściach. "Popyt jest tak duży, że pojawiają się oferty zapłaty za pomoc w znalezieniu miejsca dla samochodu" - pisze Wyborcza.biz. Niektórzy kupują działki po to, by postawić na nich wyłącznie garaże.
Ceny najmu i zakupu garaży przebijają kolejne granice. - Ofertowe 100 tys. zł za byle jakie miejsce na nikim nie robi już większego wrażenia, a słyszałem, że w Warszawie ktoś zapłacił za garaż o powierzchni 20 m kw. 370 tys. zł. Podobno szeptane oferty, rozchodzące się pocztą pantoflową, dochodzą nawet do 500 tys. zł - mówi Wyborczej.biz Marek Banach, niezależny ekspert nieruchomościowy z Gdańska.
Serwis wylicza przykładowe oferty z ogłoszeń - 76 tys. zł za murowany garaż w Zamościu, podobnie jak w Ostródzie czy Olkuszu. W Krakowie garaż w Nowej Hucie kosztuje niemal 200 tys. zł. - Ceny garaży wolnostojących rosną gwałtownie, osiągając niemal granice absurdu, przede wszystkim dlatego, że ich podaż zwyczajnie nie nadąża za dynamiką wskaźnika motoryzacji i trwającej urbanizacji - dodaje Banach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Benzyna E5 vs. E10 - bez panikowania oraz propagandy
Coraz trudniej o parkowanie w miastach
W dużych miastach kurczą się też obszary wolne od opłat za parkowanie, a Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego sięgają swoimi granicami już daleko poza centra i główne dzielnice, na przykład w Warszawie. - Za komfort bezproblemowego zaparkowania o dowolnej porze dnia i nocy ludzie są, jak widać, skłonni zapłacić gigantyczne w stosunku do ceny przeciętnego mieszkania pieniądze - podkreśla ekspert.
Problem tylko częściowo rozwiązuje nowe budownictwo, czyli bloki z parkingami podziemnymi. "Częściowo, bo wiele gospodarstw domowych dysponuje dwoma samochodami, a mają możliwość nabycia tylko jednego miejsca na auto. Są też osoby, które nie posiadają auta na etapie zakupu mieszkania, więc rezygnują z dodatkowego wydatku" - czytamy. Nierzadko można jednak trafić na ofertę miejsca postojowego gratis od dewelopera.
Na takim rozwiązaniu korzystają głównie ci, którzy nie mają swojego samochodu - mogą wynajmować miejsce postojowe lub odsprzedać je. Standardowe widełki za miejsce postojowe u dewelopera to dziś od 20 do 80 tys. zł. Wynajęcie takiego miejsca w dużym mieście to koszt nawet 400-800 zł miesięcznie.
Garażowi "deweloperzy" i flipperzy
Wyborcza.biz pisze, że jeszcze większym wzięciem cieszą się wolnostojące garaże, w których oprócz parkowania samochodu i trzymania roweru, można też wygospodarować miejsce na mały warsztat. "Są nawet grupy inwestorów, które specjalizują się w ich pozyskiwaniu" - czytamy. Kupują niewykupione miejsca z puli w nowych inwestycjach albo garaże z rynku wtórnego. Potem zarabiają na ich wynajmowaniu lub sprzedają z zyskiem.
"Są też osoby, które jeśli posiadają działki blisko osiedli, stawiają na niej garaże. Jedni gotowe budynki później sprzedają, inni wynajmują. Przy kwocie najmu 500 zł i przy dziesięciu garażach robi się niezła comiesięczna suma. Biznes jest perspektywiczny" - czytamy dalej.